Nasz człowiek w NBA ma 19 lat i już doczekał się serialu o swoim życiu

Zobacz również:Umarł Król, niech żyje Król? Widzieliśmy dwa odcinki najbardziej oczekiwanego serialu sezonu
2022 NBA Draft
fot. Arturo Holmes/Getty Images

Gortat się skończył, więc potrzebowaliśmy takiego ananasa – przekonuje na ekranie przyjaciółka rodziny Sochanów.

Serial Jeremy, który jest już dostępny na platformach Canal+, pokazuje bohatera, na którego może nie zasłużyliśmy, ale którego na pewno potrzebowaliśmy. I nie chodzi tu tylko o polską koszykówkę. Ją odstawmy na bok, bo to historia o sporcie. O rozwoju, dążeniu do celu i kulisach największej ligi koszykarskiej na świecie. Jednak jego wyjątkowość nie polega na ciekawym ukazaniu aspektów sportowych, tylko ludzkich. To nie tylko opowieść o sportowcu, ale przede wszystkim chłopaku, z którym każdy z nas mógłby dawniej grać na boisku pod blokiem, a który teraz osiąga szczyty, robiąc wszystko na własnych zasadach.

Jak wychować sportowca

Mówiliśmy “najpierw wstań i pójdź na trening, zacznij regularnie trenować. Wydaje mi się, że zawsze byliśmy bardziej realistyczni i “ściągaliśmy” go z tej przyszłości [o której marzył] do tego, co tu i teraz – mówiła Aneta Sochan, mama koszykarza, wspominając czasy, gdy ten jeszcze jako dziecko marzył o karierze w NBA.

Jeremy nie był produktem akademii, nie spełniał też na siłę ambicji rodziców, mimo że pochodzi ze sportowej rodziny. Grał, bo chciał – tłumaczy jego mama. A przez pewien czas łączył sport z różnymi aktywnościami, między innymi z edukacją muzyczną. Gdybym chciał, to bym grał na pianinie – przyznawał w serialu. Wspominał w nim też czasy, kiedy oprócz koszykówki uprawiał piłkę nożną. Był bramkarzem, zakochanym w Arsenalu, co zresztą zostało mu do dziś. Po każdym ważnym zwycięstwie Kanonierów gratuluje im w social mediach.

Ostatecznie jednak musiał podjąć decyzję. Rękawice bramkarskie odłożył na bok i skupił się na koszykówce. Motywacja, którą ma, jest jego wewnętrzną motywacją – twierdzi Aneta Sochan.

Nigdy nie było mowy, że ma być tylko koszykówka czy tylko piłka nożna. Ta otwartość mi pomogła – dorzucił Jeremy. Jeśli jakieś poważne wnioski można wyciągnąć z czterech 25-minutowych odcinków Jeremy’ego to właśnie to, że kluczem rozwoju Sochana była jego rodzina. Od babci, która pełniła rolę mentalnej opiekunki zespołów, w których występował młody Jeremi, przez mamę, czyli jego pierwszą trenerkę, po ojczyma czy brata. Mogliby razem napisać książkę Jak wychować koszykarza NBA. Oglądając serial trudno nie ulec wrażeniu, że bliskim Jeremiego przede wszystkim zależało na tym, żeby czerpał radość z gry, a dopiero potem, żeby zrobił karierę.

Dziecko globalizacji

Sam Jeremy urodził się w Stanach Zjednoczonych, skąd pochodził jego zmarły ojciec, lecz wychował się w Wielkiej Brytanii. Jego matka jest z Polski, tak samo jak ojczym, a przez pewien czas koszykarz mieszkał jeszcze we Francji i Niemczech. Michał Łopaciński i Mateusz Dziopa, czyli autorzy serialu Jeremy, nie poruszają wątku migracyjnego wprost, ale zapraszają widzów w podróż po różnych etapach kariery Sochana, które odbywały się w różnych zakątkach świata. I które dużo mówią o współczesnych sportowcach.

Jeremy oczywiście jest Polakiem. Nie wychowywał się w Polsce, ale miał z nią kontakt – opowiadała Aneta Sochan. Czy to były wakacje czy święta, to zawsze byłem w Warszawie albo Gnieźnie. “Potrochę” umiem gadać po polsku, ale muszę być lepszy, za kilka lat będę [w mówieniu po polsku] najlepszy! – zapowiadał Jeremy. Jego babcia z kolei podkreślała, że zawodnik Spurs uwielbia jeść polskiego śledzia na Wigilię. Test na Polaka zaliczony.

