O tym, że Skandal czy Ewenement to pozycje obowiązkowe dla każdego słuchacza polskiego rapu, wiadomo nie od dziś. Ale jak radzili sobie członkowie Molesty na własny rachunek lub w innych składach?
Każdy wie, co wydarzyło się w dwudziesty ósmy dzień wrześniowy. I że dilowanie rąk nie brudzi. Molesta to ikona krajowego rapu; fakt, nie opinia.
Ale zbyt często patrzy się na kariery jej członków przez pryzmat pierwszych, kultowych płyt składu. Za często pamiętamy tylko o Skandalu i ewentualnie Ewenemencie. A przecież Włodi, Vienio, Pelson i Wilku zrobili całą masę innych rzeczy, dla wielu - równie dobrych. Oto kompletny przelot przez ich pozamolestowe kariery. Przypomnijcie sobie, bo to kawał historii rapu po polsku.
Włodi
Po wydaniu pierwszych trzech płyt Molesty fani musieli chwilę poczekać na pierwsze solo Włodiego. W 2003 ukazał się ...Jak nowonarodzony. Ten debiut po latach lekko się postarzał, ale... Tytułowy singiel jest jednym z protoplastów późniejszej braggi, Protest to chyba jeden za sztandarowych przykładów rapowego buntu, Żebro Adama to ważny love song pierwszej fali polskiej rapgry. Nie wypada zapominać o Spalam To!, które jest jednym z pierwszych znanych hymnów marihuanowych. No, jest trochę klasyków.
Więcej niż na wydanym dwa lata później W..., natomiast z perspektywy czasu jest to album dużo mocniejszy całościowo. Nie dość, że Włodi zdecydowanie rozwinął się tam od strony technicznej, to robotę przy tym na wskroś ulicznym krążku robiły featuringi między innymi Mesa, WWO czy Eisa. Tu warto wspomnieć też o numerze Błędne koło, który wrzuciliśmy do pierwszej dziesiątki naszych ulubionych tekstów rapowych. Włodi pokazał tam, że jak mało kto potrafi konstruować storytellingi, co później potwierdził jeszcze kilkukrotnie.
Zanim jednak zrobił to na kolejnej solówce, przyszedł czas na kolejne dwa albumy Molesty – nie o nich dziś jednak mowa. Po wydaniu Molesta i kumple Włodi z Pelsonem ruszyli tworzyć kolejny projekt i wspólnie z Eldo założyli zespół Parias. Ich wydana w 2011 - jedyna! - płyta nie zyskała chyba należnego statusu. Przeciwnie do krótkiego konfliktu składu z Peją Track Hip-Hop vs Peja wykręcił do tej pory 14 milionów wyświetleń na YouTube i śmiało można określić go statusem jednego z najbardziej kultowych dissów w historii polskiego rapu. No i wiadomo, do tej pory mamy w pamięci wejście Włodka: O co chodzi z tym krzesłem / Co to za bezsens? / Ten diss na Molestę przynosi ci klęskę.
Po krótkim, ale intensywnym epizodzie Pariasów zaczęła się era solowych albumów, które kojarzą już także młodsi słuchacze. Swoista trylogia Wszystko Z Dymem/Wszystkie Drogi Prowadzą Do Dymu/Osad EP na przestrzeni czterech lat nakreśliła nowy, charakterystycznie polepiony styl Włodiego. Chcielibyśmy powiedzieć, że to idealna trójca spod szyldu muzyka, blanty i słodycze, ale byłoby to spore niedopowiedzenie. Te krążki są wręcz skąpane w dymie i tripowej nawijce.
Ostatnim, najświeższym etapem w karierze weterana jest nadchodzący krążek z 1988, połową składu Syny. Premiera albumu miała nastąpić już w ten piątek, ale tydzień obsuwy zdecydowanie nie ostudzi naszych apetytów. Po singlach wygląda na to, że Włodi po wielu latach znalazł w końcu producenta, o którym nie bez kozery powiemy, że tworzy z raperem prawdziwą jedność. A naszej recenzji W/88 spodziewajcie się już niedługo.
Vienio
Drugi ze współzałożycieli oryginalnej Molesty Mistic także nie próżnował. Z biegiem czasu poszedł jednak w zupełnie inne klimaty niż jego rok starszy kolega z zespołu.
Po wydaniu Takiej płyty... Vieniowi nie było tak spieszno do solowego albumu jak Włodiemu, więc postanowił kontynuować muzyczną współpracę z innym członkiem Molesty, Pelsonem. Trzypłytowa seria Autentyk bardzo odbiegała od dotychczasowych brzmień warszawskiego zespołu, romansując a to z bitami opartymi o klasyczne pianinka, a to synthy czy mocniejsze uderzenia gitarowe. Trylogia zamknęła się w 2005 roku, bo przyszedł czas na powrót Molesty.
Na solowe rzeczy od Vienia fani musieli poczekać kolejnych kilka lat – na szczęście nie tak długo, jak na nowe albumy Włodiego. Na start poprzedniej dekady przyatakował Etosem 2010, gdzie największym hitem okazały się Różnice z udziałem Łony i Fokusa. Numer ten był o tyle przełomowy, że poruszał rzadko podnoszony wówczas temat religijności i wzajemnej nienawiści pomiędzy przedstawicielami konkretnych wierzeń. Na pierwszym Etosie pojawiło się też kilka osób, które dopiero rozpoczynały poważną przygodę z muzyką, takich jak Hades, Diox czy Tau, jeszcze jako Medium.
Po czterech latach oczekiwań nadeszła także druga część Etosu. Z tej płyty godne zapamiętania są na pewno trzy single z gościnnymi zwrotkami – Zabierz Mnie Do Miejsc z Mesem, Nie Zabijaj Dziecka, Które Siedzi We Mnie z Sokołem i Wszystko Jest W Ruchu z Kosim i Łysolem/Łajzolem. Trzy numery, czterech potężnych gości. Na tym jednak zakończyły się stricte rapowe solówki założyciela Molesty.
W przerwie pomiędzy jednym a drugim Etosem pojawiła się płyta, na której Vienio zaczął poszukiwać. Na wydany w 2013 roku Profil pokoleń Vol. 1 zaprosił klasyków polskiego rocka i alternatywy: Maleo, Roberta Materę (Dezerter), Kodyma czy Sztywny Pal Azji. I pokazał światu, na czyich trackach dorastał i jak - wbrew pozorom - niedaleko im do tego, co sam robi. A potem była już zupełnie eksperymentalna płyta HORE i Twarzøva, nagrana w całości pod bity Magiery. Jego rozległe fascynacje było widać także przy doborze gości; gdyby ktoś powiedział mu po wydaniu Skandalu, że za 20 lat będzie miał na płycie współpracę z Quintetem Wojtka Mazolewskiego... Pewnie wzruszyłby ramionami, bo Mazolewski nie był wtedy jeszcze bardzo znany. No to z jazzmanem, który wyprzedaje sale na całym świecie. O, to już brzmi lepiej.
Trzeba pamiętać, że Vienio w ostatnich latach to nie tylko muzyka. Poza udziałem w kilku programach telewizyjnych, takich jak Agent – Gwiazdy czy Top Chef zaliczył kilka epizodów aktorskich. Chociażby w filmie Proceder poświęconym Chadzie, gdzie wcielił się w kierownika personalnego szpitala, w którym pracowała matka głównego bohatera. Swoją drogą, zastanawia nas, jaki punkt widzenia na rolę Vienia przyjął Włodi, który nie bał się otwarcie skrytykować wątpliwej jakości dzieła w jednym z ostatnich singli. A teraz zagra dygnitarza w Gierku.
Pelson
Odchodzimy od pierwotnego składu Molesty, by przejść do członków, którzy pojawili się w niej z czasem. Takich jak Pelson, który wespół z Wilkiem współtworzył Funky Joint Squad, by po wydaniu Ewenementu zasilić szeregi legendarnej grupy.
Po wydaniu trzeciego albumu Molesty Pelson zawiązał duet Vieniem, tworząc wspomnianą trylogię Autentyk. Nie miał jednak zamiaru trzymać fanów w niepewności co do wydania solowego materiału i kilka miesięcy po ostatniej, trzeciej części wspólnego projektu z Vieniem, wypuścił debiutanckie Sensi. Na albumie pojawili się między innymi Pezet czy Ten Typ Mes i Emil Blef jako Flexxip. Dwaj ostatni udzielili się w numerze Proste Przyjemności, który do dziś jest jednym z naszych ulubionych numerów spod znaku pełen hedonizm.
