W czasie powodzi tysiąclecia bardzo popularny we Wrocławiu był taki dowcip - Jaki jest szczyt bezczelności? Zapytać powodzianina: jak się panu powodzi? To już dawno nieaktualne. Rekord świata właśnie ustanowił Kartky, który nazywa Taua psychopatą w związku z jego wypowiedziami dotyczącymi pożarów w Australii.
Z pewnością zbyt długo nie zabieraliśmy głosu w tej sprawie i należy wziąć to na klatę. Na nasze usprawiedliwienie możemy tylko napisać, że nie chcieliśmy uczestniczyć w bezrefleksyjnej burzy, gonić na gorąco za atencją czy dokarmiać zainteresowanie dzieciaków, które zrobiły sobie z ubiegłorocznych wydarzeń patologiczną telenowelę. W konsekwencji wystawiamy się na łatwe strzały, ale jak mawiał Ferdynand Kiepski: tak dalej być nie będzie!
Wczoraj zdarzyło nam się odnieść do wypowiedzi Taua na temat przyczyn pożarów w Australii. Przypomnijmy - katolicki raper wierzy, że jest to kara za straszliwe prawo aborcyjne i promocję LGBT. Znając jego wcześniejsze występy, trudno nie uznać, że to był po prostu kolejny dzień w biurze. Czy tam - na zakrystii. Jeżeli jednak Tau przekroczył pewną granicę, to jak nazwać sytuację, w której swoje trzy grosze do dyskusji dorzuca autorytet moralny i magister elegancji z Bytomia?
Z taką oto dezynwolturą wyrywa się do komentowania człowiek oskarżony przez byłą dziewczynę o przemoc; podejrzany typ, który - według środowiskowych informacji - miał wcześniej dopuszczać się podobnych czynów; bohater tego nagrania:
Ostatnia rzecz, na jaką mamy ochotę jest publikowanie powyższego materiału, ale stanowi on ważne świadectwo. Bo kiedy wybuchła burza po oskarżeniach Wiktorii Cwynar, zaraz zaczęły się asekuranckie apele o wzięcie pod uwagę złożoności całej sprawy i pozostawienie jej organom ścigania. Do tego trochę zmowy milczenia i victim blamingu. Żeby było jasne - nie mamy zamiaru stawiać się w roli sędziów czy nawoływać do samosądu, ale posłuchajcie jeszcze raz tego nagrania. Czy rzeczywiście potrzebny jest wymiar sprawiedliwości, by ustalić, że Kartky nie jest człowiekiem, z którym chciałoby się mieć coś wspólnego, przybijać piątkę, nagrywać numer?
Powiedzmy, że w jakimś stopniu jesteśmy w stanie zrozumieć nastolatki, które mimo wszystko stają w obronie rapera, podobnie jak broniły jego słabego wykonania Powierzchni tnących. Sami kiedyś byliśmy młodzi i głupi. Natomiast to, co nawyprawiali niektórzy reprezentanci tej - smutnej jak pi**a - sceny, nie mieści się w głowie.
Od pierwszej Molesty nieustannie słyszymy o jakichś zasadach. Wybuchały beefy, bo jeden z drugim wjechał na backstage w sukience. Kiedy Bedoes w Stodole wykrzyczał niesławne Jeśli wasz ulubiony raper nie jest z SB Maffiji albo nie jest zaprzyjaźniony z SB Maffiją, to prawdopodobnie właśnie teraz ssie komuś pałę, pół Polski chciało go wyjaśniać. A Kartky w obliczu bardzo poważnych zarzutów nagle spotyka się z pobłażaniem. Na przestrzeni ostatnich tygodni te wszystkie prawilne statementy i honorowe deklaracje runęły jak zamki z piasku.
Jest na przykład taki raper Kacper HTA, który z jednej strony nie może przeżyć prowokacji Kozy i wyklina na czym współczesny świat stoi, a z drugiej jest szalenie dumny ze zwrotki Kartky'ego na swojej płycie. Albo jest taki raper Filipek, który ostatnio wbił nam szpileczkę w kawałku Bipolar, a nam to lata koło ch**a i polecamy raczej przemyśleć, jakich masz kolegów.
No i są ci, którzy w cieniu skandalu pomogli zrobić Kartky'emu Złotą Płytę za Dom na skraju niczego. Inna sprawa, że to nic nowego. W końcu Królem popu został zwariowany pedofil, a triumfy święci Chris Brown. Zagadnienie przesadnej tolerancji wobec złych ludzi, którzy nagrywają dobre piosenki to kwadratura koła. Jedyne rozwiązanie, jakie na szybko przychodzi nam do głowy to parafraza lotnych myśli prawicowych ideologów protestujących przeciwko Marszom Równości - słuchajcie sobie czego tam chcecie, ale czy musicie się z tym obnosić?
Jeszcze raz - w żadnym momencie nie dopominamy się, żeby dojeżdżać Kartky'ego, ale koncerty, featy, Złote Płyty? Środowiskowa wspaniałomyślność doprowadziła do tego, że on sobie funkcjonuje jak gdyby nigdy nic, czerpie na całego korzyści z kariery, śmieszkuje w internetach. No więc krótka piłka - ile znaczą te wszystkie zasady, ten street cred; ile dzisiaj znaczy słowo rapera?
Antoni Słonimski miał takie powiedzonko: Jeśli nie wiesz, jak należy się w jakiejś sytuacji zachować, na wszelki wypadek zachowuj się przyzwoicie. Dedykujemy je wszystkim, którzy palą jana.