W mieście grasuje seryjny morderca kobiet, a część mieszkańców wręcz mu kibicuje. To nie Opowieść podręcznej, tylko rzeczywistość Iranu początku XXI wieku.
Jak wygląda to teraz? Trudno wyrokować na podstawie strzępków artykułów i filmów, poświęconych aktualnej sytuacji w Iranie. Ale premiera Holy Spider, który od piątku (3 marca) można oglądać w polskich kinach, zbiegła się z masowymi protestami po zabójstwie Mahsy Amini – 22-latki, która we wrześniu 2022 roku została śmiertelnie pobita przez islamską policję moralności za nieprzestrzeganie zasad dotyczących ubioru. Gdy poznajemy główną bohaterkę Holy Spider – dziennikarkę Rahimi, wykłóca się ona z pracownikiem hotelu, który prosi ją, żeby zakryła chustą całą głowę, bo wystają jej pojedyncze kosmyki. I mówimy o sytuacji, która nie ma miejsca na początku XXI wieku...

Zresztą to nie do końca kryminał, choć tak reklamowany jest Holy Spider. Reżyser Ali Abbasi owszem, stawia w centum intrygi seryjnego mordercę, ale nie bawi się w suspens, tylko od razu ujawnia jego tożsamość. Tutaj ważniejsze jest co innego. Saeed zabija pracownice seksualne, bo wiedziony miłością do Boga, czuje się w obowiązku oczyścić miasto z deprawacji. A kiedy zostaje schwytany... ludzie zaczynają trzymać jego stronę. Dostałem już kilkanaście pytań o to, czy jak dorosnę, to będę kontynuował dzieło taty. Myślę o tym – chwali się przed kamerą telewizyjną jego nastoletni syn. Chwilę później weźmie udział w inscenizacji jednej ze zbrodni ojca. To jedna z tych filmowych scen, które autentycznie prasują mózg.
Saeed istniał naprawdę. Urodzony w 1962 roku, mieszkał z żoną i trójką dzieci w Meszhedzie – drugim co do wielkości mieście Iranu, gdzie pracował w branży budowlanej. Wychował się w przemocowej rodzinie, którą – co ciekawe – dyrygowała opresyjna matka; badający go psychologowie stwierdzili, że jej postać była głównym źródłem mizoginii Saeeda; mizoginii, która w połączeniu z fanatyczną wiarą sprawiły, że ten – blisko 40-letni, niewyróżniający się z tłumu – mężczyzna w 2000 i 2001 roku ruszył na ulice. Zabijał zawsze według jednego schematu: podjeżdżał na motocyklu do pracownicy seksualnej, zabierał ją do pustego mieszkania i tam mordował; zawsze dusząc ofiarę przy użyciu jej własnej chusty. Ciało porzucał następnie gdzieś pod miastem. Zastanawiające, że sąsiedzi nigdy nie widzieli, jak Saeed wywoził zawinięte w dywan zwłoki na motorze. Co prawda pod osłoną nocy, ale jednak. Możliwe, że po prostu nie chcieli widzieć, choć Meszhed żył wówczas historią tajemniczego mordercy.
To jedna z głównych postaci. Drugą jest dziennikarka Rahimi, śledząca zabójcę w mocno nieprzychylnej atmosferze. Sytuacja z hotelowej recepcji to tylko jedna z wielu kłód, które rzuca jej pod nogi ufundowane na patriarchacie irańskie społeczeństwo. A to jakiś facet będzie śledził ją w ciemnej uliczce. A to funkcjonariusz policji będzie ją molestował, wiedząc, że nie poniesie konsekwencji. Finalnie to Rahimi i jej odwaga spowodują schwytanie zabójcy (to akurat odstępstwo od rzeczywistych wydarzeń), ale gratulacje odbierze policja, nie ona.

Podczas zdjęć dotarło do mnie, że ja – Zar, jestem tym samym dla systemu. Jesteśmy oceniane bez żadnego powodu; szykanowane. Wszyscy jesteśmy ofiarami tego chorego, patriarchalnego, mizoginistycznego społeczeństwa, a raczej – systemu, który je stworzył i karmił – opowiadała w rozmowie z Vogue Polska – nagrodzona w Cannes odtwórczyni roli Rahimi – irańska aktorka Zar Amir Ebrahimi. Z ojczyzny uciekła piętnaście lat wcześniej, po tym, jak do mediów wypłynęła jej seks-taśma. Obecnie mieszka w Francji. Z kolei reżyser Ali Abbasi – w Danii. Na przymusowej emigracji znajduje się też odtwórca roli zabójcy – Mehdi Bajestani; po tym, jak zagrał w Holy Spider, nie może wrócić do swojego kraju.
Zresztą życiem lub zdrowiem, a w najlepszym razie brakiem przyszłości w ojczyźnie ryzykowali wszyscy, którzy wzięli udział w tym filmie. Dlaczego? Bo pokazuje Iran jako chory, skażony systemową mizoginią twór.
Miejsce, gdzie kobietom odmawia się podstawowych praw, a agresywne zachowania wobec nich spotykają się ze społecznym przyzwoleniem. To, że premiera Holy Spider zbiegła się w czasie z krwawymi protestami po śmierci Mahsy Amini jest przerażającym zbiegiem okoliczności. Ale w tym samym wywiadzie Zar Amir Ebrahimi przekonuje, że kwestią czasu było podpalenie tego lontu. Postępowa część irańskiego społeczeństwa miała już naprawdę dość.
Oczywiście film nie mógł zostać nakręcony w Iranie, dlatego planem zdjęciowym była pobliska Jordania. To koprodukcja pod duńską flagą. Holy Spider startował w wyścigu po tegorocznego Oscara za najlepszy obraz nieanglojęzyczny. Nominacji nie dostał, przegrywając między innymi z IO Jerzego Skolimowskiego, co – swoją drogą – było niemałą niespodzianką, skoro Amerykańska Akademia Filmowa lubi reagować swoimi wyborami na to, co aktualnie dzieje się na świecie, czego idealnym przykładem jest obsypanie nominacjami Na zachodzie bez zmian. I właśnie – historia seryjnego mordercy sprzed lat okazała się dobrym punktem wyjścia, żeby opowiedzieć o tym, jak patriarchat trzyma pod butem to wielomilionowe społeczeństwo. Dlatego warto zmierzyć się z Holy Spider; bardziej z nastawieniem poznania irańskiego backgroundu niż rozwiązywania kryminalnej zagadki. Przecież na ulicach tamtejszych miast od miesięcy panuje groza, przerastająca jakąkolwiek filmową fikcję.

Komentarze 0