Rosalie. opowiada nam o 10 najważniejszych płytach swojego życia

Zobacz również:Rosalie.: Nie jestem raperem, który zapełnia sale po 3000 osób - ja chciałam do tego momentu dotrzeć (ROZMOWA)
ROSALIEIMG3088.jpg

Za chwilę wystąpi w ramach cyklu H&M Loves Music, gdzie 8 czerwca pojawi się na scenie obok Jimka i jego projektu SYMPHONIXX BIS. Wiemy też, że pracuje nad nowym albumem, a na razie opowiada nam o tych wydawnictwach, które ukształtowały ją jako artystkę.

Ale najpierw dwa słowa o H&M Loves Music, który rusza już za półtora tygodnia. Sytuacja jest taka, że na 8 czerwca, czyli dzień, w którym wystąpią JIMEK i Rosalie, biletów już nie ma. Możecie za to powinąć wejściówki na inne koncertowe wydarzenia cyklu - tutaj możecie kupować bilety.

A na razie Rosie, oddajemy ci głos:

1
1. Lupe Fiasco - Lupe Fiasco's The Cool
lupe-fiasco.jpg

Dzięki tej płycie na poważnie zainteresowałam się rapem... i podszkoliłam angielski! Serio, to była chyba 6. klasa podstawówki, drukowałam sobie jego teksty i wrzucałam potem do specjalnego segregatora. A potem puszczałam płytę i rapowałam z pamięci. Pomogło, bo dzisiaj czuję się pewnie, kiedy mogę śpiewać po angielsku. Co jeszcze? Zawsze najbardziej lubiłam track Gold Watch. Tak - The Cool na pewno było moim pierwszym mocnym zetknięciem z hip-hopem.

2
2. Sade - Promise
sade.jpeg

To z kolei płyta, która towarzyszyła mi od dziecka; mój tata miał winyl i długo go katował. Ja tak naprawdę odkryłam ją na nowo lata później, kiedy mieszkałam i pracowałam w Berlinie; pamiętam, że często słuchałam jej, jadąc do pracy metrem. Dla mnie Sade to ikona muzycznego stylu, wzór elegancji, guru w kwestii pisania tekstów i samej kompozycji... A sama Promise jest płytą bardzo do płakania. Najlepszy numer? Zdecydowanie The Sweetest Taboo.

3
3. Michael Jackson - Thriller
jackson-thriller.jpg

Chyba każdy, kto jako dzieciak widział klip do Thrillera, był przerażony i zapamięta to do końca życia. Ze mną było tak samo; oglądałam go w nocy, a musicie wiedzieć, że nie cierpię horrorów! Ale z drugiej strony nie mogłam wyłączyć telewizora, bo tak mocno chwycił mnie ten numer.

W moim domu Jacksona słuchało się dużo i wiem, że dzisiaj, po premierze Leaving Neverland, to trochę głupio brzmi, ale mówimy o muzyce a nie o tym, jakim Jacko był człowiekiem. Miał świetne hooki refrenowe, te numery były oparte na melodiach, które od razu dało się powtórzyć. Kiedyś Envee powiedział mi, że jeśli chodzi o melodyjność i tworzenie hooków, trochę przypominam mu Jacksona. I też absolutnie nie będę się z nim porównywać, ale... bardzo miło było usłyszeć takie słowa!

4
4. Aaliyah - One In A Million
oneinamillion.jpg

Czasem zastanawiam się, kim Aaliyah byłaby dzisiaj, jak brzmiałaby jej nowa muzyka właśnie teraz? Bo jak na swój wiek - One In A Million wyszła, kiedy Aaliyah miała 17 (!) lat - to strasznie dojrzały album, nagrany przez kobietę, która wiele przeżyła. Moja przygoda z r'n'b zaczęła się od Destiny's Child, w Aaliyah mocniej wkręciłam się trochę później, kiedy miałam mocną fazę na rzeczy od Timbalanda. Słucham nałogowo do dzisiaj; to żelazna pozycja u mnie w samochodzie. Szkoda, że naprawdę doceniono ją dopiero po śmierci.

