Niech mówią buty. Jak zawodnicy NBA wyrażają siebie poprzez swoje obuwie

Zobacz również:Bezdomny dzieciak znalazł swoje miejsce w NBA. Jak Jimmy Butler stał się liderem
lebron-james.jpg
fot. Kevin C. Cox/Getty Images

Gdy w 1984 roku młodziutki Michael Jordan pojawił się na parkiecie w czerwono-czarnych sneakersach, pewnie nikt nie spodziewał się, że buty staną się tak ważną częścią życia społecznego. Dziś obuwie sportowe to przemysł wart miliardy dolarów i coś, co znalazło swoje miejsce w kulturze. Dla jednych to sposób na definicję własnego „ja” i podniesienie swojej wartości, dla innych z kolei „po prostu kolejna para butów”, jak rapował Macklemore w utworze „Wings”. Nie ma jednak żadnych wątpliwości, że buty wzbudzały i nadal będą wzbudzać ogromne emocje. Korzystają z tego koszykarze NBA, czyniąc z obuwia przestrzeń do przekazania ważnych wiadomości.

Wspomniane wyjście Jordana na parkiety w NBA w czerwono-czarnych sneakersach było przełomowe z wielu względów. W tamtym okresie liga nie dawała zawodnikom zbyt wiele swobody, jeśli chodzi o buty. Obowiązywała „zasada 51 procent”, w ramach której obuwie musiało być w większej części białe. Dopuszczalna była też kolorystyka pasująca do kolorów klubowego stroju. Jordan z pomocą Nike jako pierwsi złamali ten zakaz. MJ pokazał się w tych butach tylko w meczu przedsezonowym, ale to wystarczyło. NBA wystosowała oficjalne pismo, w którym zabroniła używania „diabelskich” Air Jordanów (jak to określił sam Jordan). Nike natomiast oparła na tym przekazie cały swój marketing i reklamowała AJ1 jako „zakazany owoc”.

Był to milowy krok dla rozwoju całego przemysłu, ale też coś, co zdefiniowało Jordana na starcie jego kariery. Własna marka pozwoliła mu zostać szybko ogromną gwiazdą, a Jordan Brand do dziś generuje przychody rzędu kilku miliardów dolarów rocznie. Po latach NBA zniosła „zasadę 51 procent”, a z biegiem czasu coraz więcej zawodników mogło pochwalić się swoją własną linią obuwia sportowego. Buty stały się też wreszcie narzędziem do wyrażania siebie i swojego stylu. Nie każdy gracz mógł jednak liczyć na własny model, stąd też wielu zaczęło pisać na butach różnego rodzaju rzeczy. – Był to sposób na to, by nadać obuwiu nutę indywidualności, wspomnieć o czymś osobistym lub podkreślić ważną dla zawodnika sprawę – powiedział w rozmowie z newonce.sport Nick DePaula, ekspert ESPN od tematu butów.

Początkowo chodziło o oddanie pamięci zmarłym członkom rodziny bądź przyjaciołom. Już w połowie lat 90. na butach JR Ridera pojawiła się więc inskrypcja „RIP RICO”. Popularne było także pisanie nazw rodzinnych miejscowości, tak jak często robił to Tim Thomas. Coraz więcej zawodników zaczynało więc brać sprawy w swoje ręce i za pomocą pisaków tworzyło różnego rodzaju przekazy. Bardziej indywidualne niż to, co w ostatnich latach widzimy na specjalnie przygotowywanych na różne okazje koszulkach. W ten sposób gracze unikają też ryzyka grzywny. „Zawodnicy mają w tym zakresie poparcie ligi, która chce, by ich głosy były słyszalne i by mogli oni wyrażać siebie” – mówi DePaula. Niedozwolone są w zasadzie tylko te frazy, które mogłyby zostać uznane za działanie promocyjne.

