Niezapomniane ekipy NBA. Dziesięć najlepszych zespołów w historii koszykówki

Zobacz również:Bezdomny dzieciak znalazł swoje miejsce w NBA. Jak Jimmy Butler stał się liderem
bullsglowne.jpg
Mitchell Layton/Getty Images

Jedni potrafili zjadać w szatni po dziesięć hamburgerów, a potem rządzić na parkiecie, inni musieli rozdawać ciosy kibicom. Przypominamy najwspanialsze ekipy w historii koszykówki.

Koronawirus sprawił, że zatrzymał się cały świat sportu. Także za oceanem. Przymusowa przerwa w lidze NBA to dobry moment, by zastanowić się, które drużyny w historii koszykarskiej ligi były najlepsze. To ranking, który pozwoli przypomnieć najlepsze momenty Michaela Jordana, Kobego Brytanta, LeBrona Jamesa czy Kareema Abdula Jabbara.

1
10. Boston Celtics, 1964/1965

Sezon zasadniczy: 62-18, play-offy: 8-4. Pierwsza piątka: KC Jones, Sam Jones, John Havlicek, Tom Heinsohn, Bill Russell. Kluczowy zmiennik: Tom Sanders. Trener: Red Auerbach.

Najdłuższa dynastia w historii zawodowej koszykówki z legendarnym Redem Auerbachem (z nieodłącznym cygarem) na ławce oraz wielkim Billem Russellem w środku. Celtics zdominowali wczesne lata NBA, często — jak również w tym przypadku, 4-1 - pokonując w finale Los Angeles Lakers z Jerrym Westem i Elginem Baylorem. Tak narodziła się ta wielka rywalizacja, w latach 60. całkowicie zdominowana przez ekipę z Bostonu. Sam Jones i John Havlicek znakomicie uzupełniali rządzącego pod koszem (średnio 24 zbiórki na mecz!) Russella. Na drodze do finału Celtics stoczyli pasjonującą, siedmiomeczową batalię z Sixers, a Russell spotkał się w bezpośrednim pojedynku dwóch gigantów z Chamberlainem. Górą okazał się center drużyny z Bostonu, wygrywając psychologiczną wojnę z pewnym siebie rywalem. To jednak Havlicek okazał się bohaterem decydującej akcji, przechwytując piłkę w ostatnich sekundach meczu numer siedem. Kibice oszaleli i rzucili się na schodzącego do tunelu Havlicka, zdzierając z niego koszulkę. - Zaczęli też wyrywać mi spodenki i wtedy musiałem rozdać kilka ciosów, aby się uwolnić. Gdy dotarłem do szatni, miałem mnóstwo zadrapań na całym ciele. Nie czułem jednak bólu, bo byłem szczęśliwy z powodu zwycięstwa — wspominał bohater Celtics. Taka już to była NBA w latach sześćdziesiątych…

2
9. Philadelphia 76-ers, 1966/1967

Sezon zasadniczy: 68-13, play-offy: 11-4. Pierwsza piątka: Wally Jones, Hal Greer, Chet Walker, Luke Jackson i Wilt Chamberlain. Kluczowy zmiennik: Billy Cunnigham Trener: Alex Hannum

Najlepszy, a przynajmniej najbardziej efektywny (i zwieńczony mistrzowskim tytułem) sezon w karierze Wilta Chamberlaina, czyli olbrzyma w świecie liliputów, który potrafił zjeść w szatni dziesięć hamburgerów, a potem demolować kolejnych rywali. Po drodze w finale konferencji Sixers przerwali dynastię Boston Celtics, co było nie lada osiągnięciem — zważywszy, że ci aż ośmiokrotnie triumfowali w tej dekadzie. Alex Hannum, który przed sezonem zastąpił na pozycji trenera Dolpha Schayesa, przekonał Chamberlaina do bardziej zespołowej gry, w efekcie czego Wilt notował średnio (z pozycji centra!) aż osiem asyst na mecz! Do tego i tak zdobywał ponad 24 punkty na niesamowitej skuteczności 68 procent z gry oraz miał średnio 24 zbiórek. Sixers w pewnym momencie mieli bilans 46-4, a końcowy 68-13 należy do najlepszych w historii. - To był najlepszy zespół, w jakim kiedykolwiek występowałem. Najlepszy, jaki widziałem na oczy — wspominał po latach Chamberlain. Co ciekawe, w 1980 roku, podczas obchodów 35 lat istnienia NBA oficjalnie uznała 66-67 Sixers za najlepszy zespół wszech czasów! - Graliśmy perfekcyjną koszykówkę! - oceniał Jones.

