Polacy szaleją na punkcie coachingowych zlotów o zarabianiu hajsu. I płacą za nie ciężkie pieniądze

Zobacz również:Od „Dziadów” do zodiakary. Jak Polska stała się paranormalna?
celebryciART.jpg
Autor: Hubert Żuber

Na kongresie, który kosztuje więcej niż Open’er, piosenkarka opowiada o robieniu przelewu, jakby odbywała duchową podróż? Sprawdzamy, skąd się bierze ezoteryczne podejście do kasy i czy rzeczywiście pomaga w pomnażaniu gotówki.

Sposoby na robienie pieniędzy? W kapitalistycznej rzeczywistości, która kusi różnymi biznesowymi perspektywami, jest ich wiele. Lokaty, inwestycje, dodatkowe zlecenia, kryptowaluty. Większość z nas je zna, lecz nie każdy ma predyspozycje i możliwości, żeby z nich korzystać. Dlatego istnieją też inne drogi.

Weźmy sposób na słonia. Jeśli ktoś nie kojarzy, spieszymy z wytłumaczeniem. Wystarczy kupić figurkę tego ssaka i ustawić ją w mieszkaniu. W kierunku wnętrza, nigdy drzwi czy okna. Następnie należy umieścić w trąbie słonia banknot i zostawić go w tej pozycji do końca miesiąca. Rytuał trzeba powtarzać, ale z wyższymi nominałami. Wkrótce może nastąpić rozmnożenie banknotów.

A co, jeśli nie macie w domu słonia? Okej, jest inny, równie prosty trik. To sposób na pietruszkę. Potrzebujemy nie tylko pęczka pietruszki, ale i szklankę wody, cukier i cynamon w proszku. Przyda się także obrazek św. Pankracego…

Cały powyższy wstęp to oczywiście sarkazm, ale te rytuały nie zostały zmyślone na potrzeby tego tekstu. To informacje zaczerpnięte z popularnego serwisu. I to nie z portalu poświęconego ezoteryce czy zjawiskom paranormalnym. Owe sposoby opisano w podserwisie Onetu; na kobietaxl.pl. I choć na wstępie przytaczanego artykułu autorka zawarła adnotację, że tekst nie przedstawia faktów naukowych, a zagadnienia związane z duchowością i wiarą, to z jakiegoś powodu możemy przeczytać go w jednym z największych mediów informacyjnych w kraju.

Czy to dziwi? Niespecjalnie, jeśli uświadomimy sobie, że publikacja traktuje o przesądach, w które – wg badań CBOS – wierzy ok. 54% Polaków. Jeśli połączymy to z presją klikalności, na którą cierpią sieciowe media, zrozumiemy, że ów tekst po prostu odpowiada na pewien rodzaj zapotrzebowania.

Ezoteryka nie tylko dla ubogich

Z przytoczonych statystyk wynika przede wszystkim, że wiara w zabobony jest powiązana z klasami społecznymi. Częściej traktują je serio osoby nieaktywne zawodowo, niewykształcone lub starsze. Czy jednak rytualne podejście do materialnych kwestii to domena głównie bezrobotnych? Jeśli ktoś wychodzi z takiego założenia, powinien zainteresować się zjawiskiem, które wraz z bogaceniem się społeczeństwa i rozwojem social mediów coraz częściej pojawia się na naszych feedach. Ezoteryczne, duchowe i rytualne podejście do zarabiania pieniędzy okazuje się bowiem nowym rodzajem religii. Absolutnie odpowiadającym współczesnym czasom; prawdopodobnie dochodowym; momentami skrajnie absurdalnym. Do tego stopnia, że przechowywanie banknotów w trąbie porcelanowego słonia może wydawać się na tym tle całkiem niewinnym zwyczajem.

Oczywiście nie ma co zrównywać technik motywujących do pomnażania pieniędzy z wiarą w nadejście prosperity za sprawą moczenia pietruszki w szklance. Niemniej, po obejrzeniu fragmentów niektórych przemówień osób zajmujących się tym pierwszym, do głowy może przychodzić wiele złośliwości.

