Płomień 81 „Na zawsze będzie płonął”: przypominamy historię słynnego debiutu Pezeta i Onara

Zobacz również:Musical sci-fi. Kulisy trasy „Psycho Relations” Quebonafide (ROZMOWY)
Pomie-81-01.jpg

Pezet i Onar nie bawili się w skromność i od razu oznajmili, że Na zawsze będzie płonął. Tak też się stało.

Artykuł pierwotnie opublikowany w 2019 roku.

Frazą na zawsze trzeba umiejętnie szafować, a zwłaszcza wtedy, kiedy młodzieńczy idealizm przekłada się na jeszcze obce problemy dorosłości. Z drugiej strony bez nieustępliwego fuck that nie udałoby się zrealizować wielu świetnych idei czy projektów wykraczających poza przyjmowaną przez ogół konwencję. Dlatego piątka dla Pezeta i Onara, którzy z wielką klasą pokazali na swoim debiucie, że czasem warto być innym niż wszyscy.

nzbp-502x500.jpg

Nastolatkowie z Ursynowa (kiedy wychodził Na zawsze będzie płonął, Onar nie miał jeszcze skończonych 17 lat!) z głową do góry (świetna gościnka OMP) i na kontrze od ulicy zaprezentowali słuchaczom swoje sny o lepszym, spokojnym życiu. Nie sposób nie usłyszeć w nich echa infantylnej naiwności, ale nie można brać go za jakąś potworną wadę. Chłopaki po prostu byli gówniarzami z osiedla, marzycielami niepewnymi swojej przyszłości, co zresztą wytknął Onar  w Innych niż wszyscy: z tyłu zostaję, bo jestem trochę innym / może trochę dzieciakiem, głupim i niewinnym, dodając chwilę później, iż po prostu jest sobą. O technice Pezeta można powiedzieć naprawdę wiele, ale przede wszystkim warto zwrócić uwagę na pewne szkice patentów, które w pełnym kolorze można odnaleźć na pierwszych opusach spod sygnatury Pezet/Noon. Bity O$ki mocno oszczędne, ale tak to się wtedy robiło. I wielki szacunek za takie laidbackowe perełki jak:

27 września 1999 marzenia o własnej płycie stały się namacalne, bowiem tego dnia Na zawsze będzie płonął ukazał się nakładem Asfalt Records. Wielkiego hajsu chłopaki na tej płycie oczywiście nie zrobili, a ile w zasadzie tego było możecie sobie wyobrazić, czytając tę wypowiedź Pezeta:

Co innego jest ważne - jesteś nastolatkiem, zaczynasz karierę. A ta wyglądała tak, że jak rozliczyłem się za pierwszy Płomień z Tytusem, to pojechałem do warszawskiego sklepu, gdzie można było kupić Ecko Unlimited, do Promenady, kupiłem sobie spodnie dresowe i t-shirt i było po wypłacie. Wróciłem do domu, do rodziców. Okej, masz osiemnaście lat, to nie jest czas na bóg wie jakie pieniądze.

I choć z perspektywy czasu to na zawsze funkcjonuje częściej jako życzenie, to jednak pierwszy Płomień jest klasykiem, którego nie można pomijać w żadnej rozmowie o polskim rapie.

Pomie-81-okadka.jpg

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz