Kadra jak odtrutka. O dwóch takich, którzy jesienią będą jej bardzo potrzebować

Zobacz również:Z NOGĄ W GŁOWIE. Jerzy Brzęczek – jedyny naprawdę niekochany w reprezentacji
Pilka nozna. Liga Narodow. Holandia - Polska. 04.09.2020
Fot. Piotr Kucza / 400mm.pl

U Adama Nawałki należeli do najważniejszych ogniw. U Jerzego Brzęczka coraz mocniej odczuwali narastającą konkurencję. Z Finlandią dali jednak sygnał, że wciąż mogą stanowić o sile reprezentacji Polski. Kamil Grosicki i Arkadiusz Milik wkraczają w jesień, która na polu klubowym będzie dla nich trudna. Dlatego potrzebują solidnych występów w kadrze.

Jerzy Brzęczek miał po Adamie Nawałce odmienić reprezentację Polski. Jak sam mówił, postawiono przed nim cel odmłodzenia kadry po nieudanych mistrzostwach świata w Rosji. Założył też, że zmieni styl gry na bardziej atrakcyjny i ułoży grę. Kadencję jego poprzednika definiować będą udane eliminacje Euro 2016 i sam turniej, jednak jej końcówka to było częste miotanie się, gorsze występy, poszukiwania i w końcu fatalny mundial.

Jak przeanalizował niedawno Michał Trela, różnic między obiema reprezentacjami jest jednak niewiele. Może pojawiło się trochę nowych twarzy, ale raczej wśród zmienników i opcji alternatywnych niż w pierwszym składzie. Co więcej, średnia wieku nawet odrobinę wzrosła, a nie zmalała. Brzęczek w dalszym ciągu w sporej mierze musi liczyć na dawny kręgosłup reprezentacji. Z niego jednak poważnie wykruszać się zaczęli dwaj gracze. Kamil Grosicki i Arkadiusz Milik strzelili gole w meczu z Finlandią (5:1) - ten pierwszy nawet trzy - i dla obu to ważny moment przed rozpoczęciem potencjalnie trudnej jesieni w klubach.

CZUĆ ODDECH MŁODYCH

Zacznijmy od bohatera środowego spotkania. Grosicki już do przerwy ustrzelił hat-tricka i z opaską kapitańską na ramieniu znów pokazał, że w kadrze to zupełnie inny piłkarz. Nigdy nie odpuszcza, nigdy nie przestaje próbować, choćby mu nie szło, wnosi mnóstwo energii i zaraża nią innych. Dzięki trzem bramkom ma już łącznie 17 w narodowych barwach, dzięki czemu wyprzedził m.in. Jacka Krzynówka, Roberta Gadochę czy Włodzimierza Smolarka, za to zrównał się z Maciejem Żurawskim.

Grosicki u Nawałki był piłkarzem najbardziej kreatywnym i jednym z tych, na których oparta była gra całej drużyny. Na 50 możliwych meczów za kadencji poprzednika Brzęczka, "Grosik" wystąpił w 38, z czego w 34 od pierwszej minuty. W eliminacjach Euro 2016 znajdował się w najwyższej formie - w dziewięciu meczach miał wówczas udział przy dziewięciu trafieniach (4 gole, 5 asyst). Łączny bilans jego występów u Nawałki to 12 goli i 16 asyst. To naprawdę bardzo dobry wynik.

U Brzęczka Grosicki też cieszy się zaufaniem. Choć na skrzydłach pojawili się młodsi konkurenci jak Sebastian Szymański, Kamil Jóźwiak i ostatnio Michał Karbownik, to 32-latek trzyma się mocno. Brzęczek poprowadził już reprezentację Polski w 19 meczach i skrzydłowy West Bromwich Albion wystąpił w 16 z nich. W 13 wychodził od początku. We wszystkich występach uzbierał pięć bramek i cztery asysty. Wystrzał nastąpił jednak dopiero w tym roku. Eliminacje miał Grosicki takie sobie, za to w ostatnich dwóch spotkaniach z Bośnią oraz Finami brał udział przy pięciu golach. Nie bez znaczenia jest też fakt wzięcia opaski kapitańskiej w środowym meczu w Gdańsku.