Weźmy choćby cykliczny kongres Life Balance, na który chwilę temu wybrał się Krzysztof Stanowski, podsumowując temat na YouTube; film w parę dni zebrał 1.5 miliona odsłon. Wbrew nazwie – nie traktuje on o popularnym w dobie systemu nadprodukcji work-life balance; terminie dotyczącym postawy jakże istotnej z punktu widzenia prawa pracy. O tym świadczy choćby uchwała Sejmu, mająca na celu wdrożenie dyrektywy zapewniającej pracownikom m.in. dodatkowy urlop opiekuńczy.

Prelegenci tej imprezy zajmują się innym balansem. Rzekomym balansem wewnętrznym, za którym kryje się wsparcie w eksploracji i wzroście do pełnego potencjału każdego człowieka. W praktyce chodzi oczywiście o rozwój możliwości w biznesie. Ale najbardziej zaskakujące jest podejście niektórych występujących do wydawania pieniędzy. Oraz generalny zachwyt bogactwem. Bo jest traktowane z szamańską wręcz czcią, a obieg gotówki postrzega się tam niczym saṅsārę w buddzymie.

Niech zstąpi duch pieniądza

Dowodem może być kilka filmów z kongresu, które viralowo poniosły się na Twitterze; w tym fragment przemówienia Riyi Sokół, wokalistki i aktorki znanej jako Pati Sokół. Artystka przy akompaniamencie ambientowej muzyki o płaceniu mówi dosłownie jak o rytuale. Te słowa wplątuje w swoją dziwną historię. Podczas jednego z takich rytuałów jej pieniężny transfer, który miał być przeznaczony na marzenia, został podobno zablokowany ze względu na limit na koncie. Jak wynika ze zmontowanego fragmentu wideo – oczyszczenie dla Pati Sokół przyniosło wejście na inną stronę w celu zwiększenia limitu suwaczkiem. Z jakiegokolwiek kontekstu byśmy nie wyrwali tej wypowiedzi – a prezentowano ją jako materiał reklamujący wydarzenie – brzmi trochę jak bajka sprzedawana ludziom, mającym napędzać przyszłą konsumpcję kredytów.

Co ciekawe, na jednym z poprzednich kongresów gościł także Zeus, który pojawił się tam ze swoją grupą Pierwszy milion. Na szczęście nie odprawiał modłów do przelewów. Nawet przyznał podczas występu, że w nazwie jego grupy nie chodzi o pieniądze. Ostatecznie zapodał kilka wersów motywacyjnych, zachęcając ludzi do wychodzenia przed szereg. Jego obecność tam nie powinna w zasadzie dziwić przeciętnego słuchacza polskiego rapu z ubiegłej dekady. To okres, w którym rapowe teksty w dużej mierze akcentowały indywidualizm i wykładały go w dość coachingowy dla odbiorcy sposób.

Bardziej absurdalny wydawał się ezoteryczny występ Barona, który w połączeniu z motywacyjną gadką stworzył na scenie – jak sam to określił – ceremonię dźwięku.

Pieniądze spadają z nieba?

Tego typu eventy to oczywiście nie wyjątek, tylko kapitalizacja pewnych tendencji. Bo na Instagramie czy TikToku znajdziemy mnóstwo coachingowych kont dotyczących stricte pieniędzy (już nawet nie wiary w siebie czy rozwijania własnych umiejętności), balansujących często na granicy ezoteryki. Jednym z przykładów jest mentorski profil Marty Manterys – Pokochaj Pieniądze, który śledzi już prawie 70 tys. osób. Oprócz klasycznych sloganów motywacyjnych znajdziemy tam m.in. złote myśli, które sugerują, że pieniądze mogą spaść z nieba – wystarczy tylko uwierzyć w magię.

