Oglądając Teda Lasso będziemy się wzruszać, śmiać i przede wszystkim myśleć – o relacjach, życiu czy codzienności. Bo choć jego scenariusz jest całkowicie nierealny, to trudno o bardziej życiowy serial.
Artykuł został pierwotnie opublikowany w marcu 2023.
Czasami zastanawiam się, co ja tu jeszcze robię – przyznaje bez ogródek Ted Lasso na początku trzeciego sezonu. I moglibyśmy się teraz na tym rozwodzić, bo przecież serial dostarcza nam zestaw żartów o różnicach między piłką nożną a futbolem amerykańskim. Ale nie, nie zrobimy tego, bo tak naprawdę Ted Lasso nie jest o sporcie, tylko o życiu.
Piłka nożna potrzebuje Tedów Lasso
Okej, główny wątek trzeciego sezonu krąży wokół stricte piłkarskiej rywalizacji Teda z byłym asystentem, Nate’m, który nie tylko został menedżerem ligowego rywala, West Hamu United, ale też nazwał go publicznie gównianym trenerem. Jednak ich konflikt to tylko pretekst do rozmowy na tematy znacznie ważniejsze.
Kiedy Ted na konferencji prasowej dostaje pytanie o wypowiedź Nate’a, wszyscy oczekują, że odbije piłeczkę. Jego szefowa, właścicielka AFC Richmond, Rebecca Welton wręcz tego wymaga, wkurzając się, że na kolejne ataki ze strony mediów Ted odpowiada ze spokojem i uśmiechem na twarzy. Wszyscy się z nas śmieją, z Ciebie, z naszej drużyny, ze mnie. Błagam Cię, zacznij się bronić i atakować! – wykrzykiwała mu w twarz. Jak odpowiedział? Myślę, że wypowiedź Nathana była zabawna. West Ham ma szczęście, że jest ich trenerem. Życzę mu wszystkiego najlepszego.
Właśnie w takich momentach jego postać wyznacza nowe standardy. Nie chcę przesadzać i opowiadać o ogromnym wpływie serialu na świat, ale Ted Lasso niewątpliwie podkreślił potrzebę zmiany języka w opinii publicznej. W czasach, kiedy trenerzy, piłkarze, ale też politycy czy celebryci celowo wyzywają się podczas wywiadów i konferencji, monetyzując publiczną agresję – Ted Lasso pokazuje zalety innego podejścia, zalety szacunku do drugiej osoby i spokoju.
Co ciekawe, momencie kiedy serial zyskiwał coraz większą publiczność, a Brytyjczycy zakochiwali się w fikcyjnej drużynie AFC Richmond, w angielskim futbolu naprawdę pojawiła się osoba, który pod kątem kontaktów międzyludzkich kieruje się podobnymi wartościami do Teda. Mowa o trenerze Chelsea Grahamie Potterze.
Gdy jego drużyna straciła punkty przez błędy sędziego, który w meczu z notabene West Hamem nie odgwizdał ewidentnej ręki w polu karnym, eksperci z całego kraju kipiali, patrząc na jego reakcję. Nie mogli zrozumieć, że Potter – mimo że został skrzywdzony – nie biegał wzdłuż linii i na nikogo nie krzyczał. Menedżer taki jak Jose Mourinho zadbałby o to, żeby następnego dnia gazety były zdominowane tekstami o niekompetencji VAR-u – grzmiał Rio Ferdinand. Joe Cole zasugerował, że Potter powinien odwrócić uwagę kibiców od niekorzystnego wyniku i skupić ją na sędziach.
Trener Chelsea poszedł typowo tedowską ścieżką, żartobliwie nazywając nieprzepisową interwencję piłkarza West Hamu dobrą obroną. Następnie dodał, że takie jest życie, nie ma na co narzekać i trzeba się zająć sobą. Oczywiście, że mnie to zdenerwowało. Jestem człowiekiem. Ale nie zamierzam zmieniać swojego zachowania. Media, które krytykują mnie, że jestem za mało wściekły, opowiadają później o potrzebie szacunku do sędziów w futbolu amatorskim. Nie widzę tu konsekwencji.
