Radzenie sobie ze śmiercią rodzica to trudne zadanie. Tym trudniejsze, gdy popełnia samobójstwo - wtedy cierpienie jest niewyobrażalne. Wie o tym 26-letnia Yebba, która właśnie zaprezentowała światu jedną z najlepszych neo-soulowych płyt tego roku.
Kiedy słyszysz o takiej sytuacji i widzisz, jaki ból odczuwa ktoś, kogo kochasz, to zmienia twoją perspektywę i wpływa na proces twórczy – powiedział Romil Hemnani, członek Brockhampton w rozmowie z WBUR. Tegoroczny krążek grupy, Roadrunner: New Light, New Machine, powstał w dużym stopniu dla Joby, którego ojciec zabił się minionej jesieni. Debiutancki album Yebby dotyka podobnych tematów. Jest przede wszystkim zapisem uczuć, jakie towarzyszyły artystce przez ostatnie lata po stracie matki. Mark Ronson – który odpowiadał za całościową produkcję projektu – wyznał w serii dokumentów Shangri-Lan, że nigdy wcześniej nie pracował z kimś, komu przydarzyłoby się coś tak obciążającego psychicznie. I z czym mierzyłby się na powstającym albumie. Dla Abbey Smith Dawn było naturalnie terapeutyczne i potrzebne, aby zakończyć pewien okres w życiu.
Emocje z artystki wylewały się same. Jeśli ludzie słuchają [Dawn – przyp. red.], a potem żyją tym albumem, to niesamowita rzecz. Ale to nie moja sprawa. Jestem tutaj i po prostu chcę coś skończyć – stwierdziła niedawno w rozmowie z Harper’s Bazaar. To ciężki materiał, zwłaszcza gdy na sam koniec, w napisanym z perspektywy matki i córki Paranoia Purple, w słuchawce pojawia się głos zmarłej: Hope you're having fun, and I hope you're singing away/You’re my little joy, you're my little star/I love you, bye/Love, mama. Ale kontakt z tym longplayem nie obciąża emocjonalnie słuchacza, bo Dawn brzmi... pogodnie.
Matka Yebby była nauczycielką w zachodnim Memphis, skąd też, z Arkansas, pochodzi piosenkarka. Do swojej córki zwracała się po pseudonimie – imieniu Abbey czytanym od końca – który nadała jej w dzieciństwie. Samobójstwo popełniła w 2016 roku. To wydarzenie na jakiś czas odebrało, wchodzącej wówczas w dorosłość Yebbie, wiarę w przyszłą karierę artystyczną. Wtedy miała już za sobą udział na ostatniej płycie A Tribe Called Quest, We got it from Here… Thank You 4 Your service. Poza tym, zaliczyła poruszający występ w Nowym Jorku w ramach globalnego projektu Sofar Sounds. Nagranie z tego wydarzenia stało się viralem, a Yebba po raz pierwszy wykonuje na nim autorski utwór – My Mind. Jest on poruszający sam w sobie – traktuje o trwającym uczuciu do partnerki i jednocześnie niemożności przebywania z nią, ponieważ dopuściła się zdrady emocjonalnej. W wykonaniu Yebby, wrażliwej, ale nigdy egzaltowanej, chwyta za serce jeszcze mocniej. Debiutancki singiel, Evergreen, Smith wydała dopiero rok później. Mniej więcej w tamtym czasie wystąpiła także z Chance’em the Rapperem podczas Saturday Night Live i pojawiła się gościnnie m.in. na No.6 Collaboration Project, czyli czwartym albumie Eda Sheerana.
