Teka$hi 6ix9ine: kim jest jeden z najbardziej hejtowanych raperów świata?

Zobacz również:Steez wraca z Audiencją do newonce.radio! My wybieramy nasze ulubione sample w trackach PRO8L3Mu
tek.jpg

Kilkanaście numerów i kilka spraw karnych, kilkanaście milionów oferowane mu w rzekomym kontrakcie płytowym i kilka kul wystrzelonych w niedawnej awanturze z jego udziałem. Sprawdzamy, co wychodzi z równania, którego składowych dostarczył nam w przeciągu ostatnich miesięcy nowojorski raper o numerze 69.

Kilka tygodni temu pisaliśmy o wpływie, jaki na środowisko hip-hopowe miał debiutancki film Harmony’ego Korine’a, nakręcona w 1997 roku lepka i brudna bajeczka o dwóch nastoletnich mieszkańcach Ohio, którym diabeł siedzi na karku, czyli Gummo. I choć odniesień do tej fabuły i estetyki, w jakiej została opowiedziana, w historii nowoszkolnego rapu można znaleźć co niemiara, pod koniec zeszłego roku zyskała ona zupełnie nowe, muzyczne życie. Znany wówczas jeszcze nielicznym nowojorski raper Teka$hi 6ix9ine tytułem Gummo nazwał bowiem swój singiel. A obejrzany do dziś ponad 100 milionów razy, kipiący agresją obrazek do tego zbasowanego, ulicznego szlagieru, otworzył mu drogę do międzynarodowej kariery i niepotwierdzonych co prawda, acz już milionowych kontraktów płytowych. Jego biografia natomiast jak ulał pasuje do tematyki filmu, który przywołał w swoim największym hicie.

Daniel Hernandez urodził się 6 maja 1996 roku w Nowym Jorku. Jego matka jest Meksykanką, a ojciec był Portorykańczykiem. No właśnie - był, bo kiedy przyszły Teka$hi miał 13 lat, jego ojciec został zamordowany kilkanaście metrów od ich mieszkania w Bushwick, czyli jednej z części Bronxu. I choć u Hernandezów nigdy się nie przelewało, a 6ix9ine nieraz opowiadał o tym, że dobrze wie, jak pachnie bieda i czym smakuje głód, to tego dnia wpadli z deszczu pod rynnę. Nie mogąc już patrzeć na łzy matki, która kolejny dzień z rzędu nie miała co włożyć do garnka i uśmieszki kolegów, którzy rozpoznali kiedyś w jego butach znoszoną parę wyrzuconą przez jednego z nich na śmietnik, kilkunastoletni Daniel postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Z hukiem wyleciał ze szkoły i jako przedwcześnie mianowana, nowa głowa rodziny zaczął reperować domowy budżet. Pierwsze dolce zarobił w jednej z okolicznych knajp, ale jako że ani pensja, ani zakres obowiązków nie bardzo mu odpowiadały, szybko przebranżowił się na handel… narkotykami. W procederze wspierał go brat, a mając na celu porządny przychód, przerzucili się oni z trawki na heroinę. Za przykrywkę służyła im fucha w pobliskim sklepie, gdzie dorabiał sobie przyszły raper, jednak właściciel tegoż interesu prędko zauważył, że jego pracownik sprzedaje brązowy cukier. Kiedy skonfrontował się ze swoim podwładnym, został dotkliwie pobity, za co Daniel Hernandez - pomimo tego, że wciąż jeszcze nie był pełnoletni - trafił do (nie)sławnego więzienia na Rikers Island.

69 to sposób bycia. Ta liczba ma wiele wspólnego z moim dorastaniem, ale na razie nie chcę się nad tym szczególnie rozwodzić. Chciałbym, żeby ludzie dobrze zrozumieli, o co mi w tym wszystkim chodzi, więc najpierw się im przedstawię - dam znać, kim jestem i dopiero wtedy wytłumaczę, o co chodzi z tymi cyframi. - w jednym z wywiadów dosyć enigmatycznie tłumaczył raper, na którego ciele ów symbol jest wytatuowany ponad 200 razy. Dopełnieniem szalonej stylówy Teka$hiego są włosy ufarbowane we wszystkie kolory tęczy. Oraz równie barwny grill. Jak sam bowiem opowiadał w rozmowach z różnymi mediami - nigdy nie stać go było na drogie ciuchy czy biżuterię, przez co musiał się wyróżnić w inny sposób. A kiedy wyszedł na wolność, miał jeszcze bardziej dojmującą potrzebę odróżnienia się od reszty społeczeństwa, co nie było takie łatwe, pomieszkując u znajomków bądź w pustych suterenach na swoim rodzinnym Bronxie. Stąd ta fryzura, stąd pierwsze dziaby i stąd też… rap, którego pojawienie się 69 relacjonował w jednym z wywiadów tymi słowami - Jeśli mam być szczery, to zacząłem nagrywać muzykę, bo to… dobra zabawa. Nie chciałem być żadnym raperem ani nikim takim. Zacząłem to robić, bo wszyscy wokół mówili, mi „ziomek, jak ty zajebiście wyglądasz”.

