Cudowne dziecko słoweńskiej koszykówki, rozgrywające swoją pierwszą serię play-offów w karierze, zachwyciło wszystkich bez wyjątku z LeBronem Jamesem na czele. To był jeden z najbardziej spektakularnych występów w historii NBA!
Korespondencja z USA
Niezapomniane indywidualne popisy w play-offach? Wielu pamięta, jak w meczu numer sześć wielkiego finału Lakers - Pistons w 1988 roku Isiah Thomas ze skręconą kostką, zaciskając z bólu zęby, zdobył 25 punktów w jednej kwarcie i omal nie dał swojej drużynie zwycięstwa, a tym samym mistrzowskiego tytułu. Ostatecznie wywalczył dwa, ale w dwóch następnych sezonach.
Dziewięć lat później Michael Jordan, walcząc z zatruciem pokarmowym i gorączką, poprowadził Chicago Bulls do wygranej w kluczowym meczu numer pięć finałów NBA z Utah Jazz w ich hali.
Podobnie jak wielcy mistrzowie, zaledwie 21-letni Luka Doncic mógł nie wystąpić z powodu kontuzji kostki, jakiej nabawił się w poprzednim, przegranym starciu z Los Angeles Clippers. Na dodatek w ostatniej chwili ze składu wypadł jego "Scottie Pippen", czyli opcja numer dwa w ataku Mavs - łotewski olbrzym Kristaps Porzingis.
BANG!
Mavericks przegrywali w tej serii 1-2, a w połowie drugiej kwarty Clippers wypracowali sobie 20-punktową przewagę. Potrzebowali więc cudu albo geniuszu jednostki. Stało się to drugie. Doncić, nie zważając na bolącą kostkę, zagrał fantastycznie. Mavericks dzięki heroicznym wyczynom Słoweńca odrobili straty. Na niespełna dziewięć sekund przed końcem Marcus Morris trafił kluczowy rzut z rogu parkietu, dając ekipie Doca Riversa jednopunktowe prowadzenie.
Mavs mieli piłkę z boku na połowie przeciwnika. Oczywiście trafiła do Doncicia, który najpierw miał na sobie Kawhi Leonarda, jednego z najlepszych defensorów w lidze, ale w momencie podania wyszedł z zasłony i został przejęty w kryciu przez Reggiego Jacksona, obrońcę dużo słabszego - według zagrywki rozrysowanej przez mistrzowskiego coacha Ricka Carlisle'a. Mając go w akcji jeden na jeden i wiedząc, że w kilku poprzednich zdobywał na nim punkty, kiedy i jak tylko chciał, zakozłował w lewo, a następnie zrobił swoje charakterystyczne odejście do tyłu, po czym przymierzył dokładnie za trzy. Piłka trafiła do kosza równo z końcową syreną, a komentator Mike Breen mógł krzyknąć firmowe "BAAANG!" Po chwili utonął w objęciach kolegów, którzy później w szatni oblali go wodą. Mavericks wyrównali stan serii i teraz potrzebują już tylko dwóch zwycięstw, aby sprawić jedną z największych sensacji tego tysiąclecia i wyeliminować głównego faworyta już w pierwszej rundzie.
LICZBY NA MIARĘ LEGEND
Doncić zanotował w tym meczu 43 punktów, 17 zbiórek i 13 asyst. Stał się trzecim zawodnikiem w historii - po dwóch legendach Oscarze Robertsonie i Charlesie Barkleyu - który miał w spotkaniu play-offów przynajmniej 40 punktów, 15 zbiórek i 10 asyst. Tylko Magic Johnson miał dwa "triple-doubles" w czterech swoich pierwszych występach w play-offach.
- To niewiarygodne - tweetował Steph Curry. - Wow Luka, nie jesteśmy godni - skwitował z kolei trzykrotny mistrz NBA Dwyane Wade. Swojego zachwytu nie ukrywali również m.in. Kevin Love, Bradley Beal, Damien Lillard, CJ McCollum, a nawet LeBron James. Sam Doncić mówił skromnie i z charakterystycznym, chłopięcym uśmiechem: - Nawet nie mogę opisać emocji, gdy piłka trafiła do kosza, a ja zobaczyłem, jak cały zespół biegnie w moim kierunku. To była specjalna chwila. Jedna z najlepszych w całej mojej karierze zawodowego koszykarza.
- Ten chłopak ma talent do tworzenia dramaturgii - dodawał pół-żartem, pół-serio trener Rick Carlisle. - Jest nie tylko wielkim zawodnikiem, ale także showmanem. On żyje dla takich chwil i jest nieustraszony. Niczego się nie boi - mówił.
Tylko Shaquille O’Neal tonował nastroje na antenie TNT. - Uspokójmy się trochę. Luka zagrał świetny mecz, ale podobnie jak w ubiegłym tygodniu James Harden i Dame Lillard. Czy jest lepszy od Stepha Curry’ego? To bardzo dobry koszykarz, ale nie dajmy się zwariować - mówił. W sumie jednak czemu nie, Shaq? Jeśli nie teraz, to kiedy?
SŁOWEŃSKA SENSACJA
O’Neal jest w swojej opinii raczej odosobniony. Cała Ameryka oszalała na punkcie 21-letniego Słoweńca, który nie tylko idzie w ślady swojego wielkiego poprzednika w klubie z Dallas Dirka Nowitzkiego, który spędził tam 21 sezonów i zapewnił Mavericks jedyny w dziejach tej organizacji tytuł mistrzowski (2011). Wiele wskazuje na to, że w przyszłości może go przebić, zastąpić na samym piedestale.
