Sezon ligowy za nami, więc przyszedł czas rozdania nagród indywidualnych. Wybraliśmy naszym zdaniem najlepszych piłkarzy ligi hiszpańskiej 2019/20. Nie może dziwić, że najwięcej akcentów dotyczy mistrza – Realu Madryt.
Ten rok miał kilku niespodziewanych bohaterów. Z pewnością najlepsze wrażenia wywarli Królewscy, którzy po restarcie rozgrywek popisali się perfekcjonizmem, wygrywając 10 na 11 meczów. Punkty stracili dopiero w ostatniej kolejce z Leganes (2:2), gdy byli już pewni tytułu. W kontekście rewelacji należy też opowiadać o przebudowanej Sevilli wracającej do Champions League oraz beniaminku Granadzie, który rzutem na taśmę dostał się do europejskich pucharów, wyprzedzając Valencię, Getafe czy Athletic.
Na każdej pozycji wybraliśmy najlepszego zawodnika, ale też kilku innych, którzy równie dobrze mogliby się znaleźć w jedenastce sezonu. Postawiliśmy na formację 4-2-3-1, czyli szczególnie popularną w hiszpańskim futbolu, a zarazem dającą większą swobodę w ustawianiu piłkarzy ofensywnych. Gdybyśmy jednak mieli grać na wynik, zapewne przydałoby się w niej więcej akcentów defensywnych w drugiej linii, by zagwarantować równowagę drużynie. Nasz trener sezonu zapewne myślałby podobnie.
Thibaut Courtois (Real Madryt)
Nagradzamy zwycięzcę Trofeo Zamora, czyli formalnie najlepszego bramkarza ligi. Reprezentant Belgii wpuścił tylko 20 goli w 34 meczach, co daje średnią 0,59 straconej bramki na spotkanie. To już trzecie jego wyróżnienie jako najlepszego golkipera Hiszpanii – to samo miało miejsce w 2013 i 2014 roku, przy czym wtedy bronił w barwach Atletico Madryt. Tak dobrego rezultatu jak w tym sezonie jeszcze nie wykręcił. Można powiedzieć, że ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. „Dziesięć wygranych meczów z rzędu po dwóch miesiącach odosobnienia... zaufałem mojej drużynie, że możemy to wygrać. Bardziej niż żartom z Katalonii. Słyszałem, że powinien się zamknąć w kwestii mistrzostwa, a pokazaliśmy, że możemy to zrobić” – mówił Belg, świętując tytuł. W bramce był istną ścianą, ratował drużynę klasowymi interwencjami jak w spotkaniu z Villarrealem. Wypracował niesamowitą synergię z linią defensywy. Madryt to zdecydowanie jego miasto.
Inni piłkarze zasługujący na wyróżnienie: Jan Oblak (Atletico), Unai Simón (Athletic), Tomáš Vaclík (Sevilla).
Jesus Navas (Sevilla)
Aż trudno uwierzyć, że Andaluzyjczyk ma już 34 lata. Transformacja w prawego obrońcę mocno mu posłużyła. Mesjasz jest nie do wyjęcia ze składu Sevilli. Stracił w tym sezonie tylko 49 minut, nikt inny (oprócz bramkarzy) nie występował tyle co on. Nadaje się do tej jedenastki perfekcyjnie, bo gra w nowoczesnym stylu i wykorzystuje umiejętności skrzydłowego. W akcjach ofensywnych jest nieoceniony, a znacznie więcej krzywdy może zrobić, wchodząc w boczne sektory w pełnym biegu, niż wyczekując na piłkę. „Bycia prawym obrońcą nauczyłem się do Daniego Alvesa. Był zawodnikiem, który atakował bardzo wysoko, a wtedy ja musiałem go asekurować i zabezpieczać jego plecy. To ważne umieć bronić, ale kiedy tylko mogę, myślę o ataku. Mam radochę z biegania w jedną i drugą stronę” – przyznał kapitan i legenda Sevilli. Mistrz świata rozgrywki zakończył z 7 asystami, grając na boku defensywy. Z Lucasem Ocamposem stworzyli prawą flankę gotową na piękne wieczory w Lidze Mistrzów.
Inni piłkarze zasługujący na wyróżnienie: Emerson (Betis), Dani Carvajal (Real Madryt), Víctor Díaz (Granada).
Sergio Ramos (Real Madryt)
To było jego mistrzostwo. Liczby wykręcane przez kapitana Królewskich nie były normalne. Jako środkowy obrońca strzelił 11 goli w samej lidze. Tymi numerami zdecydowanie zawstydza niejednego napastnika. Tylko trzech obrońców w całej historii LaLiga przekroczyło tę barierę – oprócz niego jeszcze Fernando Hierro i Ronald Koeman. Zawsze to wokół Cristiano Ronaldo skupiał się kult perfekcjonizmu, ciężkiej pracy i bycia liderem, teraz w jego buty jednoznacznie wszedł Sergio Ramos. Śmiało można powiedzieć, że na takim poziomie Andaluzyjczyk nie był już dawno. Można wrócić wspomnieniami do czasów Jose Mourinho i podziękować mu, że zrobił z niego takiego środkowego defensora.
