Co by się nie działo, myśl pozytywnie – brzmi znajomo? Prawda nigdy nie jest czarno-biała, bo czasami pozytywnie myśleć się po prostu nie da. Myśl, co chcesz! Dopóki nie przyklejamy wszystkiego do siebie, jest git.
Artykuł pierwotnie ukazał się w czerwcu 2022 roku
Wiem, co masz na myśli: jestem do niczego. Nie dostanę tej nagrody, bo jestem beznadziejna. Tak jest zawsze. Zniekształcenie poznawcze niejedno ma imię, a każdy zna przynajmniej kilka z nich. Kto nie czytał komuś w myślach, nie umniejszał swoim dokonaniom, bezrefleksyjnie nie przyznał racji autorytetom, nie etykietował, nie uogólniał, nie wkręcał sobie musizmów? Tego typu słowa nigdy nie zostaną rzucone na wiatr, a raczej na nasze samopoczucie, emocje i zachowanie. Trzeba je z siebie wyrzucić, ale jak najdalej i najszybciej jak tylko potrafimy.
Według badań, zgodnie z zasadą samozaciskającej się pętli, próby tłumienia nastroju mogą go wręcz nasilić.
Moda na pozytywność zawładnęła wszystkimi algorytmami. Nawet jeśli wasza bańka nie jest pozytywna, na pewno dociera do was masa hiperpozytywnego contentu, motywujących cytatów, platynowych myśli insta przewodników. Narasta presja tego, jak powinniśmy się czuć, co myśleć, o czym mówić i jakie poglądy przyjąć.
Pamiętajmy: nie ma złych emocji, są tylko takie, które nadużywają naszej gościnności. Corey Keyes i Shane Lopez, amerykańscy badacze dokonali bilansu zmian społecznych na przestrzeni 50 lat. Wyniki są bardzo konkretne, mamy to na papierze: wielokrotnie wzrosła liczba wydawanych książek i czasopism psychologicznych, wielokrotnie zwiększyła się liczba studentów psychologii oraz szkół i metod psychoterapii. Poprawił się materialny poziom życia, wzrosła ilość wolnego czasu, poprawiła się skuteczność leczenia chorób somatycznych i psychicznych, nastąpił przyrost długości życia. Z drugiej strony, dziesięciokrotnie wzrosła częstotliwość występowania depresji, zwiększyła się częstość uzależnień, przemocy wobec bliskich, samobójstw i innych form autodestrukcji. Badanie przeprowadzone zostało w 2020 roku, dane pochodzą sprzed pandemii.
Mimo niewątpliwego postępu w wielu dziedzinach, w tym także psychologii oraz psychoterapii, życie staje się dla ludzi coraz trudniejsze. Nie wyrabiamy na zakrętach, nie wyrabiamy z naszymi myślami. Zatem, co wyrabia nasz umysł?!
Aaron Beck, amerykański profesor psychiatrii i ojciec terapii poznawczej, przeprowadził badania osób chorych na depresję. Badanych zaproszono do udziału w karcianych testach, podczas których naukowcy obserwowali ich samoocenę i efektywność w kolejnych zadaniach na podstawie wyników w karcianych próbach. Wniosek był następujący: zarówno samoocena badanych, jak i ich efektywność wzrastają wraz z odnoszeniem sukcesów. Na podstawie powyższych wyników Beck opracował poznawczy model depresji, zwany także triadą poznawczą. Są to myśli dotyczące siebie (jestem do niczego), świata (nikt mnie nie chce) i przyszłości (nic w życiu nie osiągnę), które prowadzą do stanów depresyjnych. Psychiatra Beck oraz psycholog Albert Ellis doszli niezależnie do identycznych wniosków: większość naszych szkodliwych emocji i zagrażających stanów wywołanych jest błędami i zniekształceniami poznawczymi, które blokują nasz potencjał.
- bierzemy kolejne zlecenia siedząc po kolana w poprzednich projektach (złudzenie planowania)
- nie zmieniamy nużącej nas pracy, bo jest stabilnie (niechęć do straty)
- przeceniamy wartość najnowszego iPhona, który nie wniósł nic nowego w nasze życie (efekt wspierania decyzji)
- trzy szeleszczące paski raczej książek nie czytają (szatański efekt halo)
- wszyscy, ale na pewno nie ja (efekt ślepej plamki)
- wyłapujemy pierwszego newsa w rozmowie ignorując resztę (błąd zakotwiczenia)
Owszem, oszczędność poznawcza to skuteczna, choć plasterkowa strategia przy nadmiarze informacji. Nie nadążamy za ilością napływających do nas danych. Nasz umysł wpada w pułapkę myśli, które zaczynają dominować i zawłaszczać dotychczasowe źródła naszej regulacji.
Następuje blokada. Zaczynamy traktować swoje myśli tak, jakby były dokładnie tym, czym twierdzą, że są. Proste? Bynajmniej. Czas na fuzję! W skrócie: nie wyrabiamy się ze swoimi myślami. Jesteśmy tym, o czym aktualnie myślimy. W trakcie fuzji (lub inaczej: złączenia, połączenia czy sklejenia się z gonitwą myśli) nie potrafimy oddzielić siebie od żadnej myśli. Nasza świadomość i interpretacje rzeczywistości stają się jednym, aż w końcu zaczynamy wierzyć w to, że nasze myśli to prawda absolutna. Jesteśmy sklejeni i tak bardzo pochłonięci, że nie zdajemy sobie sprawy z tego, że myślimy. Nie jesteśmy w stanie wyjść z siebie, stanąć obok i postrzegać myśli jako to, czym dokładnie są – a nie są niczym więcej niż słowami lub obrazami. Myśli, to myśli.
