Kiedyś przede wszystkim dla przyjaciół, teraz często dla rozwijania pasji.
Iksy są na Facebooku. Millenialsi są na Facebooku. I genzeci też są na Facebooku. Co więcej, ochoczo z niego korzystają. Ale nie chodzi o to, żeby pogadać ze znajomymi pod postami. To znaczy – o to też. Tyle że młodzi userzy Facebooka traktują go jako pełnoprawne narzędzie do rozwijania tych pasji, które już mają, i szukania tych, które są jeszcze do odkrycia. A gdzie to robić, jeśli nie na facebookowych grupach?
Mieć wszystko pod ręką
Grupy pojawiły się w 2010 roku jako miejsce, w którym użytkownicy mogą łączyć się ze sobą wokół wspólnych tematów czy zainteresowań. W końcu nie z każdą zajawką trzeba od razu wychodzić na publicznego walla. Bardzo szybko okazało się, że pełnią rolę alternatywy dla sieciowych forów tematycznych, rozproszonych po całym internecie. A później – że userzy wolą mieć wszystko w jednym miejscu, dlatego fora niepostrzeżenie przeniknęły do struktury Facebooka. W końcu i tak każdy parę razy dziennie logował się na fejsie, to dlaczego by nie mieć pod ręką ulubionych forów? Grupy i ich mechanika pokazały, w jaki sposób media społecznościowe są w stanie budować zgrane społeczności ludzi, których łączą wspólne pasje. Inaczej pogadać z kimś, kto siedzi w danym temacie od dawna, niż z osobą, dla której twoja zajawka jest czarną magią.
Na przykład hip-hop. Grupę Żółwie Ninja założyłem około dwa lata po powstaniu Hype’a. Chciałem stworzyć swoje własne, wewnętrzne community, które będzie chciało stać się częścią moich treści – opowiada Tobiasz Szarowicz, pomysłodawca rapowego fanpage’a Turtle Hype i wywodzącej się z niego grupy Żółwie Ninja.
Według obiegowej opinii Facebook to obecnie przystań dla użytkowników starszych, raczej 30+ niż genzetów. Nic bardziej mylnego. Młodzi userzy dalej są tam aktywni, z prostego powodu – Facebook jest tym miejscem, które dostarcza im rozrywki i inspiracji oraz w którym mogą odkrywać nowe hobby i zainteresowania. Dzięki grupom i budującym je społecznościom mogą lepiej poznawać rzeczy, które kochają. Twórcy używają rolek, relacji i kanałów nadawczych, by pozostać w stałym kontakcie z odbiorcami. Jest Marketplace, na którym młodzi użytkownicy mogą kupić masę rzeczy: od ubrań z drugiej ręki po rzeczy do wystroju wnętrz ich pierwszych wynajmowanych mieszkań. Są odświeżone po latach zaczepki – ponad 50% z userów, którzy je używają, to właśnie genzies. Są nawet – co prawda na razie w USA, ale trwają prace nad rozszerzeniem ten funkcji o Europę – czatboty AI, których inspiracjami było kilkadziesiąt znanych postaci showbusinessu, na przykład Kendall Jenner, Naomi Osaka czy Snoop Dogg.
Największą siłą mojej grupy jest więź pomiędzy moderatorami i sama przynależność community do postaci żółwia. Z facebookowych postów przeszło to w prawdziwą relację, festiwalowo-koncertowe meety, dużo chłopaków zaczęło robić swoje własne ruchy (muzyczne, bookingowe, dziennikarskie) – z dumą patrzę po czasie, jak to się rozwinęło i ile lat już tworzymy treści – dodaje Tobiasz.
Grupy w słusznej sprawie
Pasje to jedno, sprawy społeczne – drugie, co najlepiej pokazały pandemia i wojna w Ukrainie; grupy niejako przejęły wówczas rolę informacyjną. Casus kultowej w pewnych kręgach grupy Uwaga! Śmieciarka jedzie, czyli enklawy dla ludzi, którzy chętnie oddadzą lub przyjmą przeróżne przedmioty za darmo, to wzorzec grupy użytkowo-wymiennej. Zresztą na tysiącach grup dla zajawkowiczów można wymieniać się rzeczami lub je sprzedawać. Jakimi? Praktycznie wszystkim: od antyków, przez książki i płyty po ubrania. Są grupy podróżnicze, grupy zrzeszające poszukiwaczy tanich lotów, grupy osiedlowe i dzielnicowe – niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nie jest przynajmniej na jednej z nich. Nie ma co robić wymienianki – trudno o zjawisko, które nie doczekałoby się własnego zakątka na Facebooku.
Założyłam grupę na Facebooku, bo chciałam połączyć społeczność, która zbierała się wokół moich treści, stworzyć miejsce, gdzie mogłyby toczyć się rozmowy i budować relacje. Moje treści koncentrują się wokół psychoedukacji i zdrowia psychicznego; myślę, że punktem zwrotnym było utworzenie listy polecanych (przez członków/członkinie grupy, ze swojego doświadczenia) specjalistów/ek zdrowia psychicznego w całej Polsce – opowiada Hania Es, administratorka grupy Drużyna Es. To undergroundowe stowarzyszenie wszystkich tych, którzy chcą rozmawiać i się nie bać, wspierać i być wspieranym, a przede wszystkim po prostu być sobą – czytamy w jej opisie. Swoją drogą te słowa mogą być niejako manifestem młodych userów Facebooka, szukających w sieci przestrzeni do ekspresji, wyrażania samych siebie, a przy tym możliwości do porozmawiania z innymi ludźmi.
Myślę, że siłą tej grupy jest fakt, że zbiera osoby, które są zainteresowane psychologią, samorozwojem i dążeniem do jak najlepszego wspierania siebie i innych. Mnóstwo osób zaangażowało się w ten wspólny projekt i wiem, że wiele osób poszukujących wsparcia skorzystało z tych poleceń – dodaje Hania.
W końcu szukanie rad od bliskich – choć często znanych tylko z sieci – osób to inna cecha facebookowych grup. Admini dbają o to, żeby nie dopuszczać tam do mowy nienawiści, tonują nastroje, banują trolli. Kontrolują, żeby dyskusje nie zbaczały drastycznie z tematów, wokół których zbudowana jest mikrospołeczność danej grupy. I żeby użytkownicy czuli się w nich po prostu dobrze. Bo gdzieś tam na końcu zawsze jest aspekt ludzki – budowanie fajnych więzi pomiędzy userami. Przecież nie bez powodu w grupach, których uczestnicy weszli na wysoki poziom zażyłości, w dyskusjach pojawia się słowo „rodzina”.
A jak już userzy danej grupy czują się tam, jak w domu… Admini – robicie to dobrze.
Z adminami ważnych facebookowych grup pogadamy też – w ramach kampanii Grupawka – w kilku najbliższych Bolesnych Porankach na antenie newonce. Posłuchajcie – dowiecie się o tym, jak to jest ogarniać kilkudziesięciotysięczne grupy i sprawić, żeby każdy czuł się tam dobrze.
Tekst sponsorowany przez markę Facebook.
Komentarze 0