Inni piłkarze zasługujący na wyróżnienie: Gerard Pique (Barcelona), Domingos Duarte (Granada), Felipe (Atletico).
Diego Carlos (Sevilla)
Kolejny ruch pokazujący majstersztyk dyrektora sportowego Monchiego. Ściągnął 27-letniego Brazylijczyka za 15 milionów euro z francuskiego Nantes, a ten w jeden sezon zachwycił całą Hiszpanię. Dziś już nie ma wątpliwości, że to defensor, dla którego kolejnym krokiem muszą być kluby pokroju Realu, Barcelony, Bayernu czy Liverpoolu. Pójdzie śladami Clementa Lengleta. W duecie z Julesem Koundé wykonali wspaniałą pracę na środku obrony, przy czym to Diego Carlos był tym pewniejszym, dojrzalszym, dyrygującym młodszym o pięć lat kolegą. Ponoć już dwa potężne angielskie kluby dzwoniły do Monchiego, by wypytać o Brazylijczyka. W odpowiedzi usłyszały, że w związku z pucharowymi aspiracjami klubu, mogą jedynie wpłacić klauzulę, czyli 75 milionów euro. I to wcale nie jest nierealne.
Inni piłkarze zasługujący na wyróżnienie: Jules Koundé (Sevilla), Raphaël Varane (Real Madryt), Djene (Getafe).
Pervis Estupiñán (Osasuna)
To był poważny dylemat, bo Reguilón zasłużył na to miejsce równie mocno, ale zdecydowaliśmy się wyróżnić 22-letniego Ekwadorczyka, który na razie tylko raz wystąpił w drużynie narodowej. Szybkość i potężna moc na boku obrony w ekipie beniaminka imponowała. Estupiñán zakończył rozgrywki z sześcioma asystami. To zawodnik w stylu Alphonso Daviesa z Bayernu, więc sufit jego możliwości fizycznych jest jeszcze daleko. Jego przyszłość jest nieznana, bo Pervis przebywał na wypożyczeniu w Osasunie. Teraz ma wrócić do Watfordu, lecz najpewniej Anglicy będą chcieli na nim zarobić. To po prostu zbyt obiecujący piłkarz, aby pozostać na takim poziomie.
Inni piłkarze zasługujący na wyróżnienie: Sergio Reguilón (Sevilla), Marc Cucurella (Getafe), Yuri Berchiche (Athletic).
Casemiro (Real Madryt)
Wypełnia definicję sukcesu Zinedine'a Zidane'a, gwarantując pracowitość, równowagę, odpowiedzialność. Kiedy Brazylijczyka nie było na boisku, Real Madryt się gubił. On jednak zbudował mur, który rzadko kiedy doprowadzał rywali pod bramkę. Tytan pracy w środku boiska. Mobilny defensywny pomocnik, o jakim marzą wszyscy trenerzy. Jako król drugiej linii jest jedną z najważniejszych twarzy mistrzostwa. Nie można jednak ujmować jego partnerom, bo za tym sukcesem stoi doskonała współpraca z perfekcjonistą Tonim Kroosem i odmłodzonym Luką Modriciem. To był triumf ich niewidzialnego połączenia.
Inni piłkarze zasługujący na wyróżnienie: Fede Valverde (Real Madryt), Mauro Arambarri (Getafe), Yangel Herrera (Granada).
Santi Cazorla (Villarreal)
To jest historia rodem z Hollywood. Temu człowiekowi przepowiadano kalectwo i obowiązkowy koniec kariery, a on nie tylko wrócił na boisko, co jeszcze zjadł ligę hiszpańską swoim talentem. I to w wieku 35 lat. Był mózgiem i wspaniałym artystą Villarrealu. Sprawił nam niesamowity smutek, żegnając się z LaLigą. Wprowadził swoją drużynę do Ligi Europy, po czym przyjął ofertę z Kataru, by zarobić w ostatnich latach gry. Momenty pożegnania jego oraz Bruno Soriano były wzruszające. Magia, uśmiech, profesjonalizm, podziw na wszystkich stadionach – to wszystko niósł ze sobą Santi Cazorla. Być może największy wygrany tego sezonu, kiedy udowodnił wszystko, że można. Zasłużył na pomnik na La Ceramica. W tym sezonie ligowym wykręcił 11 bramek i 10 asyst. Nieźle jak na człowieka, który miał ograniczyć się do spacerów po ogrodzie z dzieckiem.
Inni piłkarze zasługujący na wyróżnienie: Toni Kroos (Real Madryt), Ever Banega (Sevilla), Mikel Merino (Real Sociedad).