Co zaskakujące – przesłanie, które płynie z profilu, stoi nieco w sprzeczności z poradami wielu piewców neoliberalizmu. Manterys zachęca choćby do rozrzutności. Swobodne wydawanie pieniędzy ma według niej sprawić, że będziemy bogaci, bo przecież zamożność polega na ciągłym kupowaniu rzeczy. W ten sposób mamy przygotowywać się do nowej roli. Jeśli zestawimy to z przesłaniem liberalnych polityków czy radami domorosłych trenerów oszczędzania, które często zamieniały się w memy, dojrzymy pewną sprzeczność. Sugerują zwykle, że biedni są biedni, ponieważ nie mają woli potrzebnej do oszczędzania albo nie potrafią mądrze rozporządzać majątkiem. Zamiast tego mają wydawać wszystko, co zarobią; na Netfliksa i obiady na mieście. Nawet konto podobne nieco do profilu omawianej mentorki, czyli prawie dziesięciotysięczne energy.of.money sprzedaje cytat: mam więcej pieniędzy, niż mogę wydać. W tym kontekście zalecenia Manterys brzmią paradoksalnie i jawią się jako konsumpcyjna pułapka.

Jednak porzucając już ekonomię i logikę, a wracając do zjawiska, cała ta fiksacja na punkcie pieniędzy – w dobie nie tylko prężnie działającego wolnego rynku, ale i galopującej inflacji – może być na swój sposób zrozumiała. Tylko czy takie magiczne myślenie sprawdza się w praktyce? Zapytaliśmy psychologa z Uniwersytetu SWPS, dr. Wiesława Baryłę, który m.in. w 2013 roku napisał książkę dotyczącą motywacji do zarabiania (Pieniądze w umyśle. Jak myślenie wpływa na motywację).

Chwilowy dopalacz

Bazując na mojej koncepcji psychologicznych konsekwencji samego tylko myślenia o pieniądzach i wynikach badań, które ona zainicjowała, można zaryzykować hipotezę, że wizualizowanie pieniędzy nasila bieżące motywacje. Działa jak swoisty dopalacz chwilowych motywów i zachcianek – mówi dr Baryła. I dodaje, że te motywy – ponieważ są często słabo uświadamiane i bardzo zmienne – mogą rozchwiać funkcjonowanie jednostki i zaburzyć realizację ważnych dla niej celów. No chyba, że jedynym motywem, którym taki człowiek żyje – w co nie wierzę – jest motyw bogacenia się. Wtedy wyobrażanie sobie pieniędzy może mieć bezpośrednie skutki dla celu, jakim jest bogacenie się – tłumaczy psycholog.

Pojawia się zatem pytanie, jakie mogą być konsekwencje tych motywacji i czy da się to zjawisko ocenić na plus. Dr Baryła zwraca uwagę na wyniki dotychczasowych badań prowadzonych w tym zakresie, które wskazują, że nie bardzo można kontrolować, czy będą to skutki pozytywne, czy negatywne. Może się zdarzyć, że wizualizacje podniosą czyjeś poczucie skuteczności. Przekonają go, że ma potencjał do odniesienia sukcesu i skłonią do jeszcze większego zaangażowania się w działania, które przyniosą mu sukces finansowy – wyjaśnia psycholog. Z drugiej strony, wizualizacje mogą też mieć odwrotny skutek. W pewnym momencie elementarne procesy samooceniania potrafią pomylić zawartość wizualizacji z faktycznym postępem na drodze do bogactwa – dodaje. Jak sprecyzował dr Baryła, oznacza to, że ktoś może nabrać w ten sposób pewności, że w danym momencie był produktywny i osiągnął sukces. Zatem istnieje prawdopodobieństwo, że utraci psychologiczne paliwo (głód) do podejmowania rzeczywistych działań. I zatrzyma się na pewnym etapie, mając mylne przekonanie o powodzeniu. Przy obecnym stanie wiedzy i badań jedyne, co pewne w wypadku wizualizacji pieniędzy jest to, że z dużym prawdopodobieństwem ma ono swoje skutki. Ale nie potrafimy określić, w jakich warunkach i dla kogo będą one pożądane, a dla kogo niepożądane.

A czy da się określić psychologiczne przyczyny magicznego myślenia o pieniądzu? Co sprawia, że ludzie w ten sposób podchodzą do wartości, która w końcu jest materialna? To, że takiemu podejściu sprzyja klimat społeczno-gospodarczy i chęć bogacenia się, zostało już powiedziane. Natomiast dr Baryła zwraca uwagę na aspekty pewnych mechanizmów, które dzieją się w mózgu.

Zależność magiczna

Narcystyczna dążność do bycia w centrum uwagi przejawia się na nieskończoną liczbę sposobów. W tym poprzez demonstrowanie zamożności; a przynajmniej pomysłów na wzbogacenie się oraz poprzez demonstrację irracjonalności; w tym myślenia magicznego – podkreśla psycholog. Zauważa jednak, że to tylko jedna z hipotez. Innym wyjaśnieniem tej korelacji dążności do pieniędzy i myślenia magicznego może być nasze dążenie do kontroli, a raczej choćby złudzenia kontroli.

Sukces finansowy jest w dużej mierze wynikiem działania losu – podkreśla wykładowca Uniwersytetu SWPS. Ludzie próbują doszukać się jego źródeł, których nie ma. I stają się przesądni – jak gołębie Skinnera – mówi. Baryła odnosi się w tym przypadku do zależności magicznej, czyli terminu z zakresu teorii warunkowania instrumentalnego. Jego twórcą był właśnie Burrhus Skinner – amerykański behawiorysta, który umieszczał głodne gołębie w klatkach i karmił je w różnych odstępach czasu. W ten sposób doszedł do wniosków, że występuje relacja między reakcją a nagrodą, której nie ma w rzeczywistości, ale organizm jest przekonany o jej istnieniu. Jak wytłumaczyć to bardziej obrazowo? Przykładowo – jeśli student, mimo braku przygotowania, idąc na egzamin, kupi długopis i zda go lepiej, niż oczekiwał, może wyrobić sobie fałszywe przekonania, że dokonał tego dzięki temu długopisowi. I że to on przyniósł mu szczęście.

Oczywiście niektórzy wiedzą, że bogactwo się dziedziczy lub zdobywa w wyniku szczęśliwego zbiegu okoliczności a często też za sprawą obu tych okoliczności – uzupełnia wypowiedź dr Baryła. Takie osoby nie są skłonne do myślenia magicznego. Bernard Arnault, Jeff Bezos czy Bill Gates nie są szczególnie przesądni. Jest też Elon Musk, ale jego historia pasuje bardziej do wspomnianej przeze mnie hipotezy odzyskiwania kontroli – podsumowuje psycholog.

Niedawny raport KPMG dowodził, że w Polsce przybywa milionerów. Ekspozycja na świat pełen konsumpcji oraz aktywność zamożnych na platformach społecznościowych wzmacnia u wielu potrzebę nie tylko stabilnego życia, ale i powiększania majątku. Choć stwierdzenie, że pieniądze to nowa religia, brzmi jak wyjęte z punkowych tekstów sprzed pół wieku – w kontekście wymienionych wyżej aktywności nabiera zupełnie nowego znaczenia. Jedno jest pewne. Ceny biletów na kongresy typu Life Balance (ten z kategorii Ogień to prawie 6 tys. zł w dniu wydarzenia!) świadczą o tym, że podobne wizualizacje prowadzą na pewno do napychania czyjegoś portfela.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Pisze o memach, trendach internetowych i popkulturze. Współpracuje głównie z serwisami lajfstajlowymi oraz muzycznymi. Wydał książkę poetycką „Pamiętnik z powstania” (2013). Pracuje jako copywriter.
Komentarze 0