Żaden piłkarz w pięciu topowych ligach nie kreuje tylu sytuacji, co Neymar. Brazylijczyk znowu tańczy, choć FIFA nie widzi go w trójce najlepszych piłkarzy roku, a Thomas Tuchel zamknął mu drzwi do rady drużyny. Ta ostatnia decyzja paradoksalnie okazała się strzałem w środek tarczy.
Znowu jest go pełno. Neymar przeładował magazynek po tym, jak ciągnął drużynę w końcówce poprzedniego sezonu. Zregenerował się już po koronawirusie. Ma w ręku nowy, rekordowy kontrakt z Pumą, a na boisku luz i skuteczność, za którą pokochał go świat. To Neymar wygrał kluczowe mecze z Lipskiem i Manchesterem United. Strzelił gola w lidze z Bordeaux, a potem hat-trickiem rozbił Basaksehir, co zresztą podsumował na Instagramie, wrzucając fotkę z piłką, kieliszkiem czerwonego wina i grą w Counter-Strike’a. Cały on. Ma swój moment i wie, jak go celebrować.
Thomas Tuchel udzielił ostatnio ciekawego wywiadu w „Le Parisien”. Jedno z pytań dotyczyło Neymara i tego, że Brazylijczyk przestał w tym sezonie należeć do rady drużyny. Dziennikarze na początku widzili w tym drugie dno, ale Tuchel dziś mówi wprost: „Neymar jest wyjątkowy. Nie chciałem, by się rozpraszał. Jest artystą, lubi wolność, nie chcę go obarczać dodatkowymi rzeczami. Po co ma wiedzieć, jak organizujemy lot albo tydzień treningowy w Camp de Loges? Dużo rozmawiamy sami. Jeśli jest coś, o czym powinien wiedzieć, to oczywiście od razu mu to komunikuję”.
W grupie od dawna są Veratti, Mbappe, Marquinhos, Navas i Kimpembe. Sam Neymar specjalnie nie ubolewał nad tym, że nie dołączył do tego grona. Piłkarze PSG w prywatnych rozmowach od dawna zwracają uwagę, że rola lidera szatni nigdy nie pasowała do Brazylijczyka. To nie jest osobowość w stylu Ibrahimovicia. Nigdy nie przemawia w szatni. Nawet w przerwach, w momentach największego kryzysu, zamyka się i skupia na sobie. Towarzyski jest poza boiskiem, gdy organizuje grille dla drużyny, ale gdy zaczyna się gra - jest tylko on i cel. Kilka dni temu wrzucił fotkę z domowego przyjęcia, na którym znalazło się ośmiu graczy PSG. To też pokazuje, że wokół Neymara znowu świeci słońce. Media społecznościowe Brazylijczyka są doskonałym papierkiem lakmusowym jego humorów i aktualnej formy.
Gwiazda PSG nie boi się pokazywać prywatnego życia, tak samo jak nie ma oporów przed tym, by głośno wygłaszać własne zdanie. Ostatnio zasugerował w tweecie, że chyba czas zmienić dyscyplinę sportu. Pił oczywiście do FIFA i tego, że nie znalazł się w trójce najlepszych graczy 2020 roku. Złość odreagował w salonie tatuażu - fotki już śmigają po brazylijskich mediach, a na nich napis „Ludzie nie rozumieją, jaką obsesję mam na punkcie wygrywania”.
Wyciekły też zdjęcia wizerunku Son Goku, bohatera słynnego Dragon Ball, który Neymar wytatuował sobie na plecach. Na razie nie eksponuje tego światu, ponieważ prawdopodobnie czeka na idealny moment. W niedzielę PSG zagra w hicie Ligue 1 z Lyonem i być może właśnie teraz, tuż po złowieszczych nominacjach FIFA, będzie chciał wykrzyczeć skumulowaną złość.

Na tem moment możemy tylko gdybać, czy 2021 będzie rokiem Neymara. Wiadomo, że PSG dalej jest silne i dalej ma ogromne ambicje - to pokazały choćby ostatnie mecze Ligi Mistrzów. Wiadomo, że Neymar świetnie czuje się w Paryżu i nawet zaczął przebąkiwać o przedłużeniu kontraktu. W meczu z Basaksehir odstąpił karnego Kylianowi Mbappe, co stanowi totalne odwrócenie sytuacji jaka miała miejsce kilka lat temu z Edinsonem Cavanim. To jest dziś dojrzalszy piłkarz, bardziej świadomy upływającego czasu i doskonale wiedzący dokąd zmierza. Ostatnio portal fbref.com wyliczył, że w każdym meczu bierze udział w średnio dziewięciu sytuacjach prowadzących do strzału. Aż 1.88 gola w spotkaniu to jego sprawa. Innymi słowy: jeśli jest Neymar w formie, to może dokonywać rzeczy wielkich. A forma ewidentnie przyszła.