3
8. Milwaukee Bucks, 1970/1971

Sezon zasadniczy: 66-16, play-offy: 12-2. Pierwsza piątka: Bon Dandridge, Jon McGlockin, Oscar Robertson, Greg Smith, Kareem Abdul Jabbar. Kluczowy zmiennik: Lucius Allen. Trener: Larry Costello.

Pierwszy z sześciu mistrzowskich tytułów na koncie Kareem Abdula Jabbara (wtedy jeszcze znanego światu jako Lew Alcindor, nazwisko zmienił oficjalnie dzień po ostatnim meczu finałów), który już wtedy dominował niepodzielnie na pozycji centra. W swoim drugim sezonie w NBA został MVP i zarazem najlepszym strzelcem ze średnią 31.7 punktów. Kluczowym posunięciem Bucks było jednak sprowadzenie znakomitego weterana Oscara Robertsona, który wreszcie mógł zdobyć upragnione mistrzostwo ligi. Obaj stworzyli wspaniale uzupełniający się duet i dzięki temu ekipa z Milwaukee wygrała aż 66 meczów w rozgrywkach zasadniczych, w tym w pewnym momencie — dwadzieścia z rzędu. W finale Bucks również nie napotkali na większy opór. W decydującej serii z Baltimore Bullets Jabbar okazał się zdecydowanie lepszy w bezpośrednim pojedynku z Wesem Unseldem. Wtedy wydawało się, że będą dominować na lata, ale jednak stało się inaczej. Ten tytuł do dziś pozostaje jedynym w historii klubu.

4
7. Chicago Bulls, 1991/1992

Sezon zasadniczy: 67-15, play-offy: 15-7. Pierwsza piątka: John Paxson, Michael Jordan, Scottie Pippen, Horace Grant, Bill Cartwright. Kluczowy zmiennik: BJ Armstrong. Trener: Phil Jackson.

Co ciekawe, w trakcie tego sezonu wielu fachowców zastanawiało się, czy Clyde Drexler może zdetronizować Michaela Jordana (pamiętajmy, na razie miał za sobą tylko jeden tytuł!) w roli najlepszego koszykarza świata, ale po finałach wszystko już było jasne… Bulls dominowali w rozgrywkach zasadniczych, ale później mieli szalenie trudną przeprawę. NBA znajdowała się wtedy w szczytowym punkcie. To był jeden z najlepszych sezonów w historii. Przynajmniej kilka drużyn zmontowało paczkę mistrzowskiego kalibru, a play-offy stały na bardzo wysokim poziomie. W półfinale konferencji wschodniej Bulls przegrali u siebie trzy mecze z prowadzonymi przez Pata Rileya, twardo broniącymi (koszykarze mieli karę finansową za podanie ręki leżącemu na parkiecie rywalowi) New York Knicks i dopiero w siódmym spotkaniu na Chicago Stadium MJ zdobył 42 punktów, a ekipa Phila Jacksona potwierdziła wyższość. Później Cavaliers urwali dwa mecze, następnie Blazers — dwa kolejne, ale lider Bulls nie pozwolił już na nic więcej. Jordan w tym momencie trząsł szatnią (warto przeczytać znakomitą książkę Sama Smitha "Jordan Rules”) i całą ligę, rządząc w niej niepodzielnie. Po tych finałach już nikt nie miał wątpliwości, kto jest królem NBA, chociaż Scottie Pippen stał się godnym towarzyszem podróży. Wtedy Bulls zaczęli się stawać ogólnoświatową sensacją.

