Paris Saint-Germain w rytmie Neymara i Vitinhii. Jest życie na osiedlu

Zobacz również:Bolesne nauki polskich bramkarzy w Ligue 1. Pomyłki Bułki i Majeckiego
Paris Saint-Germain
Icon sport/Sipa USA/Pressfocus

Jakość nowego PSG najlepiej widać po zawodniku z numerem 17. Mistrz Francji gra w tempie Vitinhii, który zamiast opowiadać w wywiadach o aklimatyzacji i poznawaniu nowej ligi, od razu postawił sobie za cel obsługę Messiego i Neymara. Ogranie 5:0 słabego Clermont niczego nie przesądza, ale coś drgnęło w paryskich gwiazdkach. Chemia między kilkoma zawodnikami sugeruje, że może faktycznie wreszcie narodzi się tam zespół.

Nasser Al-Khelaifi osobiście pofatygował się w sobotę do Owernii. Stade Gabriel-Montpied to najmniejszy obiekt w Ligue 1. Clermont w ostatnich dwóch meczach z PSG straciło dziesięć bramek, więc było niemal pewne, że powtórka nadejdzie. Test wypadł lepiej niż zakładano. Nie chodzi nawet o wynik, ale o to jak zgrane już na początku sezonu jest PSG. Christopher Galtier zagonił do pressingu największe gwiazdy. Wreszcie ci od grania na pianinie, nie migają się, żeby czasem je nosić. Za symbol zmian jak zwykle robi Neymar — skoro on zasuwa za dwóch, to znaczy, że zasuwają wszyscy.

Jest coś dziwnego w tym, że w erze Mauricio Pochettino ani razu nie zdarzyło się, żebyśmy w dwóch meczach z rzędu zobaczyli ten sam skład. Christopher Galtier już na samym starcie pokazuje ciągłość, stawiając w Clermont na tych samych ludzi, którzy wygrali przed chwilą Superpuchar Francji (4:0) z Nantes. PSG po dwóch oficjalnych spotkaniach ma już dziewięć goli. Wcześniej urządziło sobie zabawę na tournée w Japonii, gdzie już od samego początku dało się wyczuć jak wielkim wzmocnieniem ekipy jest 22-letni Vitinha.

Portugalczyk idealnie wpisuje się w nową politykę transferową Luisa Camposa, czyli nie ściągamy ludzi, o których już jest głośno, tylko bierzemy tych, którzy rozgłos za chwilę zdobędą. Vitinha w poprzednim sezonie był kluczowym graczem mistrzowskiego Porto. Jest szybki w podejmowaniu decyzji i elegancki w prowadzeniu gry. W meczu z Nantes zaliczył stuprocentową skuteczność podań. Jeśli masz takiego piłkarza, a obok niego dokładasz zdrowego Marco Verrattiego, gra siłą rzeczy robi się sama.

Portugalczyk lubi opowiadać jak wielką nauką było dla niego dwa lata temu wypożyczenie do Wolverhampton, gdy mógł podpatrywać Joao Moutinho. Teraz ruchem konika szachowego przeskoczył na jeszcze większy uniwersytet, a że chłonie wiedzę jak gąbka, pobyt w takim otoczeniu, jeszcze bardziej uwypukli jego talent. Christopher Galtier we Francji zyskał renomę dzięki temu, że potrafił narzucić zespołom odpowiednią strukturę. Każdy, kto podporządkował się jego pomysłowi, automatycznie stawał się lepszym graczem. Vitinha może być największym wygranym tego sezonu: nie panikuje w defensywie, z każdym meczem rozszerzając repertuar w grze do przodu.

Mecz z Clermont był popisem tego jak PSG szybko opanowało środek pola. Kierownica chodziła bez zarzutu, a Galtier po meczu przyznał, że gdy widzi uśmiech na twarzach graczy, od razu robi się spokojny. Nowe PSG wreszcie ma ustaloną hierarchię bramkarzy (Donnarumma nad Navasem), wreszcie w środku gra zdrowy Sergio Ramos, a dzięki zmianie ustawienia na 3-4-1-2 duże pole do rozwoju mają Achraf Hakimi i Nuno Mendes.

Kluczem oczywiście będzie forma liderów, ale już teraz widać, że Messi czuje chemię z Neymarem. Argentyńczykowi w Japonii brakowało skuteczności, nadrobił to jednak trzema asystami. Widać było, że ma dużo swobody i że lepiej rozumie zespół niż pół roku wcześniej. Dwa gole z Clermont dadzą mu spokój — przynajmniej na razie nikt nie będzie mu liczył minut i pytał, dlaczego nie jest tym samym killerem, którym był w Barcelonie.

Oczywiście w sobotę największą uwagę skupił na sobie Neymar. Już w Japonii widać było jak bardzo zależy mu na dobrym wejściu w sezon. Im bardziej media wypychały go z klubu, tym mocniej pracował dla zespołu, tak jakby już na początku chciał wyrobić sobie odpowiednią opinię u nowego trenera.

Neymar za mecz z Clermont w „L’Equipe” otrzymał notę 9, czyli najwyższą w całej kolejce Ligue 1 obok Floriana Sotoki, strzelca trzech goli dla Lens. Brazylijczyk uzbierał gola i zaliczył trzy asysty. Miał ogromną ochotę do gry, co zresztą widać było już pod koniec poprzedniego sezonu. Gdyby wziąć pod lupę ostatnie 9 spotkań Neya, znajdziemy tam aż 11 goli i 6 asyst. Ostatnią taką passę miał na przełomie 2019 i 2020 roku, gdy od listopada do lutego wykręcił tuzin bramek.

To może będzie jeden z obrazków tego sezonu: obserwowanie ewolucji Neymara u Galtiera i mierzenie się z ogromnymi oczekiwaniami przed mundialem w Katarze. Napastnik PSG skończył w lutym 30 lat. Nie jest fizycznym fenomenem jak Cristiano Ronaldo, doskonale zna swoje ciało i prawdopodobnie będzie to dla niego ostatnia tak duża impreza. Mundial dla Brazylijczyków od zawsze jest czymś mistycznym, dlatego wypadałoby rzucić wszystko na szalę i przygotować się do niego ponad normę.

Neymar w 2022 roku rozegrał jedynie 21 meczów, ale strzelił 19 goli i zaliczył 9 asyst. Jeśli zdrowie dopisze, naprawdę może nam się pięknie rozkręcić. Pewnie nie ma już tej szybkości, którą miał w 2017 albo 2018 roku. Nie musi grać tak głęboko jak dawniej i próbować mijać rywali. Ale właśnie obecność takich graczy jak Vitinha pozwala mu mieć pewność, że w trakcie meczu dostanie dwie albo trzy wypieszczone piłki, z autostradą do bramki. PSG za tydzień zagra z Montpellier, ale potem na rozkładzie ma Lille i Monaco. Na tle tych rywali lepiej będziemy zweryfikować mistrza Francji.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Żebrak pięknej gry, pożeracz treści, uwielbiający zaglądać tam, gdzie inni nie potrafią, albo im się nie chce. Futbol polski, angielski, francuski. Piszę, bo lubię. Autor reportaży w Canal+.