O epizodzie Pariasów wspomnieliśmy już przy okazji sylwetki Włodiego, więc należy przejść do kolejnego solowego albumu Pelsona, na który przyszło nam czekać aż 7 lat. W 2012 roku światło dzienne ujrzała epka 3854 i 3 Kroki, a dwa lata później kolejny krótki album, czyli 186 dni – obie utrzymane w miejskim klimacie, obie do tej pory bardzo przyjemne, ale niewybijające się ponad pewien poziom. Siódemeczki w dziesięciopunktowej skali, bez godnych zapamiętania, historycznych singli.
Był to jednak dopiero przedsmak przed wydanym w 2016, długogrającym Bumelantem. Pelson momentami naprawdę mocno rozwijał tam skrzydła, dla przykładu takie Miasto było jednym z fajniejszych singli z tamtego roku. Wydawało się, że to dobra perspektywa na przynajmniej jeden lub dwa kolejne krążki. A tu nagle... Pelson zakończył karierę. Zrobił to w sposób dość symboliczny, łącząc siły z Otsochodzi w numerze Szacunek Za Klasyk i przekazując młodemu Janowi pałeczkę jako reprezentantowi nowego pokolenia.
Od tego czasu kompletnie zniknął z rapowej mapy Polski – ani nie bierze udziału w okazyjnych koncertach Molesty, ani też nie pojawił się w najnowszym dokumencie Skandal. Ewenement Molesty (jego recenzję znajdziecie tutaj). Niby trzeba wiedzieć, kiedy zejść ze sceny, ale wciąż chcielibyśmy usłyszeć chociaż jedną zwrotkę rapera. Pele nie żyje, nie wróci już nigdy?
Wilku
Na sam koniec ciekawy przypadek: niewątpliwa legenda sceny, członek dwóch kultowych dla gatunku składów, a mimo tego w życiu nie wydał solowego albumu, chociaż były takie próby. To właśnie WWDZ, chłopak z Mokotowa (w tym momencie możecie dorapować resztę zwrotki z H.W.D.P. Hemp Gru; wiemy, że znacie).
Największym problemem kariery Wilka było chyba pogodzenie Molesty z działalnością Hemp Gru, które przecież istnieje z przerwami od 1998 roku, czyli tego samego, w którym powstał Skandal. Rzućmy szybko okiem, jak przeplatały się premiery: 2000 – Taka Płyta..., 2004 – Klucz Hemp Gru, 2006 – Nigdy Nie Mów Nigdy. Przy takim natłoku projektów (jak na tamte czasy) trzeba było wybrać jedno i w 2007 roku Wilku wybrał ten, z którym był kojarzony od samego początku, stawiając na szyld HG.
I wygląda na to, że była to właściwa decyzja. Zarówno Klucz, jak i trylogia JLB są przecież materiałami, których słucha się z pokolenia na pokolenie, nie tylko w kręgach ulicznych. Wilkowi z Bilonem i resztą składu udało się stworzyć projekt porównywalny do Molesty, od której ten pierwszy przecież zaczynał poważną karierę. Nieco gorzej w dyskografii wypada wydany dwa lata temu Eter, ale i on ma swoje naprawdę mocne momenty, przypominające, z jaką ekipą mamy do czynienia. Widać to zwłaszcza po tym, jaką ekipę udało się zebrać do nagrania Życia Warszawy 2. Hemp Gru trzeba oddać taki sam respekt jak Moleście.
No a co z solowymi dokonaniami? W 2015 Wilku próbował się zmierzyć z nowocześniejszymi brzmieniami, ale single Łap To i To Mój Czas brzmiały niestety jak wymuszona chęć wbicia się w aktualne trendy. Niuskulowy projekt został zarzucony i nastała cisza. Pod koniec zeszłego roku temat powrócił, gdy Wilku swoim wpisem na Facebooku zasugerował, że w 2020 na świat w końcu wyjdzie jego SOLO. Od tego czasu szczegółów jednak brak.