Pierwszą nagrodę Grammy zdobyła jeszcze dwa lata przed wydaniem własnego krążka – za wykonanie How Deep Is Your Love z repertuaru Bee Gees. Szybko pojawiły się porównania do Amy Winehouse i Adele, jednych z największych wokalistek tego wieku. Przypomnijmy, że to właśnie Mark Ronson współtworzył Back to Black (2006) i 19 (2008). Yebba pracuje z nim już od dobrych kilku lat. W 2019 roku pojawiła się zresztą gościnnie w trzech piosenkach na jego przełomowym debiucie Late Night Feelings. Podczas pracy nad Dawn Ronson był dla Yebby bardzo wyrozumiały. Nagraliśmy wiele demówek, a ja zawsze mówiłam, że mi się nie podobają. Zawsze pozwalał mi wyrażać dzikie opinie, chociaż nie do końca wiedziałam, o czym mówię – powiedziała artystka we wspomnianym wcześniej wywiadzie.
Dawn wyraźnie odnosi się do afroamerykańskiego muzycznego dziedzictwa. Pokazuje to zaangażowanie chociażby Questlove’a i Jamesa Poysera, członków The Roots. I co najważniejsze, inspiracja Voodoo D’Angelo – kultowym albumem w historii nowoczesnego soulu – oraz ulubionym zespołem Smith, The Clark Sisters. Tata Yebby miał w zwyczaju puszczać w samochodzie właśnie that gospel shit. Jako dziecko piosenkarka występowała zresztą w kościelnym chórze. Słuchała też tradycyjnej amerykańskiej muzyki. Najczęściej wracając do domu z lekcji gry na skrzypcach, gdzie uczyła się utworów Chopina i Bacha.
Tytuł Dawn można odczytywać symbolicznie jako nowy początek. Na albumie Yebba najpierw pyta retorycznie: How many years will it take for these tears to dry? Oh, my Lord please don't pass me by/Where can I run when my running is out of time? A później konfrontuje się z żalem i tęsknotą; opowiada historie, nie tylko swoje (Boomerang), którym bliżej jednak do tych przekazywanych na pocztówkach niż w pamiętnikach. Taką jest na przykład ta z October Sky, utworu o przejrzystej konstrukcji zwrotka-refren-zwrotka-refren-bridge. To jeden z najpiękniejszych, łamiących serce, perfekcyjnych wokali, jakie kiedykolwiek nagrałem – stwierdził Ronson, udostępniając w czerwcu snippet piosenki na Instagramie. Głos Yebby jest mocny, ale Smith wykorzystuje go ostrożnie. I dobrze. Emocje artystki nie znajdują ujścia w płaczliwych balladach, a w powoli śpiewanych, dynamicznych kompozycjach. Wykonywanych na tyle ostrożnie, że wokal Yebby nie przytłacza ani na chwilę. Być może z tego powodu Dawn jako całość może wydawać się dość trudny. Odbiór albumu ułatwiają jednak nieco bardziej popowe momenty, jak chociażby refren singlowego Love Came Down czy gościnki A$AP-a Rocky’ego (Far Away) i Smino (Louie Bag). To zresztą jedyne featuringi na płycie.
Czuję, że coś ukończyłam. Próbowałam uhonorować moją mamę w najlepszy możliwy sposób. Pomimo tego całego egoizmu, czuję, jakby Bóg dał mi więcej wyobraźni, różne ścieżki melodii, ciekawszą symbolikę niż wcześniej. I o wiele mniej presji. Jestem podekscytowana możliwością dalszego tworzenia muzyki – powiedziała Smith. Na Certified Lover Boy, który obecnie pobija rekordy sprzedaży, Drake podarował Yebbie kawałek na wyłączność. Pod tym względem Yebba’s Heartbreak jest podobny do Jorja’s Interlude, który znalazł się na wydanym w 2017 mixtapie Kanadyjczyka, More Life. Yebba czekała z wypuszczeniem Dawn półtora roku. Z początku miał on ukazać się 27 czerwca, w dniu urodzin matki. Artystka potrzebowała jednak czasu, co z pewnością wyszło jej na dobre. Dawn to debiut dość późny, ale też bardzo dojrzały; nieco vintage’owy, jazzujący i ważny.