TYGODNIÓWKA #17 LegenDariusz. Soundtrack mojego życia. Felieton na urodziny Darka Szpakowskiego

Zobacz również:Wraca Premier League! Faworyci, nowicjusze i Polacy w kotle najlepszej ligi świata (PODCAST)
Darek-Szpakowski.jpg
FOT. WLODZIMIERZ SIERAKOWSKI / 400mm.pl 1999-03-31 PILKA NOZNA - ELIMINACJE ME 2000 CHORZOW, POLSKA - SZWECJA 0 - 1 SZPAKOWSKI DARIUSZ

Być może świat nigdy nie wróci już do dawnego kształtu. Czytałem w „New York Timesie”, że Manhattan ma problem – nie wie, co zrobić po pandemii z drapaczami chmur, bo w dobie home office okazało się, że nie są nikomu potrzebne. Ale pewne rzeczy zostaną w głowie niezmienne. Wspomnienia. Coś jak piosenka, która przywołuje dobrą chwilę. Albo głos komentatora. W moim życiu to Darek Szpakowski. LegenDariusz.

„Szpak”, który skończył właśnie 69 lat – najlepszego, zdrówka i komentowania jak najdłużej! – to najlepszy komentatorski głos, jaki kiedykolwiek słyszałem. Głos, który kojarzy mi się ze świętem – meczami w dzieciństwie, pobrzmiewającymi wersami, z których można spokojnie sklecić dobre „hot16 challenge”. „Koniec snów, koniec marzeń, żegnamy się z mistrzostwami” – to w 1986 roku, w Meksyku. „Szansa..., aj, Jezus Maria!” – gdy Marek Leśniak, oszołomiony prezentem od angielskiego bramkarza, odebrał nam wielką radość. „Teraz, teraz, teraz!” – gdy Dariusz Adamczuk pakował gola Anglikom. „Na pytanie: gdzie jest ta Legia?, odpowiadam: w Lidze Mistrzów” – gdy malutki generał Leszek Pisz poprowadził Wojskowych za bramy niebios. „Wybić tę piłkę! Brawo Jarek Bako!” – kiedy kłębiło się w naszym polu karnym na Wembley. Dużo tego, bez problemu odtwarzam kolejne frazy z pamięci.

Kilkanaście lat temu zacząłem, pracę w „Przeglądzie Sportowym” i jednym z pierwszych zadań, które mi przydzielono, był telefon do Janusza Basałaja i przeprowadzenie z nim rozmowy na temat tego, kiedy Darek, odsunięty wówczas na kilkanaście miesięcy od komentowania meczów, wróci do pracy. Że niby ludzie na Darka narzekali i nie ukrywam, ale gdy go odsunięto, kibice zaczęli pisać maile i listy do naszej redakcji na Nowogrodzkiej, by coś z tym zrobić, bo tak im „Szpaka” brakuje. Jakby ktoś przestał puszczać hymn przed meczami. Janusz się zdenerwował, wiadomo, że to nie było łatwe odpowiadać na takie pytania, a tu jeszcze dzwoni jakiś gówniarz, anonim, pewnie ktoś go musiał nasłać. Ale prawda jest taka, że ja się zgłosiłem sam do tego zadania. Bo – choć niekiedy Darek mnie irytował – też mi go brakowało. Straciłem przecież punkt odniesienia. Czułem się, jakby ktoś mi zaczął wymazywać całe dzieciństwo i nie mogłem się z tym pogodzić, więc chciałem dołożyć cegiełkę w przywróceniu go tam, gdzie jego miejsce. W końcu wrócił.

Oczywiście, że czasem mnie wkurzał. Bo przekręcił nazwisko, bo coś pomylił. Ja byłem u progu przygody z telewizją na poważnie, poszedłem pięć razy do Canal+ i wydawało mi się, że jestem, k..., wielki komentator. Na szczęście nabyłem tę umiejętność nakładania na siebie płaszcza pokory zanim zrobi to za mnie ktoś inny i szybko zorientowałem się, jak trudny jest to zawód. Łatwo się pomylić, te pomyłki lecą na żywo, są nieodwracalne. But opinii publicznej kopie prosto w zęby i nie ma czasu na leczenie ran, bo zaraz jest następny mecz. Wchodziłem na forum Canal+ i czytałem złe rzeczy o sobie, czasem dostawałem mocną chłostę. Pomyślałem, że się do tego nie nadaje. „Coś ty sobie wyobrażał synku, że będziesz mecze komentował?” – w takim byłem wtedy klimacie. Postanowiłem, zamiast czepiać się innych, pracować nad swoim warsztatem. Być przygotowanym, merytorycznym, nikogo nie udawać. Słucham też mądrych ludzi. Grzesiek Mielcarski, którego zdanie bardzo cenię, powiedział mi kiedyś: – Wiesz, Przemo, tak wszyscy pier...lą, że Darek się nie przygotowuje do meczów, a mnie to wkurza, bo z nim często jeżdżę i widzę, ile poświęca temu czasu. Jest zawsze perfekcyjnie przygotowany, zawsze chce wypaść jak najlepiej!

Kilkanaście lat później, gdy już poznałem Darka bardzo dobrze przy okazji poniedziałkowych spotkań w „Misji Futbol”, całkowicie zmieniłem zdanie na jego temat. Obserwowałem też z bliska niezwykle ciekawe zjawisko – otóż widziałem, jakim szacunkiem darzy Darka Mateusz Borek. Komuś się może wydawać, że on podejmuje rywalizację z legendą „Szpaka”, że się z nim ściga, ale nic bardziej mylnego. Ma świadomość, że Darek jest soundtrackiem jednego pokolenia, on innego, nowszej generacji. Te zbiory mogą mieć części wspólne, ale też wiele elementów rozłącznych. Przecież Darek w nas wszystkich zasiał ziarno marzenia o byciu komentatorami, także w Matim.

Poleciałem kiedyś do Glasgow na mecz Celticu z Bayernem i po jego zakończeniu dostałem od Darka esemesa: „To była wielka przyjemność – słuchać Was, panowie”. Mnie, chłopakowi z Czeladzi, wydało się to czymś abstrakcyjnym, ale Darek już wcześniej często potrafił za coś pochwalić, na przykład każdy nowy tydzień zaczynał od mojego felietonu w PS i zawsze się tym ze mną dzielił. Mnie to autentycznie napawało dumą.

Polubiliśmy się i weszliśmy w dobrą, koleżeńską relację. W każdej chwili mogę do niego zadzwonić po radę albo po prostu pogadać. Gdy ruszaliśmy z audycją „Futbol i Cała Reszta”, chciałem, żeby był naszym pierwszym gościem. Zatelefonowałem, od razu się zgodził. Wiem, jak przeżył to, że pomylił Messiego z Maradoną i wiem, że potrafi opowiadać bardzo ciekawe historie, a sportem żyje naprawdę mocno. Wiem też, że chciałby być głosem narodu tak długo, jak mu tylko pozwoli zdrowie, a z tym u niego bardzo dobrze. Wiem, że marzą mu się jeszcze jedne igrzyska, no i oczywiście przyszłoroczne EURO. Na Zachodzie tacy ludzie sami decydują, kiedy zejść ze sceny – przykładem jest John Motson w Anglii. Uważam, że tak to powinno wyglądać.

Darek jest legendą, tak jak Jan Ciszewski. Nic i nikt, nigdy mu tego nie zabierze, nawet ci, którzy tak lekko, z beztroską, wysyłają go na emeryturę. Bez chwili refleksji, że to przecież dla nich jest Pan Dariusz, nie jakiś chłystek, pionek do przesuwania po planszy. Nie pojmuję tego. Jak mawia młodzież: „masakracja”. Sprowadzam was na ziemię, chłopaki. Halo, Warszawa!

https://open.spotify.com/episode/54vdZDwCQ6JcUyBc41itS5

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz Canal+. Miłośnik ligi angielskiej, która jest najlepsza na świecie. Amen.