Jarosław Niezgoda strzelił debiutanckiego gola w Major League Soccer, ale nie ma łatwego zadania. Jego konkurent do podstawowego składu nie tylko zdobył już trzy bramki podczas turnieju w Orlando, ale wyrósł na mentalnego lidera zespołu oraz ikonę ruchu “Black Lives Matter”.
Korespondencja z USA
W niedzielne, wczesne popołudnie na gorącej Florydzie, gdy po drugiej stronie Oceanu piłkarze Manchester United i Leicester City walczyli o miejsce w przyszłorocznej edycji Champions League, Jarosław Niezgoda usiadł w wirtualnej sali konferencyjnej, aby odpowiedzieć na pytania dziennikarzy. Chętnych - poza nami - nie było, więc konferencja przeobraziła się w rozmowę za pośrednictwem internetu. - Czy muszę mieć na sobie maskę nawet podczas udzielenia odpowiedzi? - zapytał Niezgoda, który w niedawno zakończonym sezonie był najlepszym strzelcem warszawskiej Legii z czternastoma trafieniami, mimo że rozegrał tylko połowę sezonu. - Tak - odpowiedziała krótko moderatorka dyskusji ze strony MLS. Piłkarze biorący udział w wirtualnych spotkaniach z mediami, odbywających się kilka razy dziennie, wyglądają więc trochę jak połączenie Darth Vadera z nocnym rabusiem z lokalnego sklepu z piwem, ale przynajmniej są dostępni dla wszystkich. Niezgodę zapytaliśmy przewrotnie - gdyby Timbers i Legia spotkali się na boisku jutro, kto miałby większe szanse na zwycięstwo? - Za wcześnie na takie porównania. W Legii rozegrałem wiele meczów, a tutaj dopiero jeden od pierwszej minuty - stwierdził polski napastnik, dodając: - Zauważyłem jednak, że tutaj zawodnicy ofensywni mają większe umiejętności, tempo jest również znacznie wyższe. Każdy chce bardziej grać w piłkę. W Polsce jednak drużyny są lepiej przygotowane taktycznie. W ostatnim meczu widziałem na boisku dużo wolnej, niezagospodarowanej przestrzeni. Sam miałem więcej miejsca przed obrońcami niż się spodziewałem i w kolejnych spotkaniach postaram się to jeszcze bardziej wykorzystać”.
Niezgoda otworzył wynik w ostatnim grupowym spotkaniu z LAFC - jednym z głównych rywali Timbers w walce o prymat w Konferencji Zachodniej. Ostatecznie spotkanie zakończyło się jednak remisem 2:2. Polak umiejętnie wyszedł na czystą pozycję, zasygnalizował to atakującemu prawym skrzydłem Sebastianowi Blanco, który następnie obsłużył go dokładnym podaniem na dobieg. Wyszedł sam na sam z Pablo Sisniegą i mierzonym, plasowanym strzałem posłał piłkę do siatki. - Dopiero pierwszy raz graliśmy ze sobą, a wcześniej prawie w ogóle nie trenowaliśmy, więc musimy jeszcze popracować nad komunikacją. Widać jednak, że chłopak ma instynkt strzelecki - chwali Polaka Blanco, jeden z najważniejszych piłkarzy w zespole ze stanu Oregon. 32-letni Argentyńczyk to (podobnie jak Niezgoda) jeden z trzech “desygnowanych graczy” z najwyższym kontraktem w klubie – zarabia 2,9 miliona dolarów rocznie. Dwukrotny reprezentant Albicelestes, mający za sobą występy w Metaliście Charków i West Bromwich Albion, gra w Portland już od trzech lat. Szybki, zaawansowany technicznie, często przeprowadza akcje oskrzydlające, więc wydaje się być idealnym, boiskowym partnerem dla Niezgody. - Jarek wie, jak wykorzystać przestrzeń na boisku, bardzo dobrze się porusza i wychodzi na pozycje. Na pewno musimy się jednak zgrać, lepiej poznać nasze nawyki. W tej chwili mamy w składzie trzech klasowych napastników. Każdy z nich ma teraz dobry moment na pokazanie swoich umiejętności - powiedział Blanco.
