W kategorii Best New Artist bukmacherzy nie dają żadnych szans Pakistance, rezydującej na Brooklynie. I trudno, żeby było inaczej, gdy w gronie faworytów znajdują się Finneas, Olivia Rodrigo czy Saweetie. Sama nominacja to już dla Arooj spektakularny sukces. A ma jeszcze jedną – Best Global Music Performance. Ma też utwór na oficjalnej playliście byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Aftab przyszła na świat w Arabii Saudyjskiej. Potem przeprowadziła się wraz z rodzicami i braćmi do Pakistanu. W rozmowie z dziennikarzem Our Culture opowiadała, że ma stamtąd dobre wspomnienia. Dodawała, że od najmłodszych lat ciągnęło ją do muzyki; że od początku chciała odnaleźć się na poziomie głębszym niż odbiorczy. Zasłuchiwała się w lokalnym folklorze i klasyce, ale także w Jeffie Buckleyu. W liceum uczyła się grać na utworach U2 i Seven Nation Army. Blisko jej było do Zakira Hussaina, Abidy Parveen i Leonarda Cohena. Do Ace of Base, Michaela Jacksona i Janet Jackson. W obszernym materiale Pitchforka żartowała z kultu Kylie Minogue w jej stronach.
Na początku lat dwutysięcznych zrobiła przeróbkę Hallelujah, która stała się viralem w – ponad dziesięciumilionowym – Lahaur i okolicach. To zmieniło wszystko. Znalazła w sobie odwagę, żeby złożyć papiery na Berklee School of Music. Wkrótce potem ruszyła do USA, żeby studiować jazz na uczelni, którą ukończyli Keith Jarrett, St. Vincent czy Esperanza Spalding.
Pokonywała granice geograficzne, kulturowe i obyczajowe. Jest w końcu imigrantką w Nowym Jorku, która identyfikuje się jako osoba queer i robi utwory, dla których punktem wyjściowym były z jednej strony afroaamerykańskie pieśniarki – Ella Fitzgerald, Billie Holiday, Nina Simone, a z drugiej – muzyka qawwali i thumri. Gdzie indziej miało się to udać, jeśli nie w Nowym Jorku?
Jako jazzmanka szybko została dostrzeżona w tamtejszym tyglu. Na początku poprzedniej dekady znalazła się choćby na liście Top 100 Young Composers radiostacji NPR. Jej fonograficzny debiut – Bird Under Water spełnił oczekiwania; podobnie jak zbiór ambientalnych eksperymentów inspirowanych mitologią syren – Siren Islands z wykorzystaniem języka urdu. Ale jej tegoroczne wydawnictwo – Vulture Prince stanowi wejście na zupełnie inny level.
Dramatyczny paradoks polega na tym, że Aftab chciała zerwać z wizerunkiem efemerycznej istoty, postaci niemal baśniowej; wyśnionej. W Pitchforku wspominała, że to miała być taneczna płyta. Wydarzyła się jednak tragedia i w trakcie prac nad materiałem umarł jej młodszy brat, a na żałobę nałożyła się jeszcze globalna pandemia. O potańcówce nie mogło więc być mowy, a Vulture Prince zamienił się w zbiór minorowych, autorskich, elegancko zaaranżowanych pieśni, zawierających w sobie jazz, wpływy amerykańskich minimalistów i tradycję Azji Południowej. I przejmujący śpiew. Jakkolwiek chciałoby się inaczej – znowu potwierdza się, że z największego cierpienia powstaje najpiękniejsza sztuka.
I tu paradoks kolejny. Ona z Mohabbat na wspomnianej Barack Obama's 2021 Summer Playlist wylądowała obok Migosów.
Całe Vulture Prince macie poniżej: