Dlaczego Paulo Sousa ucieka z naszego kraju? Bo wszedł na polskiego Twittera (FELIETON)

Zobacz również:Wałęsa, Kwaśniewski, Kaczyński, Komorowski, Duda… Jak wyglądały wybory prezydenckie od 1990 roku?
Poland Portraits - UEFA Euro 2020
Pedro Salado/Quality Sport Images/Getty Images

Czy dziwimy się Paulo Sousie, że postanowił się stąd zawinąć? Po rozszczelnieniu się cysterny z komentarzami, w ogóle.

Chłopie, ty się zastanów. Zastanów się. Ty okłamałeś 40 milionów Polaków prawie. Ludzi, którzy przychodzili na stadion i wydają ostatnie pieniądze, żeby kupić bilet na mecz reprezentacji Polski. Ty nas oszukałeś, rozumiesz? Ja już nie chce słyszeć twojej odpowiedzi. Już nie chcę ci nawet mówić „thank you for your answer”. Chłopie, niech cię Czarek Kulesza, do końca ile ma sił i środków, ciśnie w tych sądach, Uefie, Fifie, gdziekolwiek. Niech wydębi od ciebie jak najwięcej kasy. Jakbyś miał trochę charakteru to przynajmniej połowę tych pieniędzy – bo nic nie zrobiłeś dla polskiej piłki – byś oddał, żeby w Polsce wybudować boiska – mówił wyraźnie rozemocjonowany, w trakcie specjalnego wydania Espresso z Matim nadawanego z Dubaju, Mateusz Borek z Kanału Sportowego i TVP.

Gorzkie niczym rzeczona kawa słowa adresowane są oczywiście do Paulo Sousy. Portugalski szkoleniowiec w czasie minionych świąt przekazał bowiem na ręce prezesa PZPN, Cezarego Kuleszy, swoją rezygnację ze stanowiska selekcjonera kadry narodowej motywowaną chęcią przejścia do brazylijskiego Flamengo, czym zbulwersował zdecydowaną większość opinii publicznej. Sam Borek poszedł o krok dalej w swoim roaście dokonanym na trenerze i nazwał Portugalczyków kupcami, którzy kupczą futbolem w Europie i namalował obrazek kontroli podobny do tych, które przedstawiają paranoiczni antysemici w odniesieniu do narodu żydowskiego.

Implikacje dla krajowego świata piłki nożnej analizuje już redakcja newonce.sport. Ale najgorętszy news w czasie świąt rozpalił do czerwoności biało-czerwonego Twittera i jego przyległości, a to także zasługuje na naszą uwagę, bo sporo mówi o Polsce nie tylko w kontekście futbolu. Jak w soczewce skupiają się tutaj bowiem prawidła rządzące polskim komentariatem. Po pierwsze, wszyscy jesteśmy ekspertami. Okazuje się także, że w dodatku mnóstwo osób posiadało wiedzę potwierdzającą, że samo mianowanie Paulo Sousy przez Zbigniewa Bońka na stanowisko selekcjonera kadry było katastrofalnym błędem. Miałem informację z Węgier, z Francji, że to po prostu zły człowiek – powiedział Super Expressowi, poprzednik Bońka i Kuleszy na stanowisku prezesa PZPN, Michał Listkiewicz. Oprócz oceny moralności Portugalczyka, były arbiter międzynarodowy FIFA pokusił się też o samokrytykę godną Grzegorza Skwary i autopromocję spod znaku Matiego Borka: Sousa zrobił nas w bambuko, w konia. Mam satysfakcję, że mówiłem o tym od początku, bo wiedziałem co to za gość. Ale to taki śmiech przez łzy. Wstyd, że daliśmy się nabrać sprzedawcy świecidełek – kontynuował.

Nie tylko Listkiewicz wiedział co się święci. Podobnie oświecony był także, zawsze chętny do krytyki kogokolwiek, były bramkarz Jan Tomaszewski, który otworzył szampana na wieść o tym, że na trzy miesiące przed meczami barażowymi, które zdecydują o tym czy Polacy pojadą na mundial w Katarze, na stanowisku trenera mamy wakat: Czego się można spodziewać po człowieku, który nie dotrzymał słowa z niczym? Tak czy inaczej, to w tej chwili najlepsza świąteczna wiadomość – powiedział wybrany z listy PiS, a następnie przynależący do Platformy Obywatelskiej, Poseł na Sejm VII kadencji.

Wesoło wyjazd do Demokratycznej Republiki Konga musi z kolei spędzać Krzysztof Stanowski, który następująco napisał na Twitterze o decyzji Sousy: Trudno mieć bardziej wywalone na pracę ten szczur. I nie o dziś chodzi. Całościowo: najgorszy w historii [pisownia oryginalna – przyp. red.]. Porównania do gryzonia użył także redaktor Weszło.com, Paweł Paczul, który skwitował całość komunikując siwy szczur, nie bajerant i odniósł się w ten sposób do określania Sousy właśnie mianem bajeranta, który tylko pięknie mówi. Tomasz Smokowski w Mocy Futbolu także nie ukrywał ogromnego rozczarowania. Nagłówki na sport.pl nie zostawiają na Portugalczyku suchej nitki. Reakcje środowiska sportowego są jednoznaczne – wszyscy są źli i wszyscy wiedzieli, że tak będzie. Że to wisiało w powietrzu.

Po rozczarowujących występach na Euro 2020 i przegranej w mundialowych eliminacjach z Węgrami (a ten mecz w sumie został poddany z powodu decyzji personalnych podjętych właśnie przez Sousę) atmosfera wokół szkoleniowca stopniowo stygła. Wypominano mu, że nie przynosi obiecanych wyników i maskuje ja elokwencją w czasie konferencji prasowych, a stosunek do pracy ma olewczy, co demonstrują rzadkie wizyty w Polsce i ignorowanie rozgrywek Ekstraklasy. Przy Sousie duża część kibiców, pikników czy nie, obstawała najpewniej ze względu na doświadczenia z polskimi selekcjonerami. Bo elegancki i europejski Paulo z progresywną myślą futbolową zawsze prezentowałby się lepiej niż typowy wuefmen (Smuda), wuefmen lubiący w przerwach słuchać Bacha (Fornalik), Damon Albarn po roku spędzonym w Suwałkach (Brzęczek) czy Bela Lugosi w swojej najstraszniejszej roli (Janas). Kolektywnie łudziliśmy się, że my, Polacy potrzebujemy czasu na zrozumienie i odpowiednie zaimplementowanie nowoczesnych taktyk. Że Sousa swoim żaglowcem jeszcze dowiezie galony kreatywnej gry i pod wodzą Robercika dostaniemy się na mundial i może klepniemy przynajmniej Panamę lub Algierię.

Teraz nie pozostało jednak nic innego jak wyzywanie Sousy w internecie i pisanie o nieudolności PZPN. I najsmutniejsze jest to, że zarówno ludziom ze znanymi nazwiskami jak i totalnym anonimom w duszy gra jedno: wywyższanie się, zgrywanie autorytetów i udawanie, że widzieli od początku, że tak będzie, brak autorefleksji oraz obrażanie innych. Nie zamierzam usprawiedliwiać Sousy, ale czy dziwię się, że nie chciał tu dłużej siedzieć? Zupełnie nie. Z nim czy bez niego, mistrzostwo świata w cyrkowych popisach znowu mamy jak w banku.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
W muzycznym świecie szuka ciekawych dźwięków, ale też wyróżniających się idei – niezależnie od gatunku. Bo najważniejszy jest dla niego ludzki aspekt sztuki. Zajmuje się także kulturą internetu i zajawkami, które można określić jako nerdowskie. Wcześniej jego teksty publikowały m.in. „Aktivist”, „K Mag”, Poptown czy „Art & Business”.