5
6. Los Angeles Lakers, 2000/2001

Sezon zasadniczy: 56-26, play-offy: 15-1. Pierwsza piątka: Derek Fisher, Kobe Bryant, Rick Fox, Horace Grant, Shaquille O’Neal. Kluczowy zmiennik: Robert Horry. Trener: Phil Jackson

Każdy z trzech mistrzowskich sezonów Lakers na początku bieżącego tysiąclecia miał swoje trudne momenty, ale w żadnym ich dominacja nie była bardziej widoczna niż w play-offach 2001 roku. Shaquille O’Neal i Kobe Bryant wchodzili w trudną fazę swojej relacji na parkiecie. Shaq całe lato imprezował, świętując pierwszy tytuł w karierze i na obóz przygotowawczy stawił się w zupełnie wakacyjnej formie, co mocno sfrustrowało słynącego z pracoholizmu Kobe’ego. Do tego zaawansowany wiekiem Ron Harper już nie mógł wydatnie pomóc drużynie i w konsekwencji defensywa szwankowała. W połowie sezonu wydawało się, że sytuacja jest beznadziejna. Lakers zamknęli jednak rozgrywki zasadnicze ośmioma kolejnymi zwycięstwami, wspinając się w ostatniej chwili na drugie miejsce w Konferencji Zachodniej, a później już zdemolowali rywali w play-offach. Jedyny mecz przegrali po dogrywce z Sixers, gdy Allen Iverson wyczyniał cuda, zdobywając 48 punktów. W decydujących momentach duet Kobe-Shaq funkcjonował lepiej niż kiedykolwiek wcześniej i później. Bryant w wielu momentach — zwłaszcza w serii z Kings — wyglądał jak w najlepszy koszykarz świata, chociaż MVP finałów został oczywiście potężny center. Bardzo ważne rzuty trafiał weteran Horry. To był szczytowy punkt tej dynastii Lakers. Od kwietnia do czerwca 2001 roku byli jedną z najlepszych drużyn w historii.

6
5. Golden State Warriors, 2016/2017

Sezon zasadniczy: 67-15, play-offy: 16-1. Pierwsza piątka: Steph Curry, Klay Thompson, Kevin Durant, Draymond Green, Zaza Paczulia. Kluczowy zmiennik: Andre Iguodala. Trener: Steve Kerr

Po zawstydzającej i szokującej porażce w finałach z Cleveland Cavaliers Warriors stali się wrogiem publicznym numer jeden, podpisując kontrakt z jednym z najlepszych — obok LeBrona Jamesa — koszykarzem świata Kevinem Durantem. Ten ruch przysporzył zarówno im, jak i samemu KD, wielu “hejterów”, ale okazał się niezbędny i zbawienny. Wielu ekspertów oceniało, że Warriors mogą odebrać mistrzowskie pierścienie jeszcze przed rozpoczęciem sezonu i mieli rację, bo drużyna Steve’a Kerra nie dała rywalom najmniejszych szans. Gdyby nie porażka w mającym już niewielkie znaczenie (przy stanie serii 3-0) meczu numer cztery w Cleveland — przeszliby przez play-offy z kompletem zwycięstw! Durant idealnie wpasował się do ofensywy zespołu i trafiał decydujące rzuty, zasłużenie zostając MVP finałów. Mając trzech spośród dziesięciu najlepszych zawodników w lidze — Warriors stanowili w defensywie algorytm nie do rozwiązania nawet dla tak tęgich umysłów, jak trener Spurs Greg Popovich. Jego drużyna przegrała finały konferencji “do zera”, choć może byłoby inaczej, gdyby niezgrabny center Zaza Paczulia przypadkowo (albo i nie) nie podstawił nogi Kawhi Leonarda, eliminując go w ten sposób z dalszej gry. Tak czy inaczej supremacja drużyny Kerra nie podlegała najmniejszej dyskusji.

7
4. Chicago Bulls, 1996/1997

Sezon zasadniczy: 69-13, play-offy: 15-4. Pierwsza piątka: Ron Harper, Michael Jordan, Scottie Pippen, Dennis Rodman, Luc Longley. Kluczowy zmiennik: Toni Kukoc. Trener: Phil Jackson

