Od „Dziadów” do zodiakary. Jak Polska stała się paranormalna?

Zobacz również:Wałęsa, Kwaśniewski, Kaczyński, Komorowski, Duda… Jak wyglądały wybory prezydenckie od 1990 roku?
paranormalna polska
materiały newonce

Polska zawsze fenomenami stała. Piłsudski wywoływał duchy, na działkach objawiała się Maryja, a lata 90. karmiły popkulturę historiami o kosmitach. Co zostało z tego dzisiaj?

Tekst ukazał się oryginalnie 28 kwietnia 2022 roku.

Kręgi zbożowe, nawiedzone domy, ektoplazmy. Przykładów niewytłumaczalnych fenomenów jest mnóstwo. I oczywiście nigdy nie zostały zweryfikowane naukowo. Ale każdy poznał je na etapie dzieciństwa. Ba, niektórym towarzyszą one nawet później. Kto wierzy w zjawiska nadprzyrodzone? Odpowiedź, jak lubią głosić nagłówki w mediach, zaskakuje. Bowiem wszelkie stereotypy na temat cudów okazują się mylące. Bo sprecyzowanie, czy wiara w nie to wyróżnik danej kultury, może wydać się nad wyraz skomplikowane. Nie ma zresztą sensu tego roztrząsać – wszelkie teorie na ten temat łatwo obalić.

Oczywiście, w wielu krajach praktyki związane ze sferą niematerialną przybierają bardziej spektakularne formy niż w innych. W niektórych nawet funkcjonują na poziomie zinstytucjonalizowanym. Z europejskiej perspektywy na pewno intrygująca wydaje się popularna na Haiti, w zachodniej Afryce czy na południu USA wiara w vodoo. Zwłaszcza jej aspekt magiczny. Magia w tym wierzeniu ma pozwalać m.in. ożywiać zmarłych i tworzyć z nich zombie. Ale przecież nie trzeba opuszczać naszego kontynentu, aby znaleźć podobne przykłady, np. można wykonywać choćby zawód czarownicy. I to legalnie. Od 2012 roku taka profesja widnieje na liście rumuńskiego fiskusa. Dzięki temu kraj ten może ściągać podatki z szeroko pojmowanej działalności wróżbiarskiej, która w ojczyźnie hrabiego Drakuli jest niezwykle popularna. Zresztą, złośliwi mogliby powiedzieć, że przecież każdy naród, w którym dominują wyznawcy jakiejkolwiek religii, to dowód na triumf wiary w zjawiska nadprzyrodzone. Czy zatem najbardziej odporne na magię są społeczeństwa zeświecczone? To też nie jest prawdą. Weźmy taką Islandię – w teorii raj dla ateistów. Dowodem na to jest m.in. głośne badanie z 2018 roku dla Islandzkiego Stowarzyszenia Etyczno-Humanistycznego. Wśród ankietowanych dosłownie żaden Islandczyk przed 25. rokiem życia nie wskazał, że świat został stworzony przez Boga. Z drugiej strony – ten nordycki kraj znany jest z tego, że większość żyjących tam ludzi wierzy w elfy. Do tego stopnia, że w 2014 roku tamtejszy sąd zakazał budowy drogi łączącej Reykjavik z półwyspem Alftanes. Właśnie po to, aby nie zakłócać spokoju elfów!

I choć ciężko łączyć lokalne wierzenia z tzw. sferą paranormalną, która obejmuje setki często absurdalnych teorii – wiara w świat niematerialny jest z całą pewnością wspólnym doświadczeniem większości ludzi na Ziemi. Niemniej to właśnie paranormalność budzi często dużo większą ciekawość niż religia. Jest nie tylko podłożem powstających mitów, ale i zjawiskiem kształtującym kulturę. Jak w tym kontekście prezentuje się Polska? Jak bardzo nasz kraj – w teorii katolicki – jest paranormalny? Temat ten bez wątpienia rozpala rodzimą wyobraźnię. Rzekome zjawiska paranormalne zrodziły w naszym kraju wiele równie ciekawych zjawisk kulturowych. I to te drugie często mogą być na swój sposób bardziej fascynujące.

Polskie duchy

Bartek Sitek z Dwóch Typów Podcast opublikował jakiś czas temu na swoim Twitterze grafikę Paranormalna Polska Iceberg. Na tle charakterystycznej góry lodowej znalazły się różne wydarzenia i legendy – od Czarnej Wołgi, aż po… Belmondo podającego rękę przez szybę (kto nie widział, niech koniecznie sprawdzi).

