Jeszcze miesiąc temu ogłaszał przerwę w karierze, a teraz podczas występu Ariany Grande zdradził, że ma przygotowany kolejny krążek.
Drugi weekend Coachelli już za nami. Koncerty Childisha Gambino, Pusha T, Sunday Service Kanye'ego Westa,czy Billie Eilish przyciągnęły tysiące ludzi do Kalifornii. Nikt jednak nie spodziewał się tego, jak dużych gości na scenę podczas swojego występu zaprosi Ariana Grande. Podczas pierwszego weekendu obok Grande pojawili się także *NSYNC, Nicki Minaj, Diddy i Mase. Powtórzenie takiego lineupu podczas jednego performance'u nie mogło się wydarzyć, ale Ari dobrze wiedziała, jak zaspokoić swoich fanów.
I wasn’t going to bring out any guests tonight, but my friend Justin Bieber came all the way out - po tych słowach scenę skradł już twórca Purpose. Po odśpiewaniu wraz z gwiazdą wieczoru numeru Sorry, Bieber wypowiedział lakoniczne, ale wywołujące falę ekscytacji słowa: album coming soon.
Takie zapewnienia są zawsze pożywką dla fanów, ale tym razem Justin gra z nimi w kotka i myszkę. Niespełna miesiąc temu piosenkarz mówił o potrzebie zrobienia sobie przerwy w związku z koniecznością zajęcia się życiem rodzinnym. Przekonany o braku nowej muzyki fanbase wczoraj nie mógł posiąść się ze szczęścia - nie wiemy, czy Bieber zrobił to intencjonalnie, ale sztukę budowania napięcia opanował całkiem nieźle. Nowe wydawnictwo byłoby piątym albumem w karierze Justina, a pierwszym od aż czterech lat - nie dziwne zatem, że fani zacierają ręce. Przynajmniej nie muszą się martwić o niebezpieczne spotkania swojego idola z policją - o tym, dlaczego został zatrzymany przez buty, pisaliśmy tutaj.
No chyba że chodziło mu o nowy album Ariany, ale wtedy dziewczyna miałaby większą częstotliwość wypuszczania albumów niż Madlib.