To może wydawać się zabawne – 500 dolarów miesięcznie na jedzenie, ubrania, mieszkanie, bo ktoś ciągle siedzi na chacie. Tymczasem zjawisko ma głębokie korzenie w tamtejszej kulturze.
Zwłaszcza tzw. kulturze zapi*rdolu, mocno obecnej w najbardziej rozwiniętych państwach Azji: Japonii i właśnie Korei Południowej; bardzo dobrze opisał ją w książce Planeta K. Pięć lat w japońskiej korporacji Piotr Milewski. Aczkolwiek jedną z głównych przyczyn długotrwałego stresu, przekładającego się na siedzenie w domu i niechęć do kontaktów z otoczeniem, jest... kłopot ze znalezieniem zatrudnienia.
Samotne plemię – tak nazywa się potocznie koreańskich millenialsów i genzetów, którzy, wbrew zakorzenionej w tym państwie tradycji wspólnoty, izolują się od reszty ludzi. Co więcej, aby lepiej opisać fatalną sytuację młodych Koreańczyków, używa się... stopniowania poziomu rezygnacji z określonych elementów życia. Potrójne poddanie się to rezygnacja ze związków, małżeństwa i posiadania dzieci. W poddaniu pięciokrotnym dodaje się jeszcze życzenie dobrej pracy oraz domu lub mieszkania na własność, a siedmiokrotne – poza tymi, które już przedstawiliśmy – obejmuje jeszcze wszelkie relacje interpersonalne i nadzieję na lepszą przyszłość.
Presja, która zjada społeczeństwo
To nie są problemy charakterystyczne tylko dla Korei Południowej. Ale to w tym państwie zwyczajowo nakładane są ogromne presje, przede wszystkim przez rodziny. Presja dotycząca dostania się na dobrą uczelnię, najlepiej wchodzącą w skład trójcy SKY (Seoul National University, Korea University i Yonsei University), znalezienia dobrej pracy, założenia rodziny i posiadania dzieci, a to wszystko jeszcze przed 30-tką. To nic, że ta dobra praca zwykle oznacza dwunastogodzinną, a często nawet dłuższą harówkę w korpo, co jest niemożliwe do pogodzenia z wychowywaniem dzieci. Dlatego tak wielu Koreańczyków i Koreanek już w młodym wieku boryka się z problemami psychicznymi, które, co gorsza, w wielu koreańskich społeczeństwach są nadal tematem tabu. I dlatego tyle osób buntuje się przeciwko normom społecznym i świadomie wyłącza się z tego wyścigu, zamykając swoje życie w czterech ścianach.
Ale siedzeniu w domu sprzyja też posiadanie pracy zdalnej, co w połączeniu z niesprzyjającymi wielu młodym ludziom warunkami ekonomicznymi wyjaśnia powód takich decyzji. Młodzi Koreańczycy i Koreanki często po prostu nie mają pieniędzy, żeby stworzyć rodzinę, dlatego celowo decydują się na życie w pojedynkę. A skoro nie ma się nikogo na zewnątrz, to i nie widać dobrego powodu, dla którego wychodziłoby się z mieszkania.
Squid Game, czyli wściekłość i rozpacz
Co ciekawe, badacze odczytują serial Squid Game jako metaforę rozpaczy koreańskiego społeczeństwa – ucieczka w przemoc jako niezgoda na działanie systemu, w jaki ludzie zostali wtłoczeni. Warto dodać, że Korea Południowa to także kraj z obsesją na punkcie młodości, czego efektem jest chociażby zbudowana wyłącznie na młodych twórcach i twórczyniach scena k-popowa. Tymczasem koreańscy millenialsi, choć dopiero po 30-tce, już czują się jakby byli wykluczeni. Dlatego dramatycznie rośnie wskaźnik samobójstw wśród mieszkańców przed 40. rokiem życia. Wśród państw wysoko rozwiniętych to w Korei Południowej ludzie najczęściej odbierają sobie życie – w 2019 roku na każde 100 000 Koreańczyków przypadły 24 samobójstwa, gdy w USA w roku 2017 ten odsetek był o połowę mniejszy. Jeszcze przed wybuchem pandemii stopa bezrobocia wśród młodych była trzykrotnie wyższa niż średnia krajowa. A już w roku 2020 blisko 40% świeżo upieczonych absolwentów koreańskich wyższych szkół nie mogło znaleźć pracy po obronie dyplomu. Jakby tego było mało, w ciągu pięciu ostatnich lat dramatycznie wzrosły ceny zakupu i wynajmu mieszkań. Dziś kupno mieszkania w Seulu wyniosłoby 18 lat średniego rocznego dochodu przeciętnego gospodarstwa domowego w Korei Płd.
Kiedyś to były czasy, teraz to nie ma czasów
Od dawna mówi się o tym, żeby koreański rząd rozpoczął systemową walkę z plagą samobójstw – wydaje się, że decyzja o wypłacaniu pieniędzy za wychodzenie z domu, choć w naszym kręgu kulturowym brzmi dziwnie, jest pierwszym kroczkiem w inną stronę. Aczkolwiek dużym problemem jest też niezrozumienie nastrojów młodego społeczeństwa przez starsze pokolenia. Kiedy w 2018 roku zniesiono najwyższy możliwy limit godzin pracy w tygodniu z 68 (!) Do 52, starsi Koreańczycy narzekali na roszczeniowość młodzieży. Wpływ na to miało oczywiście ich dzieciństwo; po wyniszczającej wojnie koreańskiej w latach 50. państwo długo podnosiło się z gruzów, a warunki bytowe były fatalne. Tu zachodzi klasyczne myślenie: my mieliśmy gorzej, więc czemu oni jeszcze narzekają?
Według statystyk Koreańskiego Instytutu Zdrowia i Spraw Społecznych z 2022 r z domu nie wychodzi już blisko 350 tysięcy osób w przedziale wiekowym pomiędzy 19. a 39. rokiem życia. Jak donosi Business Insider: inne świadczenia rządowe dla nastolatków w ramach ustawy o wsparciu młodzieży to 1500 dol. rocznie na pokrycie kosztów leczenia, do 577 dol. miesięcznie na czesne i opłaty szkolne, 277 dol. miesięcznie na usługi związane z pomocą w znalezieniu pracy oraz 230 dol. miesięcznie na usługi związane ze zdrowiem psychicznym. A młodych Korea Południowa akurat bardzo potrzebuje, bo to mocno starzejące się państwo. Sytuacja, w której mniejszość będzie musiała pracować na rzecz większości (czyli emerytów) jest prawdopodobna. I choć z tym problemem borykają się wszystkie wysoko rozwinięte państwa, to praktycznie nigdzie indziej presja nie jest tak silna, jak właśnie w Korei Południowej.
Komentarze 0