POPRZECZKA POSZŁA W GÓRĘ

Wygląda na to, że takich występów może tej jesieni bardzo potrzebować. Wszystko dlatego, że w klubie sytuacja Polaka nie jest zbyt kolorowa. West Bromwich Albion jako beniaminek uzbierał jak do tej pory w Premier League tylko jeden punkt i należy do zdecydowanie najsłabszych ekip. Slaven Bilić dysponuje ograniczonymi środkami i zespół nie wzmocnił się zbytnio po awansie, a mimo tego Grosicki jak do tej pory nie zagrał przez ani minutę w Premier League i przez 55 w drugiej rundzie Pucharu Ligi z czwartoligowym Harrogate Town. W kolejnej WBA odpadło jednak z tych rozgrywek, a to oznacza, że okazji do gry dla reprezentanta Polski będzie jeszcze mniej.

Odsunięcie Grosickiego całkowicie na boczny tor przez Bilicia nieco dziwi. Chorwacki menedżer od początku widział w nim zmiennika - zaraz po transferze zimą dał mu szansę z ławki w sześciu z rzędu spotkaniach i Grosicki zaliczył nawet asystę. Kiedy rozgrywki Championship wznowiono w końcówce czerwca jego rola jednak się zwiększyła. Najpierw zaczął wprawdzie od dwóch meczów poza kadrą, a potem zagrał w siedmiu kolejnych na zakończenie sezonu - kilka razy nawet w wyjściowej jedenastce - i strzelił w nich gola oraz dwukrotnie asystował. Wydawało się, że zbudował sobie w zespole silniejszą pozycję na ostatniej prostej do awansu do Premier League.

GettyImages-1257670710-1024x683.jpg
Fot. Shaun Botterill/Getty Images

Elita to jednak inna rzeczywistość. WBA udało się wykupić Grady'ego Dianganę i Matheusa Perierę i to oni są u Bilicia pewniakami na skrzydłach. Trudno się dziwić. Pierwszy miał w poprzednim sezonie udział przy 14, a drugi przy 24 bramkach The Baggies na drodze do awansu. Zatrzymanie ich w klubie było absolutnym priorytetem. Tego można się było jednak spodziewać. Nieoczekiwanie jednak Grosicki nie może wyprzedzić w hierarchii skrzydłowych Matta Phillipsa, który był jeszcze w WBA podczas ostatniego pobytu drużyny w Premier League, oraz 22-letniego Kyle'a Edwardsa. W końcu przestał się łapać do kadry meczowej i mówiło się nawet o odejściu w deadline day, ale temat upadł. Wygląda więc na to, że jesienią zostaje mu skupić się na kadrze. To w niej widać największą szansę na minuty.

MARGINALIZACJA W NEAPOLU

Jeszcze trudniejsza jest sytuacja Milika. Ten rok zaczynał jeszcze jako pewny numer jeden w ataku Napoli, a Gennaro Gattuso wystawiał go od deski do deski. Polak nie dzielił się już tak często minutami z Driesem Mertensem, ale to wszystko trwało bardzo krótko. Przez prawie pół roku słychać było plotki - a to Juventus, a to Roma, by później pojawiły się opcje takie jak Everton, Tottenham czy Fiorentina. Ostatecznie żadna z nich się nie zmaterializowała.

Jednocześnie przez cały ten czas jego pozycja w klubie słabła. Grał u Gattuso coraz rzadziej. Po restarcie Serie A nie zaliczył 90 minut w żadnym spotkaniu, za to w ostatnim przeciwko Lazio (3:1) nawet nie podniósł się z ławki. Na 1080 możliwych minut rozegrał w tym okresie 514 minut w lidze. To około 47.5%. Strzelił dwa gole, ale stawał się postacią coraz bardziej marginalną. W Lidze Mistrzów, gdzie Napoli został latem do rozegrania rewanż z Barceloną, Polak wystąpił przez 11 minut. Dwa razy z ławki wchodził też w zwycięskim dla jego klubu Coppa Italia - w 74. minucie półfinału z Interem oraz w 67. finału z Juventusem. W nim wykorzystał decydującego karnego, jednak to jego statusu wcale nie poprawiło.