No właśnie i w tym momencie dochodzimy do sedna sprawy. Niezgoda wyszedł w podstawowym składzie w spotkaniu LAFC, ale w dwóch poprzednich dostał od Giovanniego Savarese jedynie niespełna kwadrans, zmieniając Jeremy’ego Ebobisse. Urodzony w Paryżu 23-latek to największe odkrycie turnieju w Orlando. Do tej pory strzelił już trzy gole, prezentując się znakomicie i aspirując do miana MVP całej imprezy. Popularny wśród kibiców i w drużynie stał się również ikoną ruchu społecznego “Black Lives Matter”. Urodzony w rodzinie kameruńskich emigrantów, bezkompromisowo zabierał głos w kwestii nierówności rasowej, co odbiło się szerokim echem w środowisku piłkarskim, zapewniając mu duże uznanie. Organizował demonstracje, brał udział w telekonferencjach. Jest założycielem organizacji BPC (Black Players For Change), bardzo aktywnej medialnie podczas turnieju w Orlando. Na początku czerwca w otwartym liście napisał: - W tej sprawie nie ma miejsca na kompromis. Tu chodzi o podstawowe prawa człowieka. Biali muszą czuć się niekomfortowo. (…) Ci sami ludzie, którzy siedzieli obok mnie w szkolnej ławie, czy w szatni i narzekali, że ciągle mówię o rasizmie, traktuję to zbyt poważnie i niepotrzebnie dramatyzuję, teraz są zaskoczeni jakie to zaskakujące i obrzydliwe, co się stało (z morderstwem George’a Floyda - przyp. red.). Poprzez ten strumień gniewu mam nadzieję, że ludzie zrozumieją pewnego dnia, że to nie chodzi o to, aby wykorzystać ofiary o czarnym kolorze skóry jako element ruchu w mediach społecznościowych po obejrzeniu szokującego klipu. Najważniejsza jest dekolonizacja umysłu, słuchanie aktywistów, wyszukanie, a następnie wspieranie organizacji walczących z rasizmem”. Ebobisse był gościem kilku popularnych programów, w tym “Undefeated”. - Stał się ważnym głosem, a my wszyscy go słuchamy. Wyrósł na lidera w szatni - komentuje Savarese.
Szkoleniowiec Timbers już zapowiedział, że to właśnie on rozpocznie kolejny mecz z FC Cincinatti, drużyną Przemysława Tytonia, w podstawowym składzie. Zasugerował, że w tym momencie Ebobisse jest jego wyborem numer jeden. - Jebo gra bardzo dobrze, wykonał olbrzymi postęp. Jarek z kolei pokazał w spotkaniu z LAFC, że może rozpocząć w podstawowym składzie, ale też świetnie radzi sobie w roli zmiennika. Mam przed sobą bardzo trudne decyzje do podjęcia. Każdy z naszej trójki napastników, również Felipe Mora, jest w bardzo wysokiej formie. Mam spory dylemat. Na pewno jednak Ebobisse jest w tym momencie głównym kandydatem do startu - powiedział w niedzielę Savarese, po czym dodał: - Jestem jednak zadowolony z tego, co Jaro pokazał w ostatnim meczu. Po to go kupiliśmy. Potrzebowaliśmy skutecznego snajpera, którego ustawimy na szpicy. Później z różnych powodów nie mógł od razu dołączyć do drużyny i teraz nadrabia stracony czas. Sam byłem napastnikiem i wiem, jak ważny jest ten pierwszy gol, więc powinno być coraz lepiej. Widziałem dużo pozytywnych aspektów w jego grze. Wie, gdzie być w odpowiednim momencie, w odpowiednim czasie. W naszym systemie musiał nauczyć się wielu nowych rzeczy, których nie wymagano od niego w Legii, ale ten proces przebiega sprawnie. Na pewno bardzo na niego liczę. To bardzo dobry piłkarz - puentuje były opiekun Cosmosu Nowy Jork.
Niezgoda otworzył konto strzeleckie w USA, ale nie ma przed sobą łatwego zadania. Walczy o miejsce w składzie z piłkarzem, który znalazł się na ustach całej Ameryki, a do tego sprawdza się na boisku. Łatwo nie będzie.