Po rozegraniu najlepszego sezonu w historii NBA, Chicago Bulls kontynuowali dominację — wygrywając zaledwie o trzy spotkania mniej w sezonie zasadniczym. Nadal byli zdecydowanie najmocniejszą drużyną i nie napotkali praktycznie żadnego oporu na drodze do finału. Eksperci przewidywali, że Utah Jazz będą łatwym kąskiem, zapominając, że po drodze odprawili faworyzowanych SuperSonics i Houston Rockets (z przyjacielem Jordana Charlesem Barkleyem w składzie). Tymczasem po dwóch wygranych Byków u siebie, grający do znudzenia akcje pick-and-roll Karl Malone i John Stockton nieoczekiwanie doprowadzili serię do remisu 2-2. Co gorsze, w dniu kluczowego, piątego spotkania Jordan nabawił się ostrego zatrucia pokarmowego i miał wcale nie zagrać! MJ dotarł do hali, słaniając się na nogach i pomimo wysokiej gorączki nie tylko wyszedł na parkiet, ale rozegrał jedno z najsłynniejszych spotkań w karierze, zdobywając 38 punktów i prowadząc zespół do zwycięsta 90-88. Bulls przypieczętowali obronę tytułu w kolejnym meczu i tym razem w decydującym momencie Jordan podał na czystą pozycję do Steve’a Kerra. Te finały to był prawdziwy popis najlepszego koszykarza wszech czasów. Bulls mieli trudniejszą przeprawę, ale teoretycznie — nawet mocniejszą ekipę, w której ważną rolę odegrał nowy zmiennik Bison Dele (świętej pamięci), a Kukoc wzniósł się na jeszcze wyższy poziom.

8
3. Los Angeles Lakers, 1986-1987

Sezon zasadniczy: 65-17, play-offy 15-3. Pierwsza piątka: Earvin Magic Johnson, Byron Scott, James Worthy, AC Green, Kareem Abdul Jabbar. Kluczowy zmiennik: Michael Cooper. Trener: Pat Riley

Najlepsza odmiana “Showtime”, gdy Kareem Abdul Jabbar nadal niepodzielnie dominował w środku, Magic był u szczytu kariery i właśnie odebrał statuetkę MVP, James Worthy stawał się znaczącą gwiazdą NBA, a młodzi Byron Scott (zwłaszcza on) i AC Green dojrzeli na tyle, aby znakomicie ich uzupełniać. Riley miał także do dyspozycji szeroką ławkę, z wykonawcą zadań specjalnych, okularnikiem Kurtem Rambisem oraz wszechstronnym (prototyp nowoczesnego gracza podkoszowego) Mychalem Thompsonem, czyli ojcem… Klaya, późniejszego mistrza z Warriors. Lakers mieli dość łatwą drogę do finałów — chociaż w półfinale konferencji zaskakująco postawili im się waleczni Golden State Warriors, urywając nawet wygraną — gdzie zmierzyli się z wymarzonym rywalem, czyli oczywiście Celtics. Ekipa z Bostonu przystąpiła do decydującej rozgrywki mocno poobijana — Walton cierpiał z powodu urazu prawej nogi i w sezonie zasadniczym rozegrał zaledwie dziesięć spotkań, a Robert Parish i Kevin McHale nabawili się kontuzji już w trakcie play-offów, więc nie byli sprawni na sto procent. Do tego Bird grał z bolącymi plecami, co już później męczyło go do końca kariery. Gdyby oba zespoły wystawiły najmocniejsze składy, wówczas — kto wie — może oglądalibyśmy najlepsze finały wszech czasów. A tak Lakers wygrali stosunkowo łatwo, rozbijając bostończyków u siebie — na oczach młodych gwiazd Hollywood Dona Johnsona i Bruce’a Willisa — a następnie kluczowy mecz numer cztery na wyjeździe po słynnym rzucie “pół-hakiem” Johnsona. “Ludzie pytają mnie, czy nienawidzę Celtics. Zawsze uważałem, że to niewłaściwe słowo. To była bardziej miłość wynikająca z rywalizacji. Patrzyłem na Larry’ego i Kevina, myśląc - zrobię wszystko, co tylko w mojej mocy, aby was pokonać. I to nie jest nienawiść — mówił Rambis. Na następną serię finałową tych odwiecznych rywali trzeba było poczekać jednak aż do 2008 roku…

9
2. Boston Celtics, 1985/1986

Sezon zasadniczy: 67-15, play-offy 15-3. Pierwsza piątka: Dennis Johnson, Danny Ainge, Larry Bird, Kevin McHale. Kluczowy zmiennik: Bill Walton. Trener: K.C Jones

