O co tak naprawdę walczy Mia Khalifa?

Zobacz również:Polacy szaleją na punkcie coachingowych zlotów o zarabianiu hajsu. I płacą za nie ciężkie pieniądze
2022 Latin American Music Awards - Arrivals
fot. Greg Doherty/Getty Images

Wystarczył zaledwie kwartał, by Mia Khalifa nie tylko zmieniła swoje życie, ale i wprowadziła nowe spojrzenie do dyskusji o moralności w branży porno. A przecież to wszystko równie dobrze mogło skończyć się tragicznie.

Żabson naprawdę musiałby się napracować, żeby z tym sidehoe złapać gorszą osobę do wspólnej fotki. Nie dość, że Khalifa jest mocno wyczulona na tego typu zwroty, to jeszcze Żabie trafiła się postać o wyjątkowo ciętym języku. Pewnie pamiętacie diss na Christophera Nolana, który w 2017 roku momentalnie stał się viralem. Mia jest błyskotliwa i z upodobaniem kasuje w sieci kolejne osoby, które zaszły jej za skórę.

Od razu wypada dodać, że w tym przypadku pojawił się o jeden wpis za dużo – o ile wyjaśnienie Żabsona można spokojnie zrozumieć, o tyle angażowanie do tematu jego dziewczyny jest już strzałem poniżej pasa. Na szczęście Mia Khalifa jest inteligentna, zrozumiała, że posunęła się odrobinę za daleko i jeszcze tego samego dnia wszystko sobie z Żabsonem wyjaśniła. Ale cała afera, która wydarzyła się podczas mediolańskiego Fashion Weeku, spowodowała nagły – i ponowny – wzrost zainteresowania postacią Mii Khalify; oczywiście zainteresowania odbiorców nad Wisłą.

„Terrorystka”, która boli całe życie

Bo tak naprawdę o bohaterce tego tekstu zrobiło się głośno dopiero wtedy, kiedy zakończyła króciutką karierę w branży porno. Trzy miesiące aktywności, nagrane kilkanaście filmów, za które łącznie miała dostać ledwie 12 tysięcy dolarów. Ale ten jeden, na którym uprawia seks ubrana w hidżab, wystarczył, żeby mówił o niej cały świat. Zwłaszcza, że przedstawiciele ISIS wydali na nią wyrok śmierci; Khalifa miała nie tyle obrazić, ile zdeptać ich uczucia religijne. Będziesz następna – krzyczał viralowy filmik, w którym twarz Mii była naklejona na odciętą głowę ofiary reżimu Państwa Islamskiego.

Później, kilka lat po odejściu z przemysłu porno, wspominała w wywiadach, że gniew ze strony ISIS był istotnym czynnikiem przy podjęciu decyzji o zakończeniu kariery. Istotnym, ale nie najważniejszym, bo najmocniej dojechało ją poczucie ciągłego wstydu. Kiedy wchodziła do świata pornografii, liczyła, że będzie jedną z setek tysięcy aktorek, o których zapomina się sekundę po obejrzeniu filmiku. Stało się zupełnie inaczej. Ludzie podchodzili do niej na ulicy, dotykali bez pozwolenia – tak jakby granie w pornosach sprawiało, że stała się w jakimś stopniu ich własnością. Po aferze odwróciła się od niej rodzina. Mia próbowała zmienić skórę i otoczenie: przefarbowała włosy, wyjechała z Florydy do Teksasu, zatrudniła się jako asystentka w kancelarii prawnej. Bez skutku – dalej była tą dziewczyną od seksu w hidżabie. Myślę, że stres pourazowy pojawia się głównie wtedy, gdy jestem w miejscach publicznych. Spojrzenia, którymi obdarzają mnie inni, sprawiają, że czuję, że ludzie widzą mnie przez moje ubrania – opowiadała w rozmowie z BBC.

Kiedy w 2019 roku udzieliła szeroko komentowanego wywiadu youtuberce Megan Abbott, rzesze internetowych wojowników wylały na nią hektolitry szlamu. Główny zarzut brzmiał: po co się żali, skoro sama tego chciała, nikt jej do branży porno na siłę nie wpychał. To prawda – trafiła tam na własne życzenie. Ale warto posłuchać, co mówiła o motywacji, która ją kierowała. Mia Khalifa wraz z rodziną przeprowadziła się z Libanu do USA w 2001 roku, zaledwie parę tygodni przed atakiem na World Trade Center. I od razu w szkole, ze względu na bliskowschodnią urodę, zaczęto nazywać ją terrorystką, choć pochodzi z rodziny chrześcijan. Z tym odtrąceniem, łączącym się z nieakceptacją własnego ciała, Mia zmagała się długie lata; w końcu śmiano się z niej za to, jak wygląda. Trudno o lepszy powód do kompleksów, gdy jest się nastolatką. Dlatego kiedy dekadę później dwudziestoletnia już Khalifa została zaczepiona na jednej z ulic Miami przez obcego faceta, przedstawiającego się jako łowca modelingowych talentów, poczuła, że w końcu, po raz pierwszy w życiu, ktoś docenił to, jak wygląda. Próżność? Nie, bardziej chęć dowartościowania się. Nawet kiedy okazało się, że nie chodzi o modeling, a robienie pornografii, Mia nie zrezygnowała. Przez lata potrzebowała akceptacji jak powietrza i w końcu ją dostała.