Ten (nielogiczny) wzorzec myślenia stopniowo przejmuje kontrolę nad naszym życiem i zachowaniem. Tańczymy tak, jak myśli zagrają. Wierzymy, że wykonujemy kocie ruchy, jednak nasze kroki przypominają bardziej artystyczny performance.
Kiedy jesteśmy na fuzji wydaje nam się, że myśl to prawda absolutna, złota zasada, sztywna reguła lub polecenie do wykonania. Coś, co dzieje się tu i teraz, dotyczy przeszłości lub przyszłości. To przeciwnik, którego natychmiast chcemy wyeliminować lub coś tak bardzo ważnego, co wymaga od nas kompletnej uwagi. Nie możemy, a nawet nie chcemy tego puścić.
Fuzja poznawcza nie robi nam dobrze, wiemy to nie od dziś. Chińska załoga naukowców potwierdziła, że przyklejanie się do swoich myśli sprzyja powstawaniu zaburzeń kompulsywno-obsesyjnych, a unikanie doświadczania buduje mocne fundamenty lękom i stanom depresyjnym. Amerykańscy naukowcy nie czekają bezczynnie, oni już wiedzą: istnieje związek między przyklejaniem się do swoich myśli a ruminacjami i depresją. Badacze zwracają uwagę na to, że między niepokojem i lękiem pośredniczy unikanie obecnego doświadczania. Co ciekawe, fuzja poznawcza wpływa także na poziom odczuwanego bólu. Posklejane myśli są stresujące, nakręcają niepokój, wrogość i przyspieszają tempo na drodze do depresji. Dziennie w głowie pojawia się około 60 000 myśli, które tworzą pewną opowieść. Po każdej z nich czujemy chemię uwalnianą przez mózg, która natychmiast wpływa na działanie organizmu i samopoczucie.
Mózgu nie oszukamy. Im gorsze myśli, tym gorsze samopoczucie – proste. Ku pokrzepieniu serc: nie taka fuzja straszna, jak ją malują. Istnieją sytuacje, kiedy jest ona mile widziana, choć jest ich naprawdę niewiele: kiedy zatracamy się w muzyce, książce, lepimy garnki czy śnimy na jawie. Generalnie lepiej dla nas, abyśmy choćby w małym stopniu potrafili się odczepić i nauczyli się nie utożsamiać z treścią naszych myśli, z naszym nastrojem. Zmieni to nie tylko doświadczenie chwili obecnej, ale zbuduje doświadczenie na lżejszą, jasną przyszłość. Ku chwale mindfulness, medytacji i innych technik uważności.
Dlaczego warto uskutecznić zdrową odklejkę, opowiada psycholog, terapeuta terapii akceptacji i zaangażowania ACT, Bartłomiej Piłat: Czy banan może skrzywdzić? Przypominam popularny mit o czarnej końcówce banana. Nasz mózg jest bardzo wyczulony na tego typu sygnały, gdyż jego głównym zadaniem w procesie ewolucji była uważność na zagrożenia. Momentalnie świat ogarnęła groza, bo co, jeśli to prawda?! Są różne sposoby na poradzenie sobie z taką informacją. Póki wyrzucamy tylko czarną końcówkę i dalej jemy banana, możemy z nią żyć. Gorzej, gdy w przepływie lęku, zrezygnujemy z bananów na zawsze.
Posklejane myśli są stresujące, nakręcają niepokój, wrogość i przyspieszają tempo na drodze do depresji. Dziennie w głowie pojawia się około 60 000 myśli, które tworzą pewną opowieść. Po każdej z nich czujemy chemię uwalnianą przez mózg, która natychmiast wpływa na działanie organizmu i samopoczucie
Defuzja to stworzenie przestrzeni między informacją a działaniem, zmiana stwierdzenia prawdy absolutnej, że „końcówka banana jest trująca", na stwierdzenie „mam myśl, że końcówka banana jest trująca". Myśl przestaje być rzeczywistością, jest wyłącznie myślą. Pozwala nam to działać zgodnie z naszymi wartościami w obecności myśli, która nas przed tym powstrzymywała. Pomyślcie: ile czarnych końcówek banana jest w waszym życiu, tzn. ile przekonań na swój temat i świata zbudowaliśmy zakładając, że jakieś informacje są prawdą absolutną, a tymczasem są tylko zasłyszanym mitem, który blokuje nas przed prowadzeniem życia, na którym nam zależy.
Głowa do góry: wasze myśli to chmury. Nie można pozwolić, aby przysłaniały niebo, które przecież ma wszystko, co trzeba. Warto odkleić się dla zdrowotności i na dobry start złapać kilka ulotnych słów chińskiego filozofa Lao Tze:
Zwracaj uwagę na swoje myśli, one stają się słowami.
Zwracaj uwagę na swoje słowa, one stają się działaniami.
Zwracaj uwagę na swoje działania, one stają się nawykami.
Zwracaj uwagę na swoje nawyki, one tworzą twój charakter.
Uważaj na swój charakter, on staje się twoim przeznaczeniem.
Komentarze 0