Dewaluacja muzyki i rozprzestrzenianie fake newsów. Czy Spotify jest zbyt duże, by rozliczać je z patologii?

Zobacz również:Wałęsa, Kwaśniewski, Kaczyński, Komorowski, Duda… Jak wyglądały wybory prezydenckie od 1990 roku?
Spotify Ek Rogan Young
Daniel Ek - Drew Angerer/Getty Images // Joe Rogan - Michael Schwartz/WireImage // Neil Young - Gary Miller/Getty Images

Spotify jest w ogniu krytyki. Czy ten moment można wykorzystać, by egzekwować lepsze warunki współpracy z gigantyczną platformą?

Nie minęło kilka lat od czasu, gdy muzyka Neila Younga znalazła się na Spotify. Urodzony w Toronto folkrockowy heros długo opierał się potencjalnym urokom platformy streamingowej. W międzyczasie promował własny serwis oraz linię odtwarzaczy pod skrzydłami marki PONO. W ten sposób był adwokatem obcowania z muzyką w możliwie najwyższej rozdzielczości dźwięku. Cały projekt, mimo intensywnego wsparcia crowdfundingowego, okazał się niewypałem i w ciągu trzech lat został zamknięty. Ostatecznie Young stał się jednym z ostatnich gigantów rocka, których dyskografie wzbogaciły bibliotekę szwedzkiej marki. Teraz, kilkadziesiąt miesięcy później, muzyka Younga zniknęła z platformy, ale przyczyną nie jest walka songwritera z patologiami ewoluującego przemysłu muzycznego. Young postanowił wystąpić przeciwko dezinformacji.

Pod koniec stycznia na jego oficjalnej stronie pojawił się list, w którym artysta beszta brak moderacji dotyczącej treści rozprzestrzeniających mylące lub nieprawdziwe informacje na temat wirusa COVID-19 oraz szczepionek. Ostrze swojej krytyki wymierzył w jedną z największych gwiazd światowego podcasterstwa – Joego Rogana. Prowadzący chwali się pluralizmem poglądów, który prezentują jego rozmaici goście. Faktem jest jednak, że jego audycja stała się także platformą do replikowania fake newsów w kwestii szczepionek i natury samego wirusa, który już od dwóch lat sprawia, że rytm życia na całej planecie diametralnie się zmienił. Gościem ostatniego odcinka The Joe Rogan Experience w 2021 roku był dr Robert Malone. Ledwo dzień wcześniej biochemik został zbanowany przez Twittera za liczne naruszenia polityki serwisu dotyczące dezinformacji w zakresie COVID-19. Malone rozprzestrzeniał na swoim koncie filmy, które miały dowodzić negatywnych skutków szczepionek Moderny i Pfizera.

Myślę, że ruch Neila Younga i Joni Mitchell nie pociągnie za sobą innych z różnych względów. Po pierwsze, Young i Mitchell mają inną grupę odbiorców niż chociażby Adele czy Little Simz.

Jakub Knera

W studiu Rogana, Malone mówił m.in. o masowej psychozie spowodowanej przez pandemię, którą, jego zdaniem, można porównać do stanu społeczeństwa w czasie formowania się Trzeciej Rzeszy. Psychologowie i socjologowie podważali zasadność tej tezy oraz użytą terminologię. Ponad 270 przedstawicieli środowiska w liście otwartym do Spotify, będącego gospodarzem hitowego programu, narzekało na liczbę niesprawdzonych informacji, które pojawiły się w podcaście. W czasie rozmowy Rogan przyznawał, że nie rozumie czemu konto Malone’a zostało zablokowane przez moderatorów Twittera. W opisie tego odcinka możemy też przeczytać, że Malone jest prezesem Global Covid Summit, skupiającej ponad 16 tysięcy lekarzy i naukowców, organizacji, która przekazuje władzy prawdę na temat pandemii COVID-19, badań nad nią i jej leczenia. Użyte w oryginalne sformułowanie speak truth to power sygnalizuje zwykle pozycję decydentów politycznych walczących z opresyjnymi, autorytarnymi rządami. Cały odcinek przesiąknięty jest narracją antyszczepionkową i, mimo szczerych chęci, ciężko doszukiwać się w nim obiektywizmu. Rogan pozwolił Malone’owi, by zrobił z siebie eksperta z zasługami w dziedzinie nauki.

Rozwinięcie historii tej kontrowersyjnej rozmowy jest ważne, by zrozumieć ważkość debaty, którą zapoczątkował na dużą skalę Neil Young. Spotify od lat rozwija swoją sekcję podcastową, by stać się liderem także na tym rynku usług audialnych. Przede wszystkim jest jednak nadal platformą muzyczną i jako taka jest kojarzona. Oświadczenie i gest wokalisty były więc protestem przeciwko wspieraniu szerzenia dezinformacji przez firmę, która zbudowała swój kapitał dzięki muzyce. Young postawił ultimatum. Albo jego dorobek albo podcasty Joego Rogana. Twórczość tego drugiego została zakupiona na wyłączność przez firmę Daniela Eka za ponad 100 milionów dolarów. Nietrudno więc domyślić, że wybór ten był rozstrzygnięty zanim ktokolwiek musiał się nad nim zastanowić. Muzyka autora Harvest zniknęła po dwóch dniach z biblioteki Spotify, a przez ostatni tydzień w proteście dołączyli do niego m.in. Joni Mitchell, Graham Nash, India Arie i Nils Lofgren. Czy to początek zbiorowego strajku artystów i artystek, którzy nie zgadzają się w konkretnych punktach z polityką streamingowego giganta?

