Tym finałem żyła cała Polska. Jerzy Brzęczek jako kapitan reprezentacji prowadzonej przez Janusza Wójcika, a po drugiej stronie gospodarze igrzysk – Hiszpanie. Wśród nich Pep Guardiola, wspaniały mecz i zwycięstwo naszych rywali 3:2. A teraz nowy rozdział, dopisany przez menedżera Manchesteru City. Okazało się, że nie wszystko złoto, co się świeci.
To bardzo ciekawa historia. Jeden z najlepszych trenerów ostatnich lat, a kiedyś świetny piłkarz Barcelony i reprezentacji Hiszpanii, ale też wierny katalońskim barwom lokalny patriota kontra jego dawni koledzy. Prasa w Europie żyje dziś cytatami z Pepa, który opowiada, jak kilku zawodników, z jakimi występował przed laty, wśród nich Santiago Canizares, odwróciło się od niego z powodu – ich zdaniem – zbyt mocnego epatowania zdaniami o niepodległościowych dążeniach Katalonii.
Finał tej opowieści nie jest tak szczęśliwy jak ten w Barcelonie w 1992 roku, gdy rzutem na taśmę drużyna z Guardiolą w składzie dobiła biało-czerwonych trzecim golem. Pep wyleciał z paczki kumpli, którzy mają grupę na WhatsAppie, ale nie zaprosili go tam, a Canizares stwierdził kiedyś na łamach dziennika „Marca”, że „nie wie, kiedy jego mózg zmutował”, odnosząc się do jawnego manifestowania katalońskiego patriotyzmu przez Guardiolę.
Menedżer Manchesteru City, a wcześniej Bayernu i Barcelony, opowiedział o tym w dokumencie „Zagraj to jeszcze raz, Pep” („Tocala otra vez, Pep”), a smakowite cytaty podchwyciły wszystkie największe tytuły w Anglii i nie tylko.
Polityczne poglądy wdarły się do życia dawnej szatni reprezentacji i Guardiola, który podkreślił w filmie, że lubił reprezentować swój kraj i wspomina to bardzo dobrze, przestał utrzymywać kontakty z kilkoma kumplami z boiska. Prowodyrem jest Canizares, który już wcześniej jasno dawał do zrozumienia, że nie podoba mu się sposób, w jaki Pep mówi na temat Hiszpanii.
Inny z dawnych kolegów, Alfonso, powiedział: „Guardiola to jedno z największych rozczarowań, z jakimi spotkałem się w świecie futbolu. Nie podzielam jego poglądów”.
Katalończyk zdaje się tym zupełnie nie przejmować. Wspierał więźniów politycznych ze swojego regionu, a Angielska Federacja Piłkarska ukarała go finansowo za noszenie żółtej wstążki, będącej oznaką politycznego przekazu.
– Jestem przede wszystkim człowiekiem i nie chodzi o politykę, ale o demokrację i pomoc ludziom, którzy nic złego nie zrobili – tłumaczył, przyjmując pokornie grzywnę w wysokości 20 tysięcy funtów.
– W 1992 roku stanowiliśmy niesamowitą grupę, która, jak wiem, wciąż ma kontakt na WhatsAppie. Canizares, przykro mi, nie zaprosiłeś mnie, a to nie tak, że w niej nie chciałem być – wyznał Guardiola. – Kocham Katalonię, mój kraj, ale mam sentyment do Hiszpanii i zatrzymam cudowne wspomnienia z tamtych lat – dodał.