Najlepsza odmiana Celtics w pamiętnych latach 80. i zarazem chyba najlepsza w całej historii najbardziej utytułowanego klubu NBA. Larry Bird (25.8 pkt) i Kevin McHale (21.3) znajdowali się u szczytu kariery, a Bill Walton — niespełna dziesięć lat wcześniej lider mistrzowskich Portland Trail Blazers — zwieńczył przerywaną licznymi kontuzjami, karierę jako klasyczny “joker” wchodzący z ławki i odgrywający olbrzymią rolę zwłaszcza w ofensywie. Celtics grali piękną, porywającą koszykówkę i do pełni szczęścia zabrakło im jedynie rewanżu za poniesioną rok wcześniej porażkę z Los Angeles Lakers. Ekipa Magica Johnsona nieoczekiwanie — po szczęśliwej “dobitce” Ralpha Sampsona równo z końcową syreną, gdy zamilkło całe Forum — przegrała bowiem w finale konferencji z niedocenianymi Houston Rockets. Celtics później rozprawili się z nimi 4-2, a we wcześniejszych rundach — choć młodziutki Michael Jordan rzucił im aż 63 punkty — ponieśli łącznie tylko jedną porażkę w starciach z Chicago Bulls, Atlanta Hawks i Milwaukee Bucks. Jeśli ktoś do dziś powątpiewa, czy Bird był jednym z dziesięciu najlepszych koszykarzy wszech czasów — niech lepiej wejdzie na NBA League Pass (obecnie za darmo) i zobaczy archiwalne mecze z tamtego sezonu. To powinno rozwiać wszelkie wątpliwości.

10
1. Chicago Bulls, 1995-1996.

Sezon zasadniczy: 72-10, play-offy 15-3. Pierwsza piątka: Ron Harper, Michael Jordan, Scottie Pippen, Dennis Rodman, Luc Longley. Kluczowy zmiennik: Toni Kukoc. Trener: Phil Jackson

Gdy w 2016 roku Golden State Warriors pobili rekord wszech czasów, który wydawał się niemożliwy do poprawienia, kończąc rozgrywki zasadnicze z bilansem 73-9, WSZYSCY (bez wyjątku) dziennikarze sportowi w Ameryce zaczęli dyskusję — czy są lepszym zespołem od legendarnego składu Chicago Bulls, czy jednak nie? Scottie Pippen, zapytany o to na antenie ESPN, szybko uciął dyskusję, mówiąc z przekąsem: “Nie wygraliby z nami nawet jednego meczu”. Później Warriors niespodziewanie przegrali w finale z Cleveland Cavaliers i wszelkie porównania natychmiast ucichły. Z czysto koszykarskiego punktu widzenia możemy się zastanowić, czy Steph Curry zdobywałby 30 punktów na mecz, będąc krytym na zmianę przez Harpera i Pippena, a może nawet samego Jordana? Kto w ekipie z Oakland (powodzenia!) mógłby bronić przeciwko MJ, czy upokorzyłby Klaya Thompsona tak samo, jak Gary’ego Paytona w finale z SuperSonics? Końcowy rezultat tej decydującej serii jest bowiem mylący. Tak, Bulls wygrali 4-2, ale prowadzili już 3-0, absolutnie niszcząc rywali w meczu numer trzy w Key Arena, kończąc wszelkie dyskusje. Byli jednak tak pewni siebie, że pozwolili im uratować honor. Ta wersja mistrzowskiej drużyny z Chicago przejechała się jednak po wszystkich jak walec, niszcząc po drodze marzenia o potędze młodych wilczków (Penny Hardaway-Shaquille O’Neal) z Orlando i Seattle (Gary Payton-Shawn Kemp). Każdy szanujący się kibic koszykówki potrafi wymienić do dziś przynajmniej sześć wspomnianych wyżej nazwisk, a pewnie także Steve’a Kerra, wtedy niezgrabnie poruszającego się snajpera z dystansu, a w 2016 roku (i do dziś) trenera… Warriors. To była najlepsza drużyna w historii koszykówki. Bezdyskusyjnie.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
W jego sercu na zawsze pozostaje Los Angeles i drużyna Jeziorowców. Marcin Harasimowicz przesyła korespondencję z USA, gdzie opisuje najważniejsze wydarzenia ze świata NBA.