Swój wpływ na barwny image 6ix9ine’a miały jego metalowe korzenie - jego brat miał grindcore’ową kapelę, a on sam dorastał, słuchając głównie All That Remains czy Parkway Drive. I choć kilka dekad temu tego typu wychów mógłby nie pozwolić mu zostać MC, to patrząc, jak szeroka i różnorodna jest dzisiejsza scena rapowa, nie ma nic dziwnego w tym, że za swój język wypowiedzi obrał słowa składane do bitu. Mroczne jak metal, ostre i szorstkie jak grind, ale jednak rapowane słowa, które lądują na nisko zawieszonym, pełzającym przy asfalcie bicie. A skoro już jesteśmy przy tym mroku i kontrowersji, to dochodzimy do kolejnego elementu składającego się na dzisiejszy status 6ix9ine’a. O ile bowiem ogromny wpływ na jego karierę ma determinacja, z jaką podchodzi do życia, od kiedy opuścił Rikers Island, a także charakterystyczny image pozwalający go rozpoznać na pierwszy rzut oka, to coraz głośniej robiło się o nim przy każdej kolejnej sprawie, w której tle pojawiały się zarzuty karne czy dissy puszczane w sieć przez jego (byłych) kamratów. Kiedy bowiem koleżka, z którym nagrywał jeszcze dwa lata temu - inny hardy nowojorczyk o ksywce ZillaKami poróżnił się z nim o… bit, na światło ekranów wypłynęła sprawa, w którą zamieszany był Teka$hi kilka lat wcześniej. Chodzi o wykorzystanie seksualne nieletniej, do którego zdaniem Zilli 69 się przyznał, a zdaniem 6ix9ine’a cała sprawa miała miejsce, kiedy on sam nie był jeszcze pełnoletni, więc nie można tu mówić o pedofilii. W całe to zamieszanie zaangażował się jeszcze na dodatek Trippie Redd - kolejny newcomer wagi ciężkiej, z którym Daniel Hernandez nagrał numer, któremu zawdzięcza przynajmniej część swojej dzisiejszej popularności.

I choć ta sprawa wciąż odbija się medialną czkawką, a raperzy nie szczędzą sobie kolejnych - głównie instagramowych uprzejmości, to paradoksalnie wydaje się, że przysporzyła ona Teka$hiemu więcej fanów niż przeciwników. Podobnie jak gangowe powiązania, z którymi obnosi się przy każdej okazji - nieważne, czy w obsadzonym całymi szeregami nowojorskich Bloodsów klipie do Gummo, czy swoich instastories, w których co rusz zachęca ludzi, by sprawdzili, czy naprawdę jest gangsta; co niedawno w Minneapolis doprowadziło do strzelaniny. Wszystko to świadczy o tym, że 6ix9ine traktuje swoją karierę muzyczną jak wojenną ścieżkę i gotów jest się zmierzyć z każdym, kto podważa jego streetcred lub podśmiechuje się z jego image’u. Dlatego jest tak nielubiany przez sporą część słuchaczy. Sam przeciw wszystkim. Sam bowiem mianuje się nieszczególnie pozytywnym tytułem scum, które to słowo rozwija w zdanie society can’t understand me i pewnie ma tu sporo racji. Jest królem skasowanych kont na Insta, soundcloudowym raperem bez własnego profilu na soundcloudzie, i dumnym nosicielem HIV… na ciuchach i dziarze, bo choć sam - jak mówił w jednym wywiadzie - nie jest seropozytywny, to ma wielu przyjaciół, którzy są. Dlatego w geście solidarności z nimi uczestniczył w zeszłorocznym, nowojorskim marszu promującą świadomość AIDS. Na bit wjeżdża zawsze wk***iony jak wspomniane dzieciaki z Gummo, w klipach - które zwykle współreżyseruje i uważa za lepsze od swoich nagrywek - wymachuje bronią, rzuca się w pogo i… jak na razie wszystko to przynosi pozytywne efekty, bo każdy z jego niedawnych trzech singli trafił do pierwszej setki Billboardu, a sieciowe przecieki o milionowych kontraktach z Illuminati czy Richgangiem czekają tylko na potwierdzenie w postaci albumu. W owych pogłoskach pojawia się często data 23 lutego i to wtedy - najprawdopodobniej - będziemy mieli okazję sprawdzić, czy Teka$hi 6ix9ine nie spali się przy nagrywaniu czegoś dłuższego niż trzyminutowy klip, w którym równie mocno, jak jego wersy grzeją palone gumy ścigaczy i lufy pistoletów po salwach na wiwat. O ile wcześniej ktoś nie będzie chciał znów sprawdzić gangsterskiej prawilności Daniela Hernandeza - jak kilka dni temu w Minnesocie. Bo choć 69 twierdzi, że jest nietykalny, to historia hip-hopu zna kilku takich, którzy również tak myśleli, a dziś ich fani mogą zobaczyć jedynie ich… płyty nagrobne.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Współzałożyciel i senior editor newonce.net, współprowadzący „Bolesne Poranki” oraz „Plot Twist”. Najczęściej pisze o kinie, serialach i wszystkim, co znajduje się na przecięciu kultury masowej i spraw społecznych. Te absurdalne opisy na naszym fb to często jego sprawka.