Nieoszlifowane diamenty. Chłopaki z BSK słuchają Tylera na wrocławskich przedmieściach

BSK

Panuje chłód, ale beaty mam gorące; spalone innym słońcem. Pamiętny statement Mesa z klasyczka 2cztery7 pasuje jak ulał do Janka i Filipa. Oni również są spaleni innym słońcem – takim, które mogłoby świecić w deskorolkowym coming of age movie na Zachodnim Wybrzeżu, a jednak świeci we Wrocławiu.

Jakby na przekór temu, że pięknie to tu jest od czerwca do września... do połowy września, BSK robią ruchy, które można by opisać tytułem pierwszego Rasmentalismu – Dobra muzyka ładne życie. Ruchy podporządkowane laid backowi, kumpelstwu i celebrowaniu macierzystego osiedla – zacisznego Biskupina na malowniczej Wielkiej wyspie (wszystko to w takt Flower Boya, Steve'a Lacy i Kaytranady).

I to jest real talk, bo znają się od urodzenia i od urodzenia związani są właśnie z tym rejonem. Najpierw było przedszkole na Biskupinie, potem była szkoła na Biskupinie, więc ta ośka cały czas jest z nami. Czujemy z nią mocną więź. Słychać to w tekstach, gdzie cały czas podkreślamy, skąd wywodzi się nasza ekipa – mówią. Teksty – tekstami, ale to, że nie mówią szeptem, gdy mówią skąd są, wali przecież po oczach ze skrótu w nazwie składu.

Początek naszej przygody wyglądał tak, że freestyle'owaliśmy po domach. Z czasem zaczęliśmy to nagrywać i wrzucać na SoundCloud. Ja mocno miałem przelotkę, żeby robić coś trapowego. Zawsze ciągnęło mnie do auto-tune'a. Nie mieliśmy jeszcze wiedzy o technice studyjnej, ale poznaliśmy takich ziomków, którzy nazywali się 602, oni ten trap robili i przygotowaliśmy wspólny projekcik w 2021 roku. Dopiero teraz jednak nagrywamy to, co jest nasze w stu procentach. „Heyoka EP” uznajemy za pierwszy projekt – opowiada Jay-K.

Fifi dodaje, że niejako zatoczyli koło. Przerobili etap cykaczy i follow-upów do Lil Uzi Verta, żeby wrócić do korzeni; do klimatycznych, ośkowych tracków i czerpaniu z muzyki, w której zasłuchiwali się, mając siedemnaście czy osiemnaście lat. Znamienne, że wspomniane nawiązywanie do Uziego zastąpione zostało namecheckowaniem Joey Badassa. Dokonana wolta spuentowana minialbumem Heyoka pozwala łapać im coraz poważniejszą środowiskową trakcję.

Umówmy się, że ich benchmarki nie są jakoś szczególnie wymyślne. Taki Aminé to przecież nie jest wykonawca, którego by trzeba diggować po hipsterskich spotach z woskami. Tymczasem okazuje się, że BSK trafiają w pewną niszę na scenie ze swoim pozytywnym, melodyjnym hip-hopem, w który wpisane jest także podśpiewywanie. Faktycznie często używamy melodii. One uzupełniają u nas beaty. Robimy często taki zabieg, że nawijamy falsetem i wkomponowujemy to w nuty. Tak, żeby one były potem „grane” tym wysokim głosem – tłumaczy Jay-K.

Utrzymana w jasnej palecie barw – warstwa muzyczna, za którą odpowiada Fifi koresponduje z tym, o czym chłopaki nawijają na Heyoka. O miłostkach, imprezach, paleniu blantów, bazgraniu po ścianach i zamawianiu dripu na lodzie w kawiarni na Tramwajowej. Stylowo to jest podane. Z ewidentną chemią w dialogowaniu i fajnym melodyzowaniem linijek. Może faktycznie jest coś w tym, że – jak mówi Filip – ludzie słyszą u nich Undadasea. Z Polski najbardziej jaramy się Miłym ATZ. Jaramy się grime'em i chcielibyśmy kiedyś wpleść takie nutki, jak Święty Bass – dodaje.

Twist dokonany pomiędzy materiałem z 602 a Heyoka świadczy o wszechstronności i zachęca do tego, żeby z dużym zainteresowaniem przyglądać się rozwojowi BSK. Zwłaszcza, że oni stawiają sobie za cel rozbudowywanie asortymentu. Potrafimy dostosowac się do wielu stylów. Właśnie nagrywamy płytę, którą chcemy wydać przed wakacjami i bardzo chcielibyśmy to tam pokazać. Wiele inspiracji przy zachowaniu spójności – deklarują.

Wraz z Heyoka wyrwali się ze spirali zamuły, która wcześniej częstokroć im towarzyszyła. Sami przyznają, że ta w istocie kompilacja singli pozwoliła im się zdefiniować, a propsy w odbiorze dały impuls, żeby iść za ciosem. Prawidłowo, bo tu jest potencjał na to, że będą mogli kiedyś po rapowemu przybraggować o umieszczeniu Biskupina na mapie. Dobra, bez przesady mieliśmy stąd wcześniej Tadeusza Różewicza, Natural Dread Killaz i jednego redaktora newonce.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Senior editor w newonce.net. Jest związany z redakcją od 2015 roku i będzie stał na jej straży do samego końca – swojego lub jej. Na antenie newonce.radio usłyszycie go w autorskiej audycji „The Fall”, ale też w "Bolesnych Porankach". Ma na koncie publikacje w m.in. „Machinie”, „Dzienniku”, „K Magu”,„Exklusivie” i na Onecie.
Komentarze 0