Gwiazda Golden State Warriors spropsowała w rozmowie z New York Timesem twórców sequela, ale nie znajdzie czasu, aby pojawić się na planie filmowym.
Curry urodził się w 1988 roku, więc zapewne ma sentyment do hitu Warner Bros., który zadebiutował w kinach jesienią 96'. Mało tego, jeden z najlepszych rzucających w historii ligi, dobrze kuma się z Ryanem Cooglerem (reżyserem Creeda czy Czarnej Pantery), czyli producentem Space Jam 2. Nie wystarczyło to jednak, aby przekonać Stepha do wbicia przed kamerę. Wiem, że LeBron i Ryan stworzą coś niesamowitego. Nie udało się jednak zgrać mojego kalendarza z dniami zdjęciowymi, choć rozmawiałem o tym nie raz z Cooglerem - powiedział Steph w rozmowie z NYT i dodał, że filmowiec z Oakland jest częstym gościem na meczach Warriors. Na pocieszenie możemy sobie odpalić zabawne cameo Curry'ego w serialu Family Guy, który często toczy bekę z muzyków.
Według Sports Illustrated odmowy Curry'ego czy Jamesa Hardena, związane są z faktem, że Kosmiczny Mecz jest produkcją skonektowaną z marką Nike, której reprezentantami są Michael Jordan czy LBJ. Na szczęście kilka innych gwiazd NBA i WNBA zgodziło się zagrać u boku LeBrona, aby ten nie musiał dryblować w samotności przeciwko kreskowym bohaterom Warner Bros. Według dziennikarza Shamsa Charania, w Kosmicznym Meczu 2 zobaczymy m.in. Damiana Lillarda, Anthony'ego Davisa, Klaya Thompsona, Dianę Taurasi oraz siostry Ogwumike.
Wszystko fajnie, ale chcemy też wiedzieć, kto zaśpiewa motyw przewodni do nowego Space Jam?! R.Kelly na bank odpada, bo to najobrzydliwsza postać showbusinessu. Może 2 Chainz odwdzięczy się Jamesowi za pomoc przy swojej ostatniej solówce? Pożyjemy, zobaczymy.