Po dwóch tygodniach Cole przyznał Potterowi rację. A The Times opublikował tekst, w którym dziennikarze przekonywali, że światowy futbol potrzebuje więcej trenerów jak on. Niektórzy przedstawiali jego reakcję jako słabość. Klasę Pottera z niezrozumiałych powodów zinterpretowano jako nieefektywność – czytamy. Potter rzeczywiście mógł wywołać burzę wokół sędziego, ale wybrał bardziej godną ścieżkę. I za to trzeba go pochwalić.
Krytycy Pottera często śmiali się, że jest Tedem Lasso in real life, pijąc do choasu i słabych wyników Chelsea. Jednak ogólnie cechy Teda powinny być traktowane jako jednoznacznie pozytywne. Tak więc jeśli Potter rzeczywiście je posiada, to dobrze – bo dzięki temu może zmieniać piłkarski światek na lepsze.
Życiowa komedia o ważnych rzeczach
Ted Lasso wykracza jednak daleko poza ten światek, a jego przekaz ma wymiar bardzo uniwersalny. To przede wszystkim serial o codzienności, o poszukiwaniu szczęścia na świecie, w którym przez wieczne zmęczenie, przebodźcowanie i pracę zaniedbujemy siebie nawzajem; coraz mniejszą uwagę poświęcamy drugiemu człowiekowi. Ted Lasso wchodzi cały na biało – a właściwie w niebieskim, sportowym dresie – i przypomina nam, jak ważna jest zwykła życzliwość.
Właśnie ten aspekt ludzki to największa zaleta serialu, którego twórcy za pomocą trafnych panczy i porównań mówią o życiu. Kiedy Ted zauważa strach wśród zawodników, zabiera ich na wycieczkę do londyńskich kanałów, żeby metaforycznie uświadomić im potrzebę zmierzenia się z własnym strachem. A kiedy jedna z bohaterek ma gorszy dzień i zaczyna płakać, pada bardzo prawdziwe spostrzeżenie: płakanie jest najlepsze, to jak orgazm dla duszy!
Każdy odcinek jest po brzegi wypełniony takimi tekstami, dzięki czemu oglądając, nie tylko się śmiejemy i dobrze bawimy, ale też myślimy. To nie kolejna komedia w stylu guilty pleasure, tylko opowieść o bardzo powszechnych w naszym społeczeństwie problemach. Ted to przecież nie tylko trener, ale również ojciec, który musi pogodzić się z rozwodem i życiem z dala od syna. To w końcu też człowiek, który pod maską wiecznie szczęśliwego lidera zmaga się ze smutkiem, atakami paniki i samotnością.
Zdrowie psychiczne
Jak przyznają eksperci, Ted Lasso dosyć sprawnie przedstawił mechanikę depresji i problemów psychicznych, a także bez stygmatyzacji opowiedział o terapii. W każdym kliencie terapeutycznym, z którym kiedykolwiek pracowałam, jest trochę Teda – pisała w LA Times amerykańska terapeutka Erin Qualey. Kiedy w AFC Richmond pojawia się dr Sharon Fieldstone, Ted otwarcie wyraża swoją dezaprobatę; przekonuje władze klubu, że jej obecność jest zbędna. Dopiero po czasie, kiedy ataki paniki uniemożliwiają mu pracę, decyduje się na leczenie. Instynktowna odmowa terapii jest zrozumiała, biorąc pod uwagę głęboko zakorzenione piętno społeczne związane z sięganiem po pomoc. Prośba o pomoc jest aktem odwagi, a terapia może być przerażająca – kontynuuje Qualey.
Według niej pojawienie się postaci terapeutki dopełnia sprawnie przedstawiony temat zdrowia psychicznego. Dr Fieldstone sprowadza Teda na ziemię i uświadamia potrzebę zmierzenia się z własnymi problemami; piętnuje duszenie w sobie smutków i toksyczną pozytywność zakłamującą rzeczywistość. Prawda cię wyzwoli, ale najpierw wkurwi – rzuca w jednym odcinku, czym oddaje charakter całego serialu. Mówić o ważnych rzeczach w przystępny sposób – to główna zasada i powód, dla którego zakochały się w nim miliony widzów. Dziś wyprodukowane przez Nike koszulki AFC Richmond kupują ludzie, którzy nie mają pojęcia o piłce nożnej. I to chyba najlepszy dowód na to, że Ted Lasso tak naprawdę nie jest o sporcie...
Komentarze 0