TŁOK W ATAKU

Teraz perspektywy są jeszcze gorsze. Po nieudanym odejściu z Neapolu, nie został nawet wpisany do kadry na rundę jesienną. Gattuso powiedział mu wyraźnie: albo odchodzisz, albo czekają cię trybuny. Przed Milikiem więc jesień, w trakcie której najczęściej może grać w reprezentacji Polski.

Rzecz jednak w tym, że u Jerzego Brzęczka na 19 możliwych spotkań wystąpił w 11. Tylko w sześciu wychodził od pierwszej minuty. Teraz - z Bośnią we wrześniu i z Finlandią - po raz pierwszy za jego kadencji znajdował się w jedenastce na dwa spotkania z rzędu. Nie jest już tak ważną postacią, jak w kadrze Nawałki (38 na 50 możliwych występów, 28 od początku), dlatego bramka zdobyta z Finlandią była mu potrzebna. We wspomnianych 11 występach ma ich trzy.

finmini201007PYK0100.jpg
PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Pytanie brzmi tylko, w jakim układzie Milik miałby w kadrze funkcjonować. Niekwestionowanym numerem jeden w ataku jest Robert Lewandowski, a Brzęczek rzadziej od poprzednika wychodził z dwójką napastników. Robił to w mniej niż połowie spotkań za swojej kadencji. Milik o minuty bije się z Krzysztofem Piątkiem - kolejnym snajperem, który też ma trudną sytuację w klubie, choć nie do tego stopnia, co kolega z Napoli.

KRÓTKI ROZBIEG PRZED EURO

Sytuacja, w której kadra daje okazję do złapania minut przez piłkarzy marginalizowanych w klubach nie jest może idealna. Reprezentacja Polski to nie organizacja charytatywna, a drużyna przygotowują się do udziału w mistrzostwach Europy. Mimo wszystko trudno sobie wyobrazić, by Grosicki i Milik poszli w odstawkę u Brzęczka, nawet jeśli w klubie będą zasiadać na trybunach. Nie jesteśmy krajem na tyle bogatym piłkarsko, by rezygnować z dwóch zawodników o takich umiejętnościach. Poza tym nie służą temu okoliczności.

Przed Polakami tylko kilka spotkań przed Euro i nie wydaje się, by selekcjoner rezygnował z dwóch bardzo doświadczonych kadrowiczów i przeprowadzał rewolucję. W październiku Biało-Czerwoni rozegrają jeszcze dwa spotkania (Włochy i Bośnia), później czekają ich trzy w listopadzie (Ukraina, Włochy i Holandia). Następnie stoczą dwa sparingowe pojedynki wiosną i nim się obejrzymy, trzeba będzie wybierać kadrę na mistrzostwa.

Grosicki i Milik - nawet jako rezerwowi w swoich klubach - zapewne się w niej znajdą, oczywiście pod warunkiem, że będą zdrowi. Kreatywność, zadziorność i odwaga pierwszego oraz zmysł do gry kombinacyjnej, dobra współpraca z Lewandowskim i umiejętność wykończenia akcji lewą nogą drugiego to atuty, z których Brzęczek będzie mógł jeszcze skorzystać. Wiele wskazuje na to, że przynajmniej tej jesieni dla obu występy w kadrze okażą się odtrutką wobec sytuacji w WBA oraz Napoli.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Futbol angielski i amerykański wyznaczają mu rytm przez cały rok. Na co dzień komentator spotkań Premier League w Viaplay. Pasję do jajowatej piłki spełnia w podcaście NFL Po Godzinach.