Jacuś: ludzie mylą muzykę imprezową z robieniem czegoś po łebkach (ROZMOWA)

Zobacz również:Musical sci-fi. Kulisy trasy „Psycho Relations” Quebonafide (ROZMOWY)
jacus.jpg
fot. Jakub Owczarek

Kiedyś sieciowy viral, teraz raper z pełnowymiarowym albumem i bagażem hitów. Zresztą piszemy kiedyś i teraz, a przecież to 18-latek. Nie mogliśmy nie pogadać z nim przy okazji wydania debiutu Gucci Trip. O czym opowiedział nam Jacuś?

O inspiracjach i tworzeniu muzyki

Dorastałem przy muzyce Daft Punk, Davida Guetty. Starszy brat 24/7 puszczał mi ich wszystkie hity, więc możliwe, że styl ugruntował się na podstawie tych rytmów.

Równolegle leciał także Buka, Grubson, cała 3odakru czy Sentymentalnie od Kaliego. Nieliczni z mojego pokolenia pamiętają jeszcze te czasy. Nie chcę być podpinany pod muzykę klubową ani stricte pod hip-hop. Robię to, co uważam, że w danym czasie będzie dla mnie najbardziej odpowiednie pod względem twórczym. Sam jestem ciekaw, w którym kierunku będę się rozwijał w przyszłości. Minął ponad rok od wpuszczenia pierwszych nut do sieci, a ja dalej poszukuję.

Jestem podobno inny niż reszta sceny, ale to wszystko przychodzi raczej podświadomie. Może po prostu to kwestia umiejętności. Kwestia wiedzy muzycznej, produkcyjnej. I samorozwoju, bo to najważniejsze.

O swoim albumie Gucci Trip

Gucci Trip to trochę The Best Of Jacuś. Są na niej Rodeo i Rakieta, od których nie mogę się odciąć. To pokaz różnorodności (dlatego właśnie wybrałem markę Gucci - według mnie jest ona bardzo różnorodna jeżeli chodzi o styl i projekty), nie chciałem zamykać się w żadnej szufladce. Są ruskie dźwięki, ale jest też klubowy Premier, popowe Intro czy rapowe Chochoł, Barbossa, League of Legends. Najgorsze, co mógłbym teraz zrobić, to katować rzeczy w klimacie Rakiety.

Jeżeli chociaż jeden utwór z albumu przypadł ci do gustu, to bez wątpienia możesz śledzić moją przyszłą twórczość. Do żadnego utworu nie użyłem stylu muzycznego, którego nie chciałbym produkować w przyszłości.

Mnie od małego uczono pokory do muzyki, ale jestem typem buntownika. Może i chodzę do szkoły muzycznej, gram Bacha, ale zawsze chciałem robić co innego. Można wyjść od muzyki klasycznej do tworzenia rzeczy stricte rozrywkowych. Ja jestem tego dobrym przykładem. Inna sprawa, że ludzie mylą muzykę imprezową z czymś robionym po łebkach, dla funu. A w to też trzeba włożyć masę pracy. Zakładając, że nie bierzesz podkładów z zagranicznych hitów, podkładając pod to tylko refren o waleniu wódy, ha ha.

Przez ten rok, odkąd zacząłem wypuszczać pierwsze tracki do sieci, najbardziej zaskoczyła mnie moja zmienność. To, ile opanowałem w tym czasie chwytów produkcyjnych. Słucham sobie teraz czasem starych rzeczy i myślę: o nie, lepiej było tego nie włączać. Zresztą Gucci Trip to też album, który wielokrotnie się zmieniał. Ale wiesz, ja ciągle uczę się czegoś nowego. Dojrzewam muzycznie.

O tym, że jest porównywany do schaftera. I czy istnieje wspólna muzyka dla ich pokolenia.

Mieszkamy blisko siebie, chyba z parę kilometrów w linii prostej. On szybciej się wybił - to na pewno. Mamy bardzo podobne gusta, potrafię utożsamić się z jego rzeczami, ale trochę denerwują mnie te porównania. Nie znam go prywatnie, uważam jednak, że jesteśmy zupełnie inni.

Nie wiem, czy można mówić o muzyce wspólnej dla całego mojego pokolenia. Niby jest to rap, ale wiadomo, że rap ma niejedną twarz. Jest na przykład łączący różne generacje chillwagon i jest też Taco Hemingway. I jedno, i drugie to rap i ma olbrzymie zasięgi. Ja podchodzę do muzyki... muzycznie, pewnie dzięki temu, że uczę się grać w szkole. Słucham wszystkiego, co mi się podoba i nie zwracam uwagi na gatunek czy artystę. Może dlatego też duża część mojej playlisty opiera się na starych popowych hitach.

Z drugiej strony nie ma tak, że ludzie słuchają tylko polskiego rapu. Żeby się wybić, rap nie musi być tylko rapem. I myślę, że słuchacze coraz bardziej to dostrzegają.

O muzyce poważnej

Od wielu lat uczę się muzyki klasycznej. Wątpiłem jednak, że kiedykolwiek w przyszłości będę wiązał z tym przyszłość. Jeśli chcesz zostać dobrym pianistą, to poświęcasz temu całe swoje życie. Konkurencja w tej dziedzinie jest ogromna. Największym mankamentem, który mnie zniechęcił, to chyba atencja, a raczej jej brak. Dziś muzyka klasyczna niestety nie dostarcza wielu emocji. Zresztą, żeby nie było - ja też nie jestem pewien, czy swoją przyszłość wiążę z robieniem muzyki. Wszystko przede mną.

Co poleciłbym na początek przygody z klasyką? Ja bardzo lubię Chopina i Rachmaninowa. Odpowiadają każdemu mojemu moodowi, myślę, że dobrze odzwierciedlają moją osobę. Od Rachmaninowa posłuchałbym np. Preludium Cis-moll albo drugiego koncertu fortepianowego c-moll. Chopin? Wszystkie Nocturne’y są warte uwagi. Ja na przykład uczę się teraz Nocturne’u c-moll op. 48. Jak na razie jest to mój ulubiony. Poza tym z pewnością posłuchałbym dość popularnej Ballady g-moll. Czy te utwory są dobre na początek przygody z muzyką klasyczną? Tego nie obiecuję. Dla mnie są to bangery wszech czasów z najlepszymi dropami na świecie. Jak lubisz moją twórczość, to je też polubisz.

O incydencie z dyrektorką szkoły

O co chodziło z panią dyrektor? Były spięcia. Chodzę do takiego śląskiego Batorego, w dodatku kandydowałem wtedy na przewodniczącego szkoły. Kiedy kadrę nauczycielską doszły słuchy o moich utworach, to zrobiło się nieprzyjemnie, nie podobały się w głównej mierze przekleństwa - uczeń z renomowanej szkoły i tak klnie? Rozumiem reakcję, lecz niestety tego okresu nie zaliczyłbym do najprzyjemniejszych, jakie mnie w życiu spotkały. Kontrowersja zawsze budzi skrajne emocje. Na szczęście nie przeszkodziło to w wygraniu wyborów, ha ha. Ale już jest OK.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Współzałożyciel i senior editor newonce.net, współprowadzący „Bolesne Poranki” oraz „Plot Twist”. Najczęściej pisze o kinie, serialach i wszystkim, co znajduje się na przecięciu kultury masowej i spraw społecznych. Te absurdalne opisy na naszym fb to często jego sprawka.