Sądząc po komentarzach, jakie od kilku dni publikuje w sieci Leszek Kazimierczak wygląda na to, że GlamRap - a co za tym idzie również i my - ciut zbyt wcześnie ogłosił rapową emeryturę warszawskiego MC.
Skoro jednak sam pisze on, że z ławki rezerwowych wylądował na trybunach to raczej nie możemy spodziewać się, żeby teraz bombardował nasze głośniki coraz to nowymi, świeżymi produkcjami. I choć w wywiadzie, który zapoczątkował całe to zamieszanie zapowiada on, że nagra jeszcze przynajmniej trzecią płytę domykającą tryptyk, na który składają się na razie albumy Chi i Psi, to chyba nadszedł dobry moment, żeby zastanowić się nad tym, co przez dotychczasowe lata swojej kariery na rodzimym rapowym poletku zmienił Eldoka. Człowiek, który od swojej pierwszej zwrotki na drugiej Enigmie ilekroć wchodził za mikrofon zawsze chciał ukraść alfabet.
Płaczę rymami, dlatego nie zobaczysz łez
Na lata – czy wręcz dekady – przed tym, jak w hiphopowych mediach zaczęło się pojawiać określenie emo rap, reprezentujący wówczas Grammatik stołeczny MC pisał już wersy takie jak Myślę o sobie nieraz - dzieciak bliski końca / Pełen żalu; pierwsza ranna modlitwa o wschodzie słońca / Myśli i prośby, przepisy i dowolność / Podporządkowanie i godność / Śmierć za rogiem / Ciągle do przodu obierając słuszną drogę. Debiutancka EPka bemowskiego składu na ówczesnym horyzoncie kładzenia polskich wersów na bitach była bowiem tworem zupełnie osobnym. Równie dalekim od psychodelicznych jazd śląskiej sceny, jak hardej, prawilnej postawy warszawskiego środowiska, zupełnie niepodobnym do gangsterskich wyczynów Slums Attack i pozytywnego przekazu takich zespołów jak Stare Miasto czy Thinkadelic. Opowieści jakie na bitach NOON-a snuli Jotuze i Eldo zakorzenione były bowiem w szarej rzeczywistości krajowych blokowisk schyłku zeszłego wieku, ale skala emocji, która w nich wybrzmiewała, była zupełnie nieporównywalna do niczego, co w tamtych czasach opisywali inni MCs. Jeśli więc co rusz mierzący się ze swoimi demonami, nie lada ekshibicjonistyczni, współcześni polscy MCs mogliby w kimkolwiek upatrywać ojca chrzestnego podobnej ekspresji, to właśnie w Leszku, dla którego estetyka uliczna była równie ważna jak liryka, poetyka / w ptasich skrzydłach i w bólu krzykach.
To ukojenie w bitach, spokój w trzeszczących płytach
Powiedzieć o Leszku, że lubi jakiś hip-hop to jest mało, bo on chyba miał fazę na każdy rap jaki powstaje na tej planecie, jarał się wszystkim - mówił nam niedawno NOON w wywiadzie jaki przeprowadziliśmy z producentem pierwszych płyt Grammatika do trzeciego numeru newonce.paper. I właśnie skala tych inspiracji była zawsze nieco większa niż u przeważającej części rodzimych MCs. Bo choć podobnie jak wielu innych ówczesnych raperów słychać u Leszka wpływy francuskiej sceny, to równoważył je on zawsze swoją lubością dla brytyjskiego środowiska i takich bitowych poetów jak Jehst, Roots Manuva (widoczny swoją drogą na okładce 27) czy Lewis Parker. Mimo, że nieraz przywoływał on w swoich wersach pionierską erę nowojorskiego rapu, to znaleźć można w jego twórczości również echa prekursorów naszej rodzimej poezji podwórkowej w rodzaju Stanisława Grzesiuka. I choć w swoich wersach bodajże najczęściej wymieniał on ksywkę Buckshota, to bliższe związki niż z hiphopową Ameryką łączą go z Czechami dla których - min. przez swoje kolaboracje z duetem Indy & Wich - jest jednym z ważniejszych polskich raperów. Od wyrastających z triphopowych inspiracji, pierwszych produkcji NOONa, przez stworzony wspólnie z elektroniczno-bitowym duetem Bitnix (w którego skład wchodził do dziś mocno związany ze środowiskiem rapowym Jan Jedynak Porębski) album Człowiek, który chciał ukraść alfabet, aż po jego klubową wręcz kolaborację z Danielem Dumzem; Eldoka zawsze o muzycznym podkładzie dla swoich tekstów myślał równie szeroko jak otwarcie i niesztampowo. A działo się to wszystko na lata przed tym, jak gatunkowy eklektyzm stał się swego rodzaju dźwiękowym esperanto dzisiejszego rynku muzycznego.
Mózg to tascam, nagrywa, przetwarza
Skala pozamuzycznych, kulturowych inspiracji przewijających się w polskim rapie pierwszej dekady jego istnienia zamykała się zwykle w kilku oczywistych tropach, które akurat rymowały się danemu MC do którejś buńczucznej przechwałki czy wyrazu lokalnego patriotyzmu. I choć dzisiaj przynajmniej część historii światowej literatury czy kinematografii można poznać przez pryzmat krajowych szesnastek, a to, że Taco nawija o Kubricku czy Gombrowiczu nikogo już nie dziwi, przez lata to właśnie Eldo niósł kaganek oświaty przez niezbyt wyedukowane rubieże rodzimego rynku hiphopowego. W niedawnym zbiorze wywiadów To nie jest hip hop. Rozmowy Włodi zresztą wspominał o tym, że to właśnie Leszek służył mu radą w kwestii tego, po jakie lektury sięgnąć nadrabiając lata spędzone na osiedlowej ławce, nie w szkolnej ławie. I choć obraz Eldoki jako oderwanego od reszty środowiska, rapowego intelektualisty, jaki w filmie Blokersi przedstawił Sylwester Latkowski był równie przekłamany jak cały ten sensacyjny dokument, to zasługi współtwórcy Grammatika dla stawiania mostów pomiędzy kulturą wysoką a niską są nie do przecenienia, a jego dyskografia spokojnie może służyć wielu za swoistej repozytorium tego co wypożyczyć na początek ze swojej osiedlowej biblioteki.
Głośnik to cel, droga to jest walizka z forsą
Patrząc na to jak wielkim i potężnym graczem na rynku rodzimej fonografii jest dzisiaj rap, na pierwszym miejscu naszego zestawienia nie mógł się znaleźć inny numer niż ten w którym krajowi MC’s po raz pierwszy upomnieli się o należne im pieniądze. - pisaliśmy kilka miesięcy temu, domykając naszą listę 50 najważniejszych numerów w historii polskiego rapu umieszczeniem Grammatikowego Friko na jedynce - Eldo i Jotuze na przełomie milleniów nie przechwalali się jednak posiadanymi fortunami, ani nie żądali widzianych w amerykańskich klipach willi i limuzyn, ale domagali się kasy, której wówczas na przeżartym przez stadionowe piractwo i rozwijający się internet, pozbawionym jeszcze tekstylnego wsparcia, lokalnym podwórku hiphopowym nie było za wiele. Na do szpiku tutejszym, acz bujającym jak najlepsze produkcje z Stanów, bicie NOONa, przy gramofonowym wsparciu DJ’a Romka, reprezentanci Grammatika dowiedli, że nie są żadnymi rymującymi egzystencjalistami - jakiej to łatki dorobili się po pierwszej EPce - ale MC’s z krwi i kości, którym trueschoolowe zasady nie przeszkadzają mówić o tym co myślą prosto w… mikrofon. Bo rozwój kosztuje, to nie sklep wolnocłowy, a Eldoka był jednym z pierwszych rodzimych MC, który to powiedział głośno i dobitnie, nie raz jeszcze podejmując ten ówczesny rapowy temat tabu w numerach z Elemerami czy Sokołem.
Być sobą wśród królów i miernot mam czelność
W tym, że jednym z pionierów otwartego mówienia o kasie był kojarzony z truechoolową etyką, późniejszy reprezentant Obrońców Tytułu zdaje się odbijać jego wielowymiarowa, trudna do skrótowego opisania, barwna charakterystyka. To, że jeden z naczelnych intelektualistów naszej rap gry był również jednym z częściej stających do beefów rodzimych nawijaczy w stereotypowym myśleniu też wydaje się być nieco paradoksalne. Podobnie zresztą jak to, że będąc swego rodzaju scenicznym outsiderem, tak bliskie zawsze były mu hiphopowe ideały i powinności Mistrza Ceremonii. Bo stworzyć wyczerpujący i wierny rzeczywistości obraz Leszka jest trudno nawet jeśli nie szuka się sensacji jak wspomniany już tu przez nas Sylwester Latkowski. Ilość rodzimych MCs, którzy coś mu zawdzięczają jest bowiem bardzo długa i nie widnieją na niej tylko towarzyszący mu przez lata na scenie Diox, niejednokrotnie zapraszani na jego płyty przedstawiciele podziemnego środowiska z Jimsonem i Smarkiem na czele, czy liczni inni nasi rymujący krajanie, którzy follow-upowali jego wersy. Najlepszym dowodem tego jak ważną postacią jest Leszek Kazimierczak w historii polskiego hip-hopu jest natomiast to niedawne zamieszanie wywołane przez nadinterpretacje jego słów, które powiedział w wywiadzie udzielonym przy okazji swojej wizyty w Olsztynie. Dopóki więc sam nie ogłosi on swojej rapowej emerytury, pozostaje nam tylko czekać na jego kolejne zwrotki i cieszyć się tymi, które do tej pory nagrał.