Dopiero w 2018 roku liga zniosła jednak zasady dotyczące kolorów obuwia. W tej chwili zawodnicy mogą pozwolić sobie na całkowitą dowolność w tym zakresie, co zaowocowało pojawieniem się na butach takich postaci jak na przykład Homer Simpson...

...czy Naruto.

W ostatnim czasie coraz więcej zawodników decyduje się również zabrać głos w ważnych kwestiach politycznych czy społecznych. Nie inaczej było w bańce w Orlando, gdzie NBA zdecydowała się dokończyć sezon 2019/20. Pod tym względem za pionierów należy uznać LeBrona Jamesa oraz Chrisa Paula. - W latach 90. niemal niemożliwe było, by fani mogli zobaczyć za pośrednictwem TV frazy napisane na butach. Dziś jest zupełnie inaczej – tłumaczy nam DePaula, wskazując na wysokiej jakości zdjęcia oraz media społecznościowe, które ułatwiają zawodnikom dotarcie z przekazem do szerokiego grona publiczności na całym świecie.

Oto kilku wybranych graczy, którzy najczęściej biorą pisaki w dłoń:

1
LEBRON JAMES
LeBron James buty
Fot. Jesse D. Garrabrant/NBAE via Getty Images

Nie ma w NBA zawodnika, który pisałby na swoich butach częściej niż LeBron James. Jako jeden z niewielu w Orlando grał bez hasła na koszulce, ale na butach nie pozostawiał zbyt wiele miejsca. Niekiedy zdarza się, że łącznie na jego butach znajduje się nawet 15 różnych napisów. Są to m.in. imiona jego dzieci, „Mama James” dla mamy czy „Queen James” dla żony. Trafia się również kod pocztowy Akron w Ohio, numery tragicznie zmarłych Kobego Bryanta i jego córki Gianny czy wezwanie do sprawiedliwości dla George'a Floyda i Breonny Taylor. O tych ostatnich pamiętało zresztą dużo więcej zawodników, w tym m.in. Donovan Mitchell czy James Harden.

2
DEVIN BOOKER
Devin Booker buty
Fot. Instagram

Zawodnik Suns postawił na jedną frazę, ale pisał ją na butach przed każdym meczem w Orlando. „Be Legendary” – takie słowa napisał mu Kobe Bryant po ich ostatnim pojedynku, a młody obrońca wziął je sobie prosto do serca. W bańce był jednym z najlepszych zawodników, prowadząc swój zespół do perfekcyjnego bilansu 8-0, choć nawet to nie wystarczyło do awansu do fazy play-off. Warto przypomnieć, że Booker już w 2017 roku jako ledwie 21-letni zawodnik zaliczył występ na 71 punktów. Teraz słowa Bryanta chce jednak przekuć w karierę, po której zapamiętamy go z czegoś więcej niż tylko świetnych występów strzeleckich.

3
CHRIS PAUL
Buty Chris Paul.jpg

Od wielu już lat Paul stara się, by za jego butami szła jakaś historia. Z reguły chce oddać w ten sposób hołd rodzinie: rodzicom, żonie, bratu. Dla wielu zawodników to właśnie rodzina pozostaje największą inspiracją, a napisy na butach pomagają o tym pamiętać. W poprzednim sezonie CP3 często odwoływał się także do wersu piosenki gospel, której – jak sam mówi – słucha niemal na okrągło. „Can’t Give Up Now” to dla niego ciągłe przypomnienie, że nie może się poddawać. Mimo upływających lat, w ubiegłym sezonie rozgrywający znów był jednym z najlepszych w lidze.

4
KYRIE IRVING
Kyrie Irving buty
Fot. Instagram

Jego akurat w Orlando w trakcie restartu sezonu nie było, ale Kyrie też lubi sobie „pobazgrać” na swoim obuwiu. Zdarzyło mu się tam pisać m.in. tytuł filmu „Whiplash”, który był jednym z ulubionych Kobego Bryanta, największego mentora Irvinga. On sam nie miał wcześniej pojęcia, co to za produkcja, aż koniec końców obejrzał film sześć razy i zyskał kolejną inspirację. - Chodzi o wolę dążenia do bycia kimś wielkim – przyznał w rozmowie z ESPN.