Sitek zapytał, co można dodać do tej listy. Inicjatywa cieszyła się dużym zainteresowaniem – większość komentujących szybko dopisywała swoje propozycje. Takich historii jest w Polsce mnóstwo, ale czy faktycznie w nie wierzymy? Według Agencji Badań Rynku i Opinii SW Research osoby otwarte na zjawiska paranormalne stanowią mniejszą grupę w naszym kraju. Większość reprezentuje tzw. umiarkowany sceptycyzm. Niemniej – 41% ma wierzyć w cuda. Warto dodać jeszcze jeden aspekt społecznego fenomenu tego zagadnienia. Współcześnie siłę rażenia niewiarygodnych historii może wzmacniać język memów, który uwypukla wszelkie absurdalne historie.

paranormalna polska
fot. Generator Frajdy/FB

Ale wróćmy do początków. Można śmiało powiedzieć, że związki z duchami są powiązane z naszą historią. I mowa nie tylko o chrześcijańskiej narracji towarzyszącej wojnom czy bitwom. Wszak mocno akcentowany w polskiej edukacji romantyzm, silnie związany z postawami narodowowyzwoleńczymi, gęsto nawiedzały zjawy. Mówimy zresztą o kraju, którego największym wieszczem jest autor Dziadów. W latach publikowania tego słynnego dzieła w odcinkach zapanowała zresztą moda z prawdziwego zdarzenia na seanse spirytystyczne. Najpierw w USA w połowie XIX wieku, ale w Polsce wypromował ją później wynalazca Julian Ochorowicz. Był także psychologiem, ale interesował się parapsychologią i okultyzmem. Jego osoba okazała się wdzięcznym tematem dla literatury – bowiem zainspirowała postać Juliana Ochockiego z Lalki Prusa. I później ogólną modę na wywołanie duchów. W międzywojniu osoby uczestniczące w seansach spirytystycznych jako medium mogły podobno liczyć na fejm na miarę ówczesnych influencerów. Dowodem na to był pochodzący z chłopskiej rodziny Jan Guzik. W jego seansach uczestniczył m.in. Władysław Reymont, a Guzik zyskał taką rozpoznawalność, że trafił nawet ze swoimi talentami na dwór carski. Praktyki te wkrótce zacierały coraz szersze kręgi. Dlatego pewnie duchy wywoływał też jeden z tzw. wielkich Polaków – Józef Piłsudski. Z kim z zaświatów się kontaktował? Przywołał na przykład duszę rosyjskiego generała, który miał mu pomóc zdradzić plany wroga.

Paranormalne lata 90.

Choć później – czyli głównie w PRL-u – nie brakowało ciekawych historii z kosmitami, objawieniami czy wampirami w tle, zjawiska paranormalne stały się bardzo głośnym tematem w latach 90. Wszystko za sprawą uwolnienia rynku i pojawienia się na nim nowych, efemerycznych wydawnictw. W kioskach nie brakowało tytułów poświęconych UFO; przez 3 lata wychodził także dwutygodnik Faktor X. Można było w nim znaleźć niemal wszystko w temacie parapsychologii. Od przypadków śmierci klinicznej, przez dowody na to, że lądowanie na Księżycu było sfingowane, aż po rzekome zdjęcie człowieka zjedzonego przez anakondę. W tym samym czasie z paranormalnych zjawisk gęsto czerpała rozwijająca się telewizja. Na publicznych kanałach nie brakowało dokumentów o nawiedzonych domach, a historie o porwaniach przez kosmitów przewijały się w popularnych talk show, jak Na każdy temat. Ale największą rozpoznawalność zyskało emitowane na TVN Nie do wiary, prowadzone przez Macieja Trojanowskiego. Choć w późniejszych latach program nieco zszedł na ziemię i brał na tapet np. ciekawostki historyczne, to znany był przede wszystkim z historii o UFO czy rozmów o przepowiedniach przyszłości.