- To przyszły MVP ligi - mówi już od dwóch lat szef Ringera Bill Simmons.
Nowitzki, a także Tony Parker czy Pau Gasol to nieliczni spośród europejskich koszykarzy, którzy wspięli się na szczyty NBA, zdobywali indywidualne wyróżnienia i odgrywali ważne, pierwszoplanowe role w zespołach, który sięgnęły po mistrzowskie tytuły. Drażen Petrović był na dobrej drodze i na początku lat 90. wyrastał na gwiazdę New Jersey Nets, ale niestety tragicznie zginął w wypadku samochodowym. Europejczycy zawsze mieli w Ameryce trudno, o czym boleśnie przekonali się choćby Cezary Trybański i Maciej Lampe, zanim ostatecznie Marcin Gortat jako jedyny Polak przebił się w najlepszej lidze świata. Nigdy jednak - ale to przenigdy! - żaden koszykarz NBA nie podbił NBA tak szybko, w tak spektakularnym stylu, do tego z zabójczą pewnością siebie i pełnym wdzięku uśmiechem na ustach. Doncić to fenomen. Ale czy zaskoczenie? Niekoniecznie.
To cudowne dziecko koszykówki - podobnie jak cudownym dzieckiem byli Diego Maradona czy Leo Messi w piłce nożnej.
GWIAZDY BYŁY MU PISANE
Jak głosi legenda, po raz pierwszy dotknął piłki do koszykówki mając zaledwie siedem miesięcy. Jako siedmiolatek już regularnie trenował i to z dużo starszymi rocznikami. - Byli ode mnie wyżsi i więksi, więc musiałem pokonać ich za pomocą myślenia - mówił po latach. Dziś wyróżnia się inteligencją koszykarską - znakomicie czyta grę, podejmuje decyzje w ułamku sekundy, bardzo rzadko popełnia błędy, a najczęściej widzi na parkiecie rzeczy, które większości zawodnikom nie przychodzą nawet do głowy.
Jako ośmiolatek trafił do Olimpji Ljublana, ale w 2011 roku został MVP międzynarodowego turnieju do lat czternastu (choć sam miał raptem niespełna dwanaście), zwracając na siebie uwagę łowców talentów z całej Europy. Rok później - jako trzynastolatek! - podpisał kontrakt z Realem Madryt, gdzie został największą gwiazdą drużyn młodzieżowych, zanim zadebiutował w lidze w wieku lat szesnastu, jako najmłodszy zawodnik w dziejach Królewskich.
Później wszystko potoczyło się błyskawicznie. Najpierw w 2017 roku zdobył z reprezentacją Słowenii mistrzostwo Europy - osiągnięcie równie niespodziewane, co historyczne i spektakularne. W 2018 roku wygrał Euroligę z Realem Madryt, samemu zostając wybranym MVP. "Marca" pisała o nim "El Nino Maravilla" ("Cudowny Dzieciak"), a magazyn SLAM nazwał najlepszym zagranicznym koszykarzem, jaki kiedykolwiek został zgłoszony do draftu.
SPADŁ MAVS Z NIEBA
W zgodnej opinii fachowców Doncić miał zostać wybrany z numerem pierwszym. Stało się jednak inaczej. Z "jedynką" wybierali Phoenix Suns i sięgnęli po centra DeAndre Aytona. Nawet nie zostali za to specjalnie skrytykowani, bo wysocy gracze podkoszowi zawsze są w cenie. Z numerem drugim jednak Sacramento Kings, którzy nie zakwalifikowali się do play-offów od piętnastu lat i potrzebowali w końcu gwiazdy, niespodziewanie postawili na Marvina Bagleya. Wreszcie Atlanta Hawks jako trzeci w kolejności wybrali Lukę, aby… natychmiast wymienić go do Dallas za innego debiutanta Trae Younga.
Niewybaczalny błąd, który będzie wypominany po latach? Young to wschodząca gwiazda i niezwykle efektownie grający zawodnik, który błyskawicznie podbił serca kibiców w Atlancie. Hawks jednak nadal są jedną z najgorszych drużyn w lidze, nawet nie zostali zaproszeni do udziału w turnieju w Orlando, natomiast Mavs już wygrywają. A do sukcesów prowadzi ich nieustraszony Doncić.
Ma ponad dwa metry wzrostu i podaje z precyzją Magica Johnsona. Wbija się pod kosz wykorzystując wrodzoną siłę i jest tam nie do powstrzymania. Zbiera, podaje i rzuca praktycznie z każdego miejsca na parkiecie. To już jest zawodnik kompletny, a przecież ma zaledwie 21 lat. W drugim (!) sezonie gry w NBA zanotował następujące statystyki - 28.8 punktów, 9.4 zbiórek i 8.8 asyst.
- On będzie najlepszym koszykarzem w historii naszego klubu - stwierdził Carlisle.
Doncić zaliczył swój historyczny występ z Clippers w dzień szczególny - w niedzielę urodziny obchodziły Kobe Bryanta. Pamiętam jak 29 grudnia Kobe wraz z córką Gigi przyszli po raz ostatni do Staples Center na mecz Lakers - Mavericks. Stałem zaraz obok, gdy Gigi poprosiła tatę o zdjęcie z Luką. Kobe wstał, wziął telefon i na chwilę zamienił się w szczęśliwego tatusia-fotografa. Następnie obaj wymienili uprzejmości.
Doncić był ostatnim zawodnikiem, z którym Kobe rozmawiał na parkiecie hali, w której zdobył pięć tytułów mistrzowskich. Teraz może być z niego dumny.