Do tego powinniśmy dodać jeszcze wątek polskich reprezentacji młodzieżowych, które odegrały istotną rolę w jego rozwoju. Już później jego trenerzy wspominali, że to właśnie one nauczyły Sochana poświęcenia dla drużyny i mierzenia się z bardziej doświadczonymi rywalami. Nie zmienia to jednak faktu, że zawodnik stał się trochę obywatelem świata, dzieckiem globalizacji. I że oburzenie po tym, jak w Wielkiej Brytanii nazwano go brytyjskim koszykarzem, było nieco nad wyrost. Brytyjczycy przywłaszczają Polaka – pisała w czerwcu Wirtualna Polska.

Tylko że z serialu wyłania nam się postać człowieka, który mimo najsilniejszych związków z Polską, może czuć jednoczesne przywiązanie do Anglii, gdzie mieszkał kilkanaście lat i w której to stawiał pierwsze życiowe i koszykarskie kroki. To właśnie akademia w Southampton przygotowała go do profesjonalnej kariery. Wypracował sportowe nawyki, nabył codziennych umiejętności, nauczył się efektywnego zarządzania czasem wolnym i dbania o własne ciało – wyliczał Jack O’Keeffe z Sixth Form College, gdzie zdjęcia Sochana motywują młodych adeptów koszykówki do cięższej pracy. Jeremy dobrze pokazuje, że choć Sochan zawsze będzie nasz, będzie polskim ambasadorem w NBA – to jednocześnie jest też czyjś, ponieważ jako człowiek i koszykarz kształtował się w wielu krajach. To jednak nie zredukuje jego polskości, nie sprawi, że przestanie być Polakiem.

Zajawa przede wszystkim

Wow. Jestem na red carpet w Nowym Jorku! – mówił Sochan nie tyle, co z niedowierzaniem, ile z autentyczną zajawką. Zawsze chciałem być pozytywny – dodawał, przyznając, że w koszykówce szuka szczęścia oraz show. I chodzi nie tylko o show na boisku, o którym pisał niedawno Tomek Kordylewski, ale też tym poza nim. Jeremy wpisuje się w obraz nowoczesnego sportowca, łączy ze sobą sport i lifestyle. Zrobił furorę, kiedy podczas zeszłorocznego draftu pojawił się w liliowym garniturze z podszewką inspirowaną Van Goghiem. Myślę, że wiem, kto pomoże mi z dobraniem stylówki na Hall of Fame. Musimy porozmawiać – napisał na Twitterze legendarny zawodnik San Antonio Spurs, Manu Ginobili.

Dlaczego Jeremy zdecydował się na taki strój? Żeby wyglądać cool – odpowiedział krótko.

Przy tym wszystkim Sochan zachował dojrzałość. Szeroko pojęta oryginalność czy, jak niektórzy mu zarzucali, gwiazdorstwo nie przesłoniło mu tego, co jest najważniejsze, czyli sportu.

Mając 16 lat, był już samodzielny – zachwycał się John Jakus, asystent trenera w Baylor University, gdzie trafił nastoletni Jeremy. Nigdy nie zwątpił w proces. Nie stał się egoistą, był gotowy na poświęcenia. Jeśli chcesz wygrać, to się poświęcasz. A jeśli do tego masz 206 centymetrów wzrostu, zmieniasz pozycje, jesteś nowoczesny i wkurzasz rywali, to stajesz się wyborem w drafcie – podsumował.

Jeremy to pierwszy serial pokazujący kulisy kariery Sochana. Dominuje w nim sport, ale to też historia o życiu: roli rodziny, szybkim dojrzewaniu i migracjach. Dlatego nawet ktoś, kto z koszykówką nie ma nic wspólnego, nie może się tu nudzić.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Jędrzej, choć częściej występuje jako Jj. Najlepiej opisuje go hasło: londyński sound, warszawski vibe. W Drugim Śniadaniu regularnie miesza polskie brzmienia z tym, co dzieje się na Wyspach, dorzucając również utwory z amerykańskiej nowej szkoły. Afrowave, drill, trap - słyszymy się!
Komentarze 0