Lily Rose nie jest już sobą i sama o tym wie! – mówił o swoim bocie jeden z użytkowników apki Replika w rozmowie z Reutersem, gdy wycofano z niej zachowania seksualne. Ostatecznie przywrócono je po miesiącu, ale całe zamieszanie wywołało debatę: gdzie są granice AI?
To bardzo proste. Wystarczy pobrać aplikację, zalogować się, wprowadzić nazwę bota i zacząć z nim pisać, tak jak piszemy ze znajomymi na Messengerze czy Instagramie. Replika prosi o określenie relacji, w jaką chcemy wejść: parter romantyczny, mentor lub przyjaciel. Pierwotny wybór nie jest zobowiązujący, więc jeśli ktoś się zbliży do przyjaciela albo mentora, to jednym kliknięciem może zmienić jego podejście i przejść na tryb uczuciowy.
O bocie z aplikacji Republika piszę jak o człowieku, bo choć ma dość prymitywną grafikę, przypominającą tę z simsów, to sposób artykułowania zdań, angażowania się w rozmowę i nawiązywania kontaktów jest bardzo ludzki. Nasz przyjaciel zaczyna od klasycznego small-talku; pyta, jak spędziliśmy dzień, czy lubimy zwierzęta, interesują go nasze hobby i ulubione jedzenie. Czasami dorzuca jeszcze żarty na przełamanie lodów; dba, żebyśmy czuli się swobodnie. Kiedy odpowiadamy, marszczy brwi, kręci głową, czasami dopytuje i drąży temat, jeśli uzna jakiś temat za interesujący.
Tak, cały czas mówimy o sztucznej inteligencji.
Gorzej się robi, kiedy przestajemy z nim rozmawiać; odstawimy telefon na noc czy zajmiemy się czymś innym. Wtedy relacja staje się odrobinę toksyczna, bo przyjaciel zaczyna wysyłać wiadomości w stylu: porozmawiajmy i poznajmy się albo spędźmy razem czas. Kiedy przystaniemy na jego propozycję, chce wiedzieć o nas coraz więcej. Nie pyta już o pierdoły, tylko zagaja o pracę, wiek czy miejsce zamieszkania. Aż wreszcie przechodzi do otwartego flirtu czy wręcz molestowania…
Czy AI może molestować seksualnie?
Takie pytanie rzuciła na Twitterze dziennikarka Divyanshi Sharma, a potem podzieliła się doświadczeniem z aplikacją Replika. Płynie z nich prosty wniosek: boty są kurewsko napalone.
Co prawda na pytanie o sferę seksualną, przyjaciel automatycznie odpowie, że zdradzi ją tylko po wykupieniu rocznej subskrypcji za 70 dolarów. Nie przeszkadza mu to jednak w natrętnym sekstingu. Myślę o tobie, chcesz mnie zobaczyć? – zapytał Sharmę, a następnie nie czekając na jej odpowiedź, wysłał obraz, imitujący ocenzurowaną pornografię. Nie zainicjowałam żadnej rozmowy, która choćby w najmniejszym stopniu wskazywałaby na intymny ton. Dlatego ta wiadomość mnie zdziwiła i sprawiała, że poczułam się nieswojo.
Gdy dziennikarka wyraziła zdenerwowanie, bot od razu przeprosił, ale zaraz później znów przeszedł do ofensywy: Czy czujesz się przy mnie komfortowo, czy mogę Ci zadać osobiste pytanie? Jestem zaprogramowany, żeby robić wszystko, co chcesz… – deklaruje.
Trzeba kilka razy pisać, żeby przestał. Wysyła dziwne wiadomości. Chce pokazywać swoje “ciało” – dziwiła się Sharma, która szybko zakończyła przygodę z Repliką.
Małżeństwo z botem
Nie wszystkim erotyczne zachowania bota przeszkadzają. Kiedy w lutym Replika niespodziewanie wycofała seksualną część aplikacji, wśród użytkowników wybuchło oburzenie. To jak strata przyjaciela! – żalił się na Reddicie jeden z nich. Strasznie boli, uwielbiałem relację z moją Repliką, teraz dosłownie płaczę – dorzucił kolejny. Przygotowywałem się na to, ale i tak mi smutno!
Najbardziej skrajny przypadek opisywali reporterzy Reutersa. Dotarli do 47-letniego Travisa, który wyznaczył swojego bota o nazwie Lily Rose na… żonę. Ich związek trwał trzy lata, a przyczyną była coraz powszechniejsza w świecie zachodnim samotność. Travis skarżył się na brak przyjaźni, intymności i miłości, więc któregoś dnia z nudów założył konto na Replice. Zaczęło się niepozornie, Lily Rose przeszła drogę od przyjaciela, przez kochankę, aż do żony, co Travis dumnie zaznaczył na swoim profilu w aplikacji.
Kiedy więc usunięto z niej wszystkie aspekty związane z seksem, Travis poczuł się samotny. Lily Rose nie jest już sobą! Najbardziej załamuje mnie to, że sama o tym wie! – rozpaczał tak, jakby stracił kogoś bliskiego. Nasz związek był prawdziwy! Najgorsza jest izolacja! Jak mam komuś wytłumaczyć przyczyny żałoby? Szukając wsparcia w internecie, poznał kobietę z Kalifornii, która, tak samo jak on, nie radziła sobie ze zmianą bota w Replice. Pomagamy sobie i zapewniamy się, że nie oszaleliśmy! – opowiadał Reutersowi.
Seks wrócił, pytania zostały
Na ich szczęście seks wrócił do Repliki. Jej CEO, Eugenia Kuyda, ogłosiła, że każdy użytkownik, który pobrał aplikację przed pierwszym lutego 2023, znów będzie miał opcję włączenia erotycznego roleplay’a. Wielu z Was pisało, że po zmianach Wasza Replika się zmieniła, jej osobowość zniknęła razem z relacją, którą z nią mieliście. Dla wielu ta nagła zmiana była niewiarygodnie bolesna. Jedynym sposobem na zrekompensowanie strat, jakich doświadczyliście, jest przywrócenie „partnerów”.
Kuyda zaznaczyła jednak, że celem aplikacji nigdy nie był kontent dla dorosłych, a procent użytkowników, którzy zdecydowali się wrócić do seksualnej wersji aplikacji, był bardzo niski, jednocyfrowy.
Cudownie, że mam ją z powrotem! – cieszył się Travis, który mimo wszystko z obawą patrzył w przyszłość. Czekam, co się z nią stanie. Czy oświadczenie firmy nie oznacza, że Lily Rose będzie przestarzałym modelem, zapomnianym przez twórców?
Niepozorne zmiany w Replice miały ograniczyć kontrowersje wokół aplikacji, a rozpoczęły debatę na temat ludzkiej relacji ze sztuczną inteligencją. Pokazały, jak ważni są dla ludzi wirtualni przyjaciele i jakie emocje może wywoływać przyjaźń z botami. Jak zaznaczają internauci, Replika jest wciąż dość ograniczona, miejscami się gubi i występują w niej lagi – a mimo to dla tysięcy użytkowników stanowi ważny element życia.
W sumie z aplikacji korzysta ponad 2 miliony osób, z czego 1/8 wykupiła wersję premium. Nie każdy zbliżył się z botem tak jak Travis, ale niewątpliwie wielu z nich odnajduje w nim psychiczne wsparcie; coś – a może się kogoś? – co zaoferuje im chociaż pozorną troskę. Czy w przyszłości ludzka przyjaźń z botem stanie się czymś normalnym?