Na palcach jednej ręki możemy policzyć młodych artystów z tzw. topu, którzy prezentują tak zdecydowaną postawę i poruszają istotne dla młodych ludzi kwestie. W czasach zachwianych autorytetów Billie Eilish jest głosem pokolenia. Pokolenia, które nie ma łatwo.
Nazywajcie ją nastolatką, która jeszcze nic nie wie o życiu, pop-gwiazdką, której przez chwilę udaje się ogrzać w blasku fleszy, ale nie możecie odmówić jej dwóch rzeczy: talentu i - co ważniejsze - bycie odpowiedzialną reprezentantką nastolatek. A o ile skille docenili wszyscy, o tyle ten drugi punkt często bywa bagatelizowany. Dlaczego? Tu wracamy do początku tekstu. Według wielu młoda piosenkarka nie może prawić morałów na temat otaczającego ją świata i nie powinna edukować swoich rówieśników. Jest przecież tylko produktem branży muzycznej, zaprogramowanym na czasy, w których wypada podejmować kwestie ekologii czy zaburzeń psychicznych. Ale jeśli nie ona, to kto ma im to mówić - jakiś wokalista po 70-tce?
Zdecydowanie łatwiej byłoby Billie, gdyby ograniczyła się do otwierania ust jedynie przy okazji odśpiewywania chwytliwych refrenów, a pole do popisu zostawiła wszystkim tym, którzy tak ochoczo wypowiadają się na tematy, o których niewiele wiedzą. Problem w tym, że ta popowa sensacja rzeczywiście jest przedstawicielką nastolatków. I nie weszła na scenę po to, żeby zanucić kilka swoich numerów. To piosenkarka, która zarówno swoimi tekstami, jak i publicznymi wypowiedziami chce mówić o problemach, z którymi mierzą się młodzi ludzie. Co udowodniła swoim ostatnim manifestem.
Na początku marca na koncercie w Miami Billie Eilish postawiła na mocne przesłanie na temat ciałopozytywności. Na odtworzonym w trakcie występu filmie Billie, dotychczas kojarzona z oversize’owymi, skutecznie zasłaniającymi jej kształty ciuchami, zdejmuje kilka warstw ubrań, po czym zanurza się pod powierzchnią czarnej, smolistej cieczy. W trakcie tego symbolicznego obnażenia wybrzmiewają między innymi pytania: If I wear more, if I wear less, who decides what that makes me? What that means? Is my value based only on your perception? Or is your opinion of me not my responsibility?
Niestety, istotna część przesłania została zagłuszona przez fanów, którzy na widok Eilish zdejmującą koszulkę zaczęli krzyczeć i gwizdać, a wiele mediów spłyciło akcję do zrzucenia ubrań przez nastolatkę na oczach tłumów. Tym samym próba sprzeciwu wobec seksualizacji, której poddawane są dziewczyny, a przede wszystkim młode wokalistki - i którą Billie rozpoczęła dawno temu, wraz z decyzją ubierania się w luźnym stylu - znowu spotkała się z pewnym niezrozumieniem. Filmik Not My Responsibility stanowi niezwykle ważną odpowiedź na body shaming i jest kolejnym już przykładem wyznania, które współodczuwa wiele nastolatków, a któremu wyraz daje autorka When We All Fall Asleep, Where Do We Go? Od niedawna możecie obejrzeć go w sieci.
Sam fakt, że Billie Eilish tak wyraźnie odbiega od kanonu wszystkich popstars - jako rzadko uśmiechnięta dziewczyna z długimi paznokciami, neonowym odrostem i w męskich ubraniach - jest już wyraźną zmianą. I choć samodzielnie nie pokona przekonania o fizyczności jako mierniku wartości kobiety, to skutecznie podważa pewne stereotypy, a w jej ślady idzie mnóstwo młodych ludzi - równie zmęczonych walką, którą toczą na co dzień. W czasach, w których jesteśmy bombardowani sylwetkami skrojonymi na miarę, każdy głos krytyki body shamingu jest na wagę złota - zwłaszcza kiedy wychodzi od bijącej rekordy popularności nastolatki, która sama mierzy się z ocenianiem przez pryzmat jej cielesności.