Symbol wiecznej młodości. Dziadek Joaquin uczy młodzież, jak cieszyć się życiem

Zobacz również:Futbol przyszłości? TikTok wjeżdża do ligi hiszpańskiej
Real Betis v Rayo Vallecano - Copa del Rey - Semifinal
Fot. Fran Santiago/Getty Images

Joaquin Sanchez porywał świat już na mundialu w 2002 roku, dryblując ochoczo między Koreańczykami. Fernando Morientes zdobywał bramki po jego wrzutkach, a 20 lat później ocenia jego zagrania jako komentator. Hiszpanie śmieją się, że z taką jakością mógłby grać do sześćdziesiątki. W lipcu skończy 41 lat, ale wizja Betisu w Lidze Mistrzów sprawia, że chciałby przedłużyć karierę o kolejny sezon. Joaquin to symbol żywotności, wiecznego uśmiechu i przykład, jak można się pięknie starzeć. Stacje telewizyjne przebijają się, aby zarezerwować go na lata w swoich programach, ale Joaquin przed chwilą dał beticos finał Pucharu Hiszpanii i jeszcze nie myśli o zakładaniu ciepłych kapci ani emeryturce.

20 lat na europejskiej scenie to nie byle co i większość branży mogłaby pozazdrościć mu energii. W listopadzie 2002 roku Joaquin zdobywał swoją pierwszą bramkę w europejskich pucharach, a w 2022 asystuje z Zenitem w Lidze Europy. I nadal ma ochotę na więcej. Kibice śmieją się, że starzej wygląda na tych pociemniałych fotografiach sprzed 20 lat. Betis przeżywa historyczny czas, a Joaquin wraz z nim, pokazując, że wiek to tylko liczba. Klub z Sewilli jest jedynym hiszpańskim zespołem utrzymującym się w grze na trzech frontach – przed chwilą świętowali wejście do finału Pucharu Króla, w lidze marzy im się pierwsza czwórka i wejście do Champions League, a w Lidze Europy myślą o finale we własnym mieście. Na razie na rozkładzie Eintracht Franfurt w 1/8 finału, bo Zenit zostawili za sobą, zanim zrobiłaby to UEFA.

U Joaquina czuć wielkie emocje. Widać, jak bardzo kocha ten sport i zielono-białe barwy Betisu. Ma czały czas taką samą energię jak ten małolat, który nie chciał wyjeżdżać z rodzinnych stron i ukrywał się przed Jose Mourinho. Portugalczyk chciał go ściągnąć do Chelsea, lecz Joaquin wolał kontynuować karierę w Hiszpanii. „Co ja miałbym robić w Londynie? Pić herbatkę o piątej i kłaść się spać? To nie życie dla mnie” – bajerował w swoim stylu Andaluzyjczyk z krwi i kości. Jeśli ktoś jest uosobieniem hiszpańskich stereotypów, to właśnie Ximo.

Wydawało się, że jego kariera po cichu jest wygaszana. 40-latek przez dwa miesiące nie wszedł na boisko, bo tych 4 minut pewnie sam by nie policzył, ale wraz ze zmianą kalendarza jakby wstąpiła w niego nowa energia. Manuel Pellegrini zaczął częściej z niego korzystać, wiedząc że przetrwanie gry na trzech frontach będzie wiele kosztować piłkarzy Betisu. I nagle jakby Joaquin stał się człowiekiem od pucharowych potyczek. Wnosił doświadczenie, energię, ale również fantazję. Pewnie biega dwa razy wolniej, niż w najlepszych czasach, ale elegancji nie ubyło mu ani trochę. Krótkie prowadzenie, szybka noga – to się nie zmienia.