Lucas Ocampos (Sevilla)
Jedna z największych rewelacji rozgrywek. W zasadzie wziął na plecy ofensywę Sevilli grającej bez poważnego napastnika i wprowadził ją do Champions League, zajmując trzecie miejsce w rozgrywkach. Kolejny geniusz Monchiego, bo wcale nie przepowiadalibyśmy mu takiej kariery po epizodach w Marsylii czy Milanie. 14 bramek i 3 asysty Argentyńczyka mogą robić wrażenie, ale jeszcze bardziej poziom pewności siebie do jakiego się doprowadził. Pod koniec sezonu dla 26-latka nie było już rzeczy niemożliwych. Połączenie odwagi, fenomenalnych warunkach fizycznych i wielkiej siły sprawiły, że Ocampos latał powyżej poziomu swoich kolegów z ataku.
Inni piłkarze zasługujący na wyróżnienie: Fabian Orellana (Eibar), Portu (Real Sociedad), Iago Aspas (Celta Vigo).
Leo Messi (Barcelona)
Najjaśniejszy punkt Barcelony i największy więzień uzależnienia od jego gry. Bardzo często w tym sezonie był skazany na siebie. Jeśli ktoś utrzymywał Barcelonę przy życiu w walce o tytuł, to właśnie Argentyńczyk. Po raz kolejny wykręcił szalone liczby i był indywidualnie niedościgniony – 25 bramek i 22 asysty mówią same za siebie, choć akurat Messi zawiesił poprzeczkę tak wysoko, że w jego przypadku nie robią aż takiego wrażenia. Poza wszystkim nikt nie dryblował tak udanie jak Messi, nikt nie stworzył tyle sytuacji bramkowych kolegom i nikt nie miał takiego przełożenia na generowanie akcji. Był rozgrywającym, asystującym i strzelcem w jednym. Okazało się jednak, że siła drużyny jest większa niż jednostki, dlatego został „tylko” wicemistrzem Hiszpanii.
Inni piłkarze zasługujący na wyróżnienie: Martin Ödegaard (Real Sociedad), Raúl García (Athletic), Luka Modrić (Real Madryt).
Gerard Moreno (Villarreal)
Bez dyskusji najlepszy hiszpański napastnik w tym sezonie. Jego 18 bramek w tym sezonie imponuje, a przecież należy jeszcze docenić grę między liniami i wpływ na rozegranie w Villarrealu. Był człowiekiem napędzającym ataki, przyspieszającym je, doskonale czującym czas i przestrzeń. Gdyby mistrzostwa Europy odbywały się w tym sezonie, trudno byłoby sobie wyobrazić, że nie pojechałby z reprezentacją grać o Euro 2020. Gerard Moreno wzniósł Villarreal na wyższy poziom. Pozostaje niedoceniany jak na skalę swojego talentu. Po trzech latach zdobywania Trofeo Zarra przez Iago Aspasa, Gerard Moreno złamał schemat. Teraz to jemu należy się miano najlepszej hiszpańskiej dziewiątki.
Inni piłkarze zasługujący na wyróżnienie: Mikel Oyarzabal (Real Sociedad), Darwin Machis (Granada), Chimy Avila (Osasuna).
Karim Benzema (Real Madryt)
To był rok, by śmiało mówić o nim w kontekście Złotej Piłki, gdyby Real Madryt osiągnął coś w Europie, a sama nagroda byłaby przyznawana. Benzema uczył w tym sezonie, jak grać w piłkę i robić to pięknie. Dziewiątka z duszą dziesiątki. Mimo kontuzji Edena Hazarda, wziął na siebie odpowiedzialność i poprowadził madrytczyków do mistrzostwa. Stał się nauczycielem dla młodych i liderem w szatni. A na boisku artystą gwarantującym wspaniałe emocje. Kończy sezon z 21 golami i 8 asystami. Don Karim Benzema. Gdyby ktokolwiek miał zagrozić Messiemu w tytule MVP rozgrywek, to jedynie on lub Sergio Ramos. Wielki, naprawdę wielki sezon Francuza.
Inni piłkarze zasługujący na wyróżnienie: Ante Budimir (Mallorca), Alexander Isak (Real Sociedad), Carlos Fernández (Granada).
Najlepszy trener: Diego Martínez (Granada)
Takie rzeczy po prostu się nie dzieją. Najmłodszy trener ligi hiszpańskiej wprowadził beniaminka do Ligi Europy. To może równie dobrze oznaczać pocałunek śmierci, bo tak jak Espanyol będzie musiał przechodzić przedwczesne rundy eliminacji. Jednakże Granada otrzymała nagrodę za wspaniałą pracę szkoleniową w tym sezonie. Klubu z Andaluzji jeszcze nigdy nie było w europejskich pucharach. W Pucharze Hiszpanii dotarł do półfinału, w pojedynczych meczach pokonywał poprzedniego mistrza Barcelonę oraz zwycięzcę Pucharu Króla Valencię. Nie było dla nich rywala, któremu swoim przygotowaniem, elastycznością, zaangażowaniem nie mogliby stworzyć problemów. Diego Martínez dokonał wspaniałych rzeczy, tworząc drużynę i będąc jej autorytetem.
Inni trenerzy zasługujący na wyróżnienie: Zinedine Zidane (Real Madryt), Julen Lopetegui (Sevilla), Jagoba Arrasate (Osasuna).