5
STEPHEN CURRY
Buty Steph Curry.jpg
Fot. CNN

Nie wszyscy o tym pamiętają, ale wielu ekspertów uważało, że Stephen Curry nie poradzi sobie w NBA. Wątpiono w niego już na poziomie uniwersyteckim, ale mama nie pozwoliła mu stracić pewności siebie. Często wysłała mu różne wersety z Biblii, a któregoś razu poprosiła, by sam znalazł sobie źródło inspiracji. Curry postawił na werset z Listu do Filipian (4:13) i to dlatego na swoich butach często pisze jego pierwsze słowa, a więc „I can do all things...”.

W przeszłości zdarzyło mu się też zakładać buty wspierające byłego prezydenta Barracka Obamę. Było to mniej więcej w tym okresie, kiedy Golden State Warriors – jako mistrzowie NBA – odmówili wizyty u Donalda Trumpa w Białym Domu. Curry zresztą dużo wcześniej zapowiadał, że Trumpa nie zamierza odwiedzać. Jednym z powodów miała być ostra krytyka prezydenta USA wobec sportowców, którzy w ramach protestu klękali podczas odgrywania hymnu Stanów Zjednoczonych.

6
ENES KANTER
buty Enes Kanter.jpg
Fot. celticsblog.com

Turecki środkowy to jeden z najbardziej wygadanych na tematy polityczne i społeczne zawodnik NBA. Jawnie przeciwstawia się rządom Recepa Erdogana, za co w ojczyźnie uznawany jest za persona non grata i nawet odebrano mu obywatelstwo, a także był szpiegowany. Pisaliśmy zresztą o nim w newonce.sport. Kanter mimo wszystko zwraca uwagę na problemy w Turcji. Jeszcze zanim NBA w bańce propagowała różne hasł poparciaa, Kanter na obuwiu dopisywał sobie mazakiem WOLNOŚĆ i nie pozwala zamknąć sobie ust.

7
BAM ADEBAYO
Bam Adebayo buty.PNG
Fot. Instagram/bam1of1

Tak jak wielu innych zawodników, Bam Adebayo również wykorzystuje buty do tego, by przypominały mu, skąd pochodzi. To dlatego znajdziemy na nich napis „76 Church Lane”, gdyż to właśnie na tej ulicy stał samochód kempingowy, w którym przez wiele lat mieszkał razem ze swoją mamą.

8
KARL-ANTHONY TOWNS
Buty Karl-Anthony Towns.png

Rzadko kiedy pisze na swoich butach, które bez tego są jak małe dzieła sztuki. Karl-Anthony Towns bez wątpienia może pochwalić się najciekawszym obuwiem robionymi na zamówienie. To efekt współpracy z Salem Amezcuą (pseudonim Kickstradomis), który w 2017 roku odezwał się do gracza Timberwolves na Instagramie. Na odpowiedź nie musiał długo czekać – Townsowi bardzo spodobał się taki pomysł. W ostatnich latach podkoszowy nosił więc m.in. buty z motywem serialu Stranger Things, bajki Rick and Morty czy anime Dragon Ball. Kickstradomis stworzył dla Townsa także buty z wizerunkiem Martina Luthera Kinga i jego słynnym cytatem „I have a dream”. Szybko nawiązał kontakt również z innymi zawodnikami, współpracując po drodze z Luką Donciciem czy Jamesem Hardenem.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz sportowy z pasji i wykształcenia. Miłośnik koszykówki odkąd w 2008 roku zobaczył w akcji Rajona Rondo. Robi to, co lubi, bo od lat kręci się to wokół NBA.