17 lat później Joaquin Sanchez znów zabrał Betis do finału. I będzie jego twarzą, bo zmierzy się z Valencią, gdzie również spędził piękne laty i pozostawił mnóstwo sentymentów. „Już zabieram młodego Diego Laineza na ćwiczenia, jak podnosić puchary. Trzeba ich nauczyć. Wygrałem już Puchar z Betisem, kolejny z Valencią, grałem w finale z Fiorentiną. Ja jestem człowiekiem od szkła, ale najbardziej tego barowego” – śmieje się wiecznie uśmiechnięty Joaquin. Copas to po hiszpańsku zarówno puchary, jak i szklanki, więc akurat pasuje. Przy czym Joaquin zaznaczał, że on akurat największe obycie ma ze szklanicami collinsowymi, gdzie Andaluzyjczycy uwielbiają robić drinki.

Świat zachwyca się, że Cristiano Ronaldo zdobywał bramki w każdym z ostatnich 20 sezonów, ale dla prawdziwych kozaków to żadna sztuka. Joaquin Sanchez też wpisywał się na listę strzelców w każdym sezonie od 2002 roku. Mimo zbliżających się 41. urodzin, cały czas jest okazem zdrowia. 21 sezonów z rzędu z golem, 903 spotkania na profesjonalnym poziomie i głód, aby sięgać po więcej. Jeśli liczyć jego wpływ na grę, średnio ma więcej celnych wrzutek, podań w pole karne czy zagrań prowadzących do strzału niż w poprzednich dwóch sezonach. Joaquin się nie kończy.

Myślał o zakończeniu kariery już najbliższego lata, ale wizja historycznego sezonu Betisu kusi go coraz bardziej. Tak pięknie na Estadio Benito Villamarin jeszcze nie było. Dwa finały mogą odbyć się w Sewilli, chociaż akurat Puchar Króla na olimpijskim La Cartuja, a Ligi Europy na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan. Ale najbardziej kusi go wizja posłuchania hymnu Champions League w zielono-białych barwach, o ile Betis wytrzymałby naciski i utrzymał miejsce w pierwszej czwórce. To oznaczałoby wywalenie z tego towarzystwa Barcelony albo Atletico.

Na razie jest tak cudownie, że Joaquin otwiera sobie furtkę, aby grać do 2023 roku. Miałby wtedy 42 lata, ale chociaż ma wizerunek imprezowicza, to trzyma się doskonale. I głównie to on sam go kreuje, bo wie, że ludzie uwielbiają piękne historyjki. „Cały czas pokazuję, że jestem w tej drużynie po coś więcej, niż tylko do opowiadania głupich żartów” – podkreśla Joaquin, który ma naturalny dar do prowadzenia narracji i bycia w centrum uwagi. Jego energia, oprócz fenomenelnego planu Manuela Pellegriniego, jest czymś, co spaja cały Betis. Na pierwszym planie są Nabil Fekir i Sergio Canales, ale nie można zapomnieć o legendarnych postaciach zza ich pleców.

„Latami widziałem tutaj cierpienie i rozczarowanie, dlatego będę się wypowiadał jako betico, a nie wasz kolega. Nie ma sukcesu bez poświęcenia. Nadszedł nasz moment” – motywował wszystkich przed rewanżem z Rayo w półfinale Copa del Rey. A później jak na kapitana przystało sam zagrał piękne akcenty. Po czterdziestce cały czas widać u niego jakość oraz talent. Jeśli się starzeć, to właśnie tak jak Joaquin Sanchez. Z wiecznym uśmiechem, żartem na ustach i nieustającym głodem przygód. Może nie jest nawet podstawowym piłkarzem Betisu, ale jest symbolem i legendą witaną oklaskami na prawie każdym stadionie. Hiszpanie jako naród trzymają się na starość doskonale, na emerytury odchodzą w kulcie uprawiania sportu, a Joaquin w swojej branży wpisuje się w to doskonale. Niech to trwa jak najdłużej, bo energia Joaquina dla wszystkich jest zaraźliwa.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uwielbia opowiadać o świecie przez pryzmat piłki. A już najlepiej tej grającej mu w duszy, czyli latynoskiej. Wyznaje, że rozmowy trzeba się uczyć. Pasjonat futbolu i entuzjasta życia – w tej kolejności, pamiętajcie.