Słynny człuchowianin

Skoro o jasnowidzeniu mowa, nie można nie wspomnieć i o tym segmencie paranormalnego fachu. Zwłaszcza w kontekście najbardziej znanego współcześnie mieszkańca pomorskiego Człuchowa. Jasnowidz Krzysztof Jackowski to zdecydowanie najpopularniejszy prorok nad Wisłą. Sławę zdobył nie tylko za sprawą występów w mediach – bardzo często angażował się w głośne sprawy morderstw lub zaginięć, przy których współpracuje z policją. Mało tego, ów były członek Samoobrony w 2013 roku, został nawet powołany jako biegły z zakresu parapsychologii (!) przez Prokuraturę Okręgową w Katowicach. Cała sytuacja jednak nie przeszła bez echa – asystowanie jasnowidza przy śledztwach spotykało się ze sprzeciwem. W tym samym roku w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie Jackowski miał wygłosić wykład, który oprotestowali studenci. Ostatecznie wydarzenie nie doszło do skutku i zostało odwołane przez władze uczelni. Człuchowianin zresztą nie był jedynym jasnowidzem pracującym przy śledztwach. Obecność ludzi przewidujących przyszłość już wcześniej towarzyszyła służbom mundurowym. Dlatego też w 2000 roku powstał na ten temat specjalny raport stworzony przez Komendę Główną Policji. Wynikało z niego, że skuteczność jasnowidzów jest znikoma, a ich wizje często są niezbyt precyzyjne i nie wnoszą niczego nowego do śledztwa. Jackowski z kolei twierdził, że jego skuteczność jest wysoka. Otrzymywał później propozycje poddania się testom na swoje zdolności. Jednak zwykle po wstępnych rozmowach się wycofywał.

Cuda w literaturze

Najsłynniejsze polskie wydarzenia paranormalne sprzed lat powracają często we współczesnej literaturze. Głośna powieść Kult Łukasza Orbitowskiego inspirowana była objawieniem Maryi na działkach w Oławie w 1983 roku. Orbitowski opisuje w niej z przymrużeniem oka, jak rencista Heniek, który miał być świadkiem cudu, buduje małe imperium z pomocą pielgrzymujących na jego działkę wiernych. Mniej związana z religią i bardziej przerażająca była także legenda księżnej Daisy z Zamku Książ w Wałbrzychu. To właśnie jej duch stał się drugoplanowym bohaterem innej powieści – Ciemno, prawie noc Joanny Bator. Nie można jednak podczas przytaczania polskich zjawisk paranormalnych pominąć historii z Emilcina. To właśnie tam według relacji Jana Wolskiego miało w 1978 roku wylądować UFO. I jest to prawdopodobnie jedno z najważniejszych wydarzeń z zakresu ufologii, jakie miało miejsce w Polsce (zaraz obok lądowania UFO w Gdyni w 1959 roku). Rewelacja przyczyniła się do powstania słynnego Pomnika UFO, który cieszy się dużą sławą przede wszystkim w sieci. Poza tym, kosmici z Emilcina zainspirowali jeden z numerów magazynu komiksowego Relax (1980 rok) oraz pojawili się w książce Wieczór gorzkiej mgły Alexandra Gütsche. Znawczynią kosmicznej historii z Emilcina jest także antropolożka Olga Drenda, która często opisywała ten fenomen w wielu publikacjach.

Rzeczona autorka kilka lat temu wspominała w wywiadach, że UFO już wyszło z mody – czego przyczyną mógłby być chociażby rozwój technologiczny. Ale czy nasz kraj nie jest już tak paranormalny jak w latach 90.? Rzut oka na youtube’owy program Wirtualnej Polski Polska Paranormalna pozwala sądzić, że temat cieszy się ciągle dużym zainteresowaniem. Liczby wyświetleń oscylują tam często w granicach ok. miliona. We współczesnych mediach nie brakuje też treści ezoterycznych. I nawet jeśli często są one materiałem dla youtube’owych poszukiwaczy beki, warto pamiętać, że astrologia na swój sposób przeżywa renesans. I to w różnych grupach wiekowych – czego dowodem jest choćby instagramowa @zodiakara.zrynsztoku, która wróżby przepuszcza przez filtr języka memów. Nie bez powodu też słowo zodiakara zostało zgłoszone w ostatnim plebiscycie na Młodzieżowe Słowo Roku.

Jest jednak inny ważny aspekt tego, że wiara w niepotwierdzone naukowo zjawiska nie zeszła do niszy. Ona przejawia się dzisiaj w nieco bardziej osobliwy sposób. I to na masową skalę. Za pośrednictwem tysięcy teorii spiskowych rozpraszających się po social media wirusowo. Akademicy z UJ w pierwszym roku pandemii przeprowadzili badania, z których wynikało, że wiara w te teorie zwiększyła się w ostatnim czasie z 37% do 45%. A to przecież historie, które potrafią być równie zadziwiające, jak te o kosmitach wszczepiających czipy. No właśnie. Czy ktoś wspominał o czipach?

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Pisze o memach, trendach internetowych i popkulturze. Współpracuje głównie z serwisami lajfstajlowymi oraz muzycznymi. Wydał książkę poetycką „Pamiętnik z powstania” (2013). Pracuje jako copywriter.
Komentarze 0