Myślę, że ruch Neila Younga i Joni Mitchell nie pociągnie za sobą innych z różnych względów. Po pierwsze, Young i Mitchell mają inną grupę odbiorców niż chociażby Adele czy Little Simz. Dla tych ludzi wciąż liczą się fizyczne nośniki muzyki, które najpewniej mają w domu na półce, bo używają gramofonów i odtwarzaczy CD – mówi Jakub Knera, m.in. założyciel inicjatywy Nowe idzie od morza oraz współpracownik Polityki i Dwutygodnika, i wylicza dalej Po drugie – głos musiałyby zabrać największe gwiazdy, których odsłuchy liczą się w setkach milionów. Najlepiej wiele takich gwiazd. Ale nie jest to możliwe ze względu na punkt trzeci: ograniczenia narzucone przez wytwórnie i podpisane umowy. Young i Mitchell mogli wykonać taki gest w porozumieniu z nimi, ale nie wszyscy mają tak dobre kontakty z wydawcami lub chęć współpracy. O tym, jak zawiłe mogą być problemy ze streamingiem pokazuje sytuacja Kierana Hebdena aka Four Teta, który od kilku miesięcy procesuje się z własną wytwórnią, o to że zdjęła jego dwie pierwsze płyty ze streamingów. Inna sytuacja z lokalnego podwórka – zespół Ścianka, których „Białych wakacji” i "Dni wiatru" nie można odsłuchać nigdzie (poza nielegalną publikacją na Youtube), bo w momencie podpisywania umowy nie było mowy o streamingach, a do aktualizacji tejże umowy nie dochodzi.

Poczynania wymienionych wcześniej artystów nie pozostały bez odpowiedzi. Joe Rogan zaproponował, że może rozmawiać z osobami o innych poglądach bezpośrednio po odcinkach z udziałem, jak określił, gości kontrowersyjnych. Spotify zapowiedziało z kolei, że wszystkie treści podcastowe poświęcone COVID-19 będą oznaczone adnotacją kierująca do odpowiednich stron zawierających rzetelne informacje natury medycznej. Jak dotąd, co widać np. na podstronie hostującej rozmowę Rogana z Malonem, zmiany te nie zostały zaimplementowane. Nie pojawił się też nawet cień sugestii, że platforma zamierza jakkolwiek ingerować w promocję osób głoszących antynaukowe tezy. To raczej ruch taktyczny i pozorny, który ma pokazać, że Spotify coś robi. Firma inwestuje 100 mln w podcast Joego Rogana, więc niechętnie rozwiążą tę współpracę. Wydaje mi się, że przeliczyli zyski i straty, po czym doszli do wniosku, że bardziej opłaca im się, żeby z serwisu odeszli Young i Mitchell – mówi Knera.

Tylko solidarny ruch wielu artystów mógłby coś zdziałać, ale na to się nie zanosi ze względu na prawa, które do nagrań często mają wytwórnie.

Jakub Knera

Ten konkretny wątek trzeba więc obserwować, aczkolwiek wszystko podpowiada, że sprawa po prostu za jakiś czas ucichnie. Andy Cush na łamach Pitchfork napisał z kolei, że jego zdaniem artyści przegapili okazję by upomnieć się o lepsze warunki współpracy ze Spotify, które wypłaca komicznie małe pieniądze za odtworzenia (w zależności od umowy jest to od ⅓ do połowy amerykańskiego centa od jednego utworu). Tymczasem firma Daniela Eka, według mediów, zostanie sponsorem FC Barcelony na 5 lat. Jej logo z najbliższym czasie ma zastąpić Rakuten TV na koszulkach gwiazdorów La Ligi. Camp Nou z kolei, jeden z najbardziej rozpoznawalnych stadionów świata, zmieni nazwę na Camp Nou Spotify. Wpływy firmy, która odnotowała ogromne wzrosty w czasie pandemii, rosną więc w zasadzie z każdym miesiącem, ale w żaden sposób nie przekłada się to na status twórczyń i twórców, którzy muszą się pogodzić z byciem trybikiem w wielkiej machinie, który jest ledwo dostrzegalny przy użyciu nanomikroskopu. Czy to już zbyt rozrośnięta struktura, by cokolwiek dało się od niej wyegzekwować? Czy tak niska wycena czyjejś twórczości prowadzi do dewaluacji muzyki jako takiej?

Niestety najpewniej tak. Tylko solidarny ruch wielu artystów mógłby coś zdziałać, ale na to się nie zanosi ze względu na prawa, które do nagrań często mają wytwórnie – przyznaje Knera i dodaje: dziś świat, niestety, nie jest w stanie wyobrazić sobie życia bez streamingów muzycznych. Często widzę w mediach społecznościowych zapytania o wspólną zrzutkę na model subskrybcji Premium Family na Spotify Premium. Koszt indywidualny, 19,99, to śmiesznie mało jak na tak ogromną bibliotekę, a w opcji rodzinnej za 29,99 zł miesięcznie z konta może korzystać 6 osób. Czyli to raptem 5 zł za osobę! W takiej sytuacji nie ma szans na cenienie autorskiego contentu i dewaluacja muzyki następuje lawinowo. Przecież te osoby rzadko kiedy kupują płyty, pewnie sporadycznie chodzą na koncerty. Dostają więc sztukę praktycznie za darmo i się do tego przyzwyczajają. Po co mają iść do sklepu muzycznego, żeby kupić album za 39 albo 49 zł?

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
W muzycznym świecie szuka ciekawych dźwięków, ale też wyróżniających się idei – niezależnie od gatunku. Bo najważniejszy jest dla niego ludzki aspekt sztuki. Zajmuje się także kulturą internetu i zajawkami, które można określić jako nerdowskie. Wcześniej jego teksty publikowały m.in. „Aktivist”, „K Mag”, Poptown czy „Art & Business”.
Komentarze 0