5
5. Beyoncé - Beyoncé
beyonce.png

Artystka totalna. Uwielbiam wszystko, co tylko wydała, włącznie z materiałami koncertowymi; obudźcie mnie w nocy i spytajcie, co mówiła pomiędzy tym a tym utworem, a na pewno odpowiem bez pudła. Tu w zasadzie powinna znaleźć się jej cała dyskografia, ale jeśli już muszę wybrać jeden album, niech będzie to Beyoncé. Dlaczego? Właśnie dlatego, że to artystka totalna; tu była odpowiedzialna nie tylko za kawałki, ale i warstwę wizualną. No i oczywiście taniec! Bardzo lubię tę płytę za zróżnicowanie stylistyczne, i r'n'b, i pop są tu na najwyższym poziomie. Znowu - to są piosenki, które od razu się powtarza. Ja najczęściej robię to z Superpower, gdzie gościnnie pojawił się Frank Ocean.

6
6. Henry Mancini - Breakfast at Tiffany's soundtrack
breakfast.jpg

Bardzo istotna dla mnie płyta i bardzo istotny film, swego czasu oglądałam go minimum raz w tygodniu. A tak w ogóle to jest piękna muzyka ilustracyjna - pamiętam, jak wsiadałam w autobus, czytałam książki Agathy Christie i słuchałam Śniadania u Tiffany'ego w drodze na korki z niemca. To robiło robotę! I jest to też mocno charakterna płyta, są na niej momenty, które mogą wydawać się jednostajne, ale nawet one budują napięcie.

7
7. Blood Orange - Negro Swan
blood-orange.jpeg

To taka płyta, na której są utwory, a nie piosenki. Czym dla mnie jedno różni się od drugiego? Piosenki są bardziej chwytliwe, utwór to już coś, nad czym trzeba się skupić, może być trudny, ale tak samo piękny jak właśnie piosenka. I to jest taka mocno ambitna płyta, z pewnością nie dla każdego. Chociaż i tak w sieci stała się viralem - mnie osobiście położyła na łopatki od pierwszego odsłuchu. Jeszcze jedna sprawa - Blood Orange prowadzi jeden z moich ulubionych instagramowych profili. Jest spójny, czytelny i szczery; Dev Hynes nie udaje na nim nikogo, kim nie jest.

8
8. Frank Ocean - channel ORANGE
frank-ocean.jpg

Jeden z niewielu facetów świata r'n'b, na których zwróciłam uwagę. On ma totalnie rapowy vibe, nie jest... przesłodzony? Po prostu wierzysz w to, o czym śpiewa, a do tego robi to wszystko ze smakiem. Ja słucham więcej kobiet niż mężczyzn, chyba dlatego, że łatwiej mi się wtedy wczuć w kawałki. Frank to jeden z wyjątków. Często było tak, że trafiałam na niego przy okazji gościnnych występów, nawet nie wiedziałam, że pojawia się w danym kawałku, a i tak od razu wiedziałam, że to on.

Swoją drogą kiedyś namiętnie coverowałam Franka Oceana, jeszcze sprzed czasów koncertowania i wydawania płyt. Możecie poszukać na YouTube, te rzeczy ciągle tam są.

9
9. Solange - A Seat At The Table
olan.png

Wiadomo, Beyoncé to idolka, ale kiedy jej siostra zaczęła wydawać płyty... to na poważnie zastanawiałam się, która jest ciekawsza. Na pewno jest inna od Bey, ale jej materiał brzmi równie spójnie, zwłaszcza w wersjach koncertowych, kiedy na scenie pojawia się ten jej niesamowity zespół. A co do Solange...

10
10. Solange - When I Get Home / Tyler, The Creator - IGOR
tyler-igor.jpg

...to w ostatnim punkcie chciałabym dorzucić aż dwie płyty, które wyszły dosłownie chwilę temu i jeszcze nie osłuchałam się z nimi tak mocno, jak z resztą, ale są na tyle dobre, że mają całkiem sporą szansę dołączyć do mojej listy greatest of all time. Znowu Solange i jej ostatni krążek; na początku miałam wrażenie, że ktoś tam coś źle wyrenderował, dopiero potem zrozumiałam, że taki był producencki zamysł. Piękny album, słucham go do snu, i też jest momentami mocno eksperymentalny, w końcu to duża sztuka żeby np. zrobić track, składający się z rytmicznego powtarzania paru słów. Takim samym eksperymentem jest IGOR - Tyler naprawdę mocno mnie zaskoczył. Obie te płyty to absolutna czołówka roku.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Różne pokolenia, ta sama zajawka. Piszemy dla was o wszystkich odcieniach popkultury. Robimy to dobrze.