Nowe szaty królowej

Życie po życiu nie jest łatwe. Ale Mia Khalifa wykorzystała jeden drobny szczegół – może i musiała zacząć wszystko od nowa, ale przynajmniej kojarzyły ją miliony. Wykorzystując wrodzone sobie poczucie humoru doskonale odnalazła się w mediach społecznościowych. Dziś na Instagramie śledzi ją blisko 28 milionów osób (tylko o pięć milionów mniej niż Roberta Lewandowskiego), na TikToku legitymuje się armią 37 milionów obserwujących, a na OnlyFans ma zarabiać kilkanaście tysięcy dolarów dziennie – przypominamy, za udział w swoich wszystkich filmach porno zarobiła jedynie 12 tysięcy dolarów; choć do dziś przynoszą ogromne zyski, a na Pornhubie Mia wciąż jest w pierwszej 10-tce najpopularniejszych gwiazd, nie dostaje z tego ani grosza. Zresztą to ta ostatnia platforma wydaje się odpowiedzią na to, przeciwko czemu Khalifa występowała w swojej krucjacie na rzecz poprawy warunków pracy w branży porno. To nie jest tak, że krytykowała porno samo w sobie. Nie, Mia była przeciwko przedmiotowemu traktowaniu aktorów i – zwłaszcza – aktorek filmów dla dorosłych. W wywiadach wspominała, że gdy przed kręceniem feralnego pornosa, w którym wystąpiła ubrana w hidżab, podzieliła się z producentami obawami, czy to aby nie jest już za daleko, ci w odpowiedzi wyśmiali ją. A i tak ma szczęście – według jej słów, na planie była traktowana wyjątkowo dobrze. W odróżnieniu od setek aktorek, które doznawały na planach szeregu upokorzeń.

Dla branży jest dziś niewygodna, bo nie ma oporów przed mówieniem o tym, jak przemysł porno wyzyskuje i ciemięży, uzależnia od siebie i oszukuje. Aktorki i aktorzy pracują tam na wiecznym frilansie, nie mają ubezpieczeń, nigdy nie są pewni przyszłości. Nie mogą też publicznie krytykować twórców, bo wielce prawdopodobne, że zaowocuje to środowiskowym ostracyzmem. A co za tym idzie – brakiem przyszłych zleceń. Dlatego opowieści Mii Khalify tak zaszokowały opinię publiczną, choć teoretycznie nie ma narzędzi, żeby udowodnić, że była wykorzystywana.

Stąd kampania #justiceformia, która ruszyła w 2020 roku. Jej inicjatorką jest sama Khalifa, która chciała wymóc na właścicielach serwisów pornograficznych, by ci dobrowolnie usunęli jej stare filmy i zdjęcia. Dlaczego? Bo nie chce być więcej kojarzona z przemysłem, w który weszła jako młodziutka dziewczyna, który doprowadził ją do kryzysu psychicznego i wieloletnich wizyt u specjalisty. Mia otwarcie żałuje swojej decyzji i chce, by druga strona to uszanowała. Pomimo blisko dwóch milionów podpisów pod petycją filmy z jej udziałem są jednak wciąż do znalezienia na serwisach porno. I przynoszą producentom ogromne zyski. Ale ona i tak była zachwycona tym, że tyle osób, głównie młodych, wspiera ją w tej drodze. I wierzy, że prędzej czy później filmy z jej udziałem znikną z internetu.

Możliwość zaprezentowania się ludziom, którzy nie są skażeni oczekiwaniami lub stereotypami na mój temat… to zmieniło moje życie

Mia Khalifa w rozmowie z Dazed

I w dalszym ciągu kontynuuje swoje uświadamianie odbiorców o tym, jak naprawdę wygląda przemysł porno. Przestrzega przed lekkomyślnym oddaniem się w ręce chciwych producentów, a równocześnie zachęca do tworzenia etycznego porno; takiego, w którym wszyscy odnoszą się do siebie z szacunkiem, na planie panuje swobodna atmosfera, nikt nikogo nie wykorzystuje i nie oszukuje. A przy okazji zarabia coraz więcej na OnlyFans, dzieląc się przy tym zarobkami z potrzebującymi; latem 2020 roku Mia wpłaciła 100 tysięcy dolarów na rzecz pomocy ofiarom eksplozji w bejruckim porcie. Dlatego ta sieciowa celebrytka, aktywistka i filantropka tak impulsywnie zareagowała na pozornie niewinną wrzutkę Żabsona. Idealna puenta tej historii? Ta, w której Mia pojawia się w teledysku Żaby, najlepiej do utworu – manifestu przeciwko wykorzystywaniu kobiet. Jeśli kiedykolwiek coś takiego się ukaże – pamiętajcie, że zasugerowaliśmy to jako pierwsi.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Współzałożyciel i senior editor newonce.net, prowadzący audycję „Nevermind” w newonce.radio. Najczęściej pisze o kinie, serialach i wszystkim, co znajduje się na przecięciu kultury masowej i spraw społecznych.
Komentarze 0