Pokaż mi swój feat, a powiem ci, w którym miejscu jesteś. Trzymając się tej zasady, Malik Montana jest wyżej, niż ktokolwiek w polskiej rap grze. Albo inaczej – pokaż mi swój feat i swoje liczby.
A te są w jego przypadku naprawdę imponujące. Ledwie kilka miesięcy temu media zachwycały się Matą, który jako pierwszy polskojęzyczny artysta trafił na 198. miejsce listy najpopularniejszych globalnie utworów na Spotify. Tymczasem wyprodukowany przez holenderskiego producenta SRNO Jetlag Malika Montany z gościnnym udziałem Brazylijki DaChoyce trafił na 162. pozycję tej samej listy. Numer pobił także polski rekord odtworzeń Spotify Charts w pierwszych 24 godzinach obecności na platformie (1 144 105 odtworzeń, co przełożyło się na 753 975 streamy), wskoczył na 2. miejsce Trending Charts na Geniusie, wykręcił wreszcie bardzo mocną liczbę 1,8 miliona odtworzeń w pierwsze 24 godziny na YouTube.
To nie koniec. Jetlag osiągnął też bardzo dobre rezultaty na Kartach Na Czasie w innych europejskich krajach. 13. miejsce w Holandii, 14. w Norwegii, 27. w Niemczech czy 30. w Wielkiej Brytanii. I oczywiście jedynka w naszym kraju. Do tak poważnych wyników na pewno swoje dołożyli Polacy, mieszkający na stałe w tych krajach. Ale nie można sprowadzać ich tylko do sugerowania, że klikała wyłącznie Polonia. Nie – po tym, z jak dużego kalibru graczami Malik Montana już współpracował, trzeba powiedzieć otwarcie: to już jest kariera na skalę kontynentalną.
Ruchy, które robi, są bardzo grube. Jako jeden z nielicznych ma współprace z aktualną czołówką, nagrał z Sofiane, Dosseh. Odzywa się do niego Lacrim, który współpracował z Rickiem Rossem i Snoop Doggiem, to jest ścisła czołówka francuskiego rapu. Ale Malik działa też z mocnymi zawodnikami z Niemiec – LX, 187, Bonez MC... Ludzie na Zachodzie mogą go przez to kojarzyć. Chociaż we Francji, czy Niemczech, polski rap jest wciąż postrzegany jako ciekawostka. Powód jest prosty – ludzie nie rozumieją tekstów. I na ten moment nikt raczej nie będzie tego słuchał tylko ze względu na Malika – tak mi się wydaje. Aczkolwiek, jeśli ktoś usłyszy o rapie z Polski, to w pierwszej kolejności pomyśli właśnie o Maliku. On wbił się już w świadomość europejskiego słuchacza – przekonuje Tymek Kaliciński, znawca rapu znad Loary i Sekwany, autor serwisu rapfrancuski.pl
Ta kariera była od początku budowana na innych zasadach niż w przypadku reszty krajowej sceny. I wydaje się, że Montana tak naprawdę nigdy nie miał większego ciśnienia na sukces w Polsce, wolał od razu pójść szerzej. Polsko-zagraniczne kooperacje trafiały się już wielokrotnie, ale w większości tych przypadków chodziło o wywołanie buzzu lokalnego, na zasadzie – jestem na tyle mocny, że współpracuję z legendą. Albo po prostu spełniam swoje marzenia, zapraszając kogoś, na kim się wychowałem. To kierowało m.in. Peją czy DJ-em Decksem; ten ostatni na siódmej części swojego mixtape'u ma przecież całą galerię klasyków: M.O.P., The Beatnuts, Onyx czy PMD. O.S.T.R. miał u siebie Evidence'a, Quebo – Krs-ONE'a, a Pezet Kano. Co innego, jeśli chodzi o twórców stricte świeżych – tu szersze ruchy od pewnego czasu wykonuje Żabson, a mający międzynarodowe aspiracje Quebonafide też nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Tymczasem w przypadku Malika Montany chodziło o to, by od razu, równolegle z ekspansją na rynek polski, wbić się do innych krajów. Nagrywać z tymi, którzy na ten moment, tu i teraz, cieszą się w nich ogromną popularnością.
Jeśli chodzi o koneksje na europejskim rynku, Malik jest kilka poziomów nad resztą polskiej sceny. Parę lat temu, przy okazji premiery „Egzotyki”, ogromne wrażenie robiły featy z Krs-ONE czy Sferą Ebbastą. A dzisiaj mamy Malika, który wyświetla się w studio z Headie One. Tych postaci, z którymi on się przecina, jest ogrom. On nie robi z tego wielkiej tajemnicy i marketingowo to jest strzał w dziesiątkę. Zaznacza tym swoją pozycję – podkreśla Patryk Roszyk, współtwórca platformy Sajko i współprowadzący Sajko Radio na antenie newonce.radio.
Ruchy, które robi Malik, są bardzo grube. Jako jeden z nielicznych ma współprace z aktualną czołówką, nagrał z Sofiane, Dosseh. Odzywa się do niego Lacrim, który współpracował z Rickiem Rossem i Snoop Doggiem, to jest ścisła czołówka francuskiego rapu
Szef GM2L prowadzi tę karierę zgodnie z duchem czasu. Montana już dawno wyczuł, że dziś single ważą więcej niż całe płyty, dlatego wypuszcza je systematycznie, kładąc nacisk na ich promocję. Wie też, jak potężną platformą promocyjną są w tym momencie sporty walki, ale zamiast wcielać się w rolę zawodnika, założył własną federację. Obok Maty jest najpopularniejszym krajowym raperem na Instagramie; jego profil dawno już przekroczył barierę miliona followersów. A na nim znajdziemy szereg wspólnych fotek z takimi gwiazdami jak Neymar czy Till Lindemann z Rammsteina. Niby nic wielkiego, a mówi o tym pół internetu. Ugruntowując pozycję Malika, jako jedynego człowieka w polskim rapie, który co i rusz przecina się z poważnymi sławami. Kiedy Stormzy, czołówka współczesnego rapu na Starym Kontynencie, przyjechał na koncert do Polski, to przez moment na scenie towarzyszył mu właśnie Malik Montana. Jeszcze przed koncertem Stormzy podkreślał na Instagramie zażyłość, jaka łączy go z reprezentantem GM2L. Zresztą duże, międzynarodowe kooperacje to domena całej malikowej ekipy; współpracujący z nim od dawna DJ Frodo ma w swoich numerach gościnki od jamajskich gigantów: OMI czy Bounty Killera.
Dosseh, Sofiane, Maxwell z 187 czy Bonez MC to wykonawcy o ugruntowanej, ogólnoeuropejskiej pozycji. Pytanie, czy Malik też jest w stanie dotrzeć do tak masowego odbiorcy na całym kontynencie?
Mówiłem o tym, że zagraniczni słuchacze nie rozumieją języka polskiego, traktując raperów z naszego kraju jako ciekawostkę. Ale z drugiej strony we Francji bardzo popularny jest teraz włoski rap, a przecież tu też jest bariera językowa. Na pewno trzeba oddać mu szacunek za to, że wypracował sobie mocną pozycję, startuje z tymi największymi twarzami jak równy z równym – dodaje Kaliciński.
Może jeszcze rok, dwa, jeśli tych featów będzie coraz więcej, to Malik ugruntuje swoją pozycję w Europie. Jego muzyka to idealny towar eksportowy, żaden inny raper nie był bliżej tego, by wyjść poza granice naszego kraju. A on już to robi – podsumowuje Roszyk.
A w kolejce czekają kolejne współprace. Naprawdę trudno przewidzieć, w którym miejscu ten człowiek będzie za rok. Przy natężeniu globalnych ruchów, jakie aktualnie wykonuje, może wówczas spoglądać z miejsca niedostępnego dotąd dla żadnego polskiego artysty. Nie bez powodu ostatnim zdjęciem, jakie znajdziecie na jego Instagramie jest... fotka lotniska.
Komentarze 0