10 najlepszych posse cutów w historii polskiego rapu

Zobacz również:Musical sci-fi. Kulisy trasy „Psycho Relations” Quebonafide (ROZMOWY)
possecuty.jpg

By powstał długi i zarazem bardzo dobry kawałek, potrzeba odpowiedniego pomysłu w doborze gości oraz większego niż podczas zwykłego featuringu zrozumienia. W tych utworach, mimo kilku MC's na bicie, wszystko wyszło jak należy.

Dziś poznaliśmy kolejne dwie wersje utworu Gorzka Woda Pezeta. W jednej obok gospodarza swoje skille zaprezentowali Paluch, KęKę, Sokół i Ten Typ Mes, w drugiej – Oki, Otsochodzi, Jan-rapowanie i zdechły osa.

Przyznacie sami: rzecz to bez precedensu, łącząca stare z nowym w possecutowym stylu. My dziś przypominamy wam te tracki, które już jakiś czas temu zdążyły narobić zamieszania wysokim stężeniem talentu na metr kwadratowy.

1
A pamiętasz jak...

Utwór 93, 94 Juchasa i Numera Raz to już nie tyle klasyka gatunku, ile jego nadwiślańska prehistoria. Takich sztuk nie da się upamiętnić lepiej niż przez stworzenie remixu, w którym udzielą się ówcześnie najważniejsi zawodnicy rymów i bitów. Tak właśnie stało się w tym przypadku – na pogodnym, nieco sentymentalnym bicie 17 raperów powspominało dawne, zdecydowanie bardziej analogowe czasy, ale bez wgranego dziadygowego jęczenia. Czysta przyjemność.

2
Alkopoligamia – Bit forte

Nie ma nic bardziej logicznego niż posse cut, który wychodzi spod szyldu danej wytwórni. Wspólna nagrywka jest w końcu najlepszym sposobem, by stworzyć jedyną w swoim rodzaju wizytówkę labelu, taką do pokazywania słuchaczom, którzy nie są jeszcze otrzaskani ze wszystkimi pozycjami z katalogu. Bit forte to jednak coś więcej niż tylko sprawne promo – fabryczny, na równi zwalisty i zwiewny bit pozwolił wszystkim alkopoligamistom polecieć z przekąsem, stając się jaskrawym przykładem dobrego kładzenia linii stworzonych z szybkich skojarzeń myślowych. To już jest ponadczasowa rzecz.

3
Bez Cenzury – Reprezentuje siebie

Gdyby wszyscy raperzy, którzy znaleźli się na tym tracku, zebrali się w jednym czasie w szkole, mogliby utworzyć całkiem sporą i niesforną klasę. Jest ich tu aż 26, co na pierwszy rzut oka może odstraszać, ale środowisko JWP z przyległościami i teraz, i wtedy nie robiło popeliny. Reprezentuje siebie to wyjątkowo dobrze pomyślany kawałek, w którym spotkała się czołóweczka graczy, a ich stillo nie można było w tym kontekście kwestionować. Warto zaznaczyć, że wielką rolę odegrał tu na produkcji Siwers – kolejne części bitu delikatnie różnią się od siebie, dzięki czemu całości nie brzmi jak zlepek szkiców ani też monotonna, zapętlona pulpa.

4
Hemp Gru – Życie Warszawy

Upływ czasu staje się najwyraźniejszy wtedy, gdy uświadomimy sobie, jak dawno były premiery ważnych dla nas albumów z wcześniejszej lub późniejszej młodości. Klucz Hemp Gru liczy już sobie 15 długich lat, a mimo tego nadal jest traktowany jako jedno z najważniejszych osiągnięć ulicznej gałęzi rymów i bitów. Stołeczny posse cut już w chwili premiery nie był po prostu jednym z wielu dobrych kawałków, lecz rozbujanym, knajackim hymnem sławiącym życie w mieście rapu, mieście przestępstw. Co ciekawe, nie tak dawna dwójka też pozostawia po sobie dobre wrażenie, a to przecież zdarza się wcale nie tak często.

5
JuNouMi – Znasz mnie

JuNouMi zrobiło bardzo dużo dla sceny, mieszając podziemie z legalem i stając się zarazem znakiem jakości. Nie ma więc żadnego przypadku w tym, że kwestionowanie ponadczasowości tego konkretnego kawałka byłoby zwyczajnym wydziwianiem. Dość powiedzieć, że takie zestawienie raperów nawet w 2019 roku byłoby czymś z gatunku wow. Łona, Duże Pe, Dizkret, Stasiak, Mesiwo, Pjus, Wankej, Emil Blef... Tak, to śmiertelna kombinacja, do tego podana na kapitalnym, niejednorodnym bicie. Nie do zapomnienia.

6
Koronacja – Jedenastu

Jeśli kiedyś zrobimy zestawienie dawnych rapowych płyt znad Wisły, o których już pewnie zapomnieliście, a są warte uwagi, to z pewnością rozważymy kandydaturę składaka Radio Ewenement 5 G FM. Na tej kompilacji czai się sporo (pełnoletniego już) dobra, ale na razie poprzestańmy na Jedenastu, nieco zakurzonej wypadkowej stylów z chodnikowym rodowodem. Analityczny słuchacz mógłby stwierdzić, że to swego rodzaju proto-cykacz, my dodamy, że ten wiwatowy podkład powstał dzięki kompozycji The King is Dead autorstwa... Ennio Morricone.

7
Popkiller Młode Wilki – Na Front

Wiele akcji rodziło się w bółach, ale nie ta. Pierwsza edycja Młodych Wilków miała to do siebie, że mogła bez większego problemu zebrać grono nadal młodych, głodnych raperów, którzy w poprzedniej dekadzie walczyli jak lwy o przebicie się do mainstreamu. Dzięki temu pierwszy z najdłuższych wilczych tracków był ogromnym, bardzo jakościowym wydarzeniem – obok siebie zarapowali m.in. Gedz, Bonson, Białas, Medium czy Bisz. Rezultat był taki, jakiego należało się spodziewać; wykute przez lata, tak różne od siebie style dały klasyczny kawałek, w którym zarówno fani braggi, jak i nieco głębszej rozkminki znaleźli coś dla siebie.

8
Pyskaty – Bez granic (feat. Termanology, Fokus, Małolat, Łona, Fu, Mes, Tomiko, O.S.T.R., Ero, Eldo)

Z perspektywy czasu trzeba przyznać, że nie było odpowiedniejszej osoby do zaproszenia połowy sceny na ten sam kawałek niż Pyskaty. Facet był jedną z najbarwniejszych postaci dopiero rodzącego się hip-hopu, później emanował stylem, którym chcieli nawijać szczyle, a na koniec stworzył prężny swego czasu label, który był ucieleśnieniem kadrowych snów słuchaczy undergroundowego rapu. Chociaż na bicie pojawiły się tu i ówdzie tak przypałowe linie jak chociażby czułem się odpowiedzialny jak bramkarz przy bramce (pozdrawiamy Fu), to i tak całokształt ciągle robi wrażenie. Jedna, wspólna scena w pigułce.

9
Sobota – Stoprocent 2 (feat. Kool Savas, Gural, Wall-e, Rytmus, Bigz)

Podejrzewamy, że ten wybór będzie budził kontrowersje i to dwuetapowe. Pierwszy: dlaczego w ogóle ten kawałek? Drugi: skoro już w ogóle Stoprocent, to czemu nie jedynka, która czasem pojawia się w zestawieniach najlepszych posse'ów? No to co – wyjaśniamy, objaśniamy. Przede wszystkim mamy tu dwie rzeczy, które nawet teraz są ciekawe (ale nie tylko, bo także obiektywnie bardzo dobre). Szukanie w polskim rapie słowiańskości wymieszanej z chamówą, która nie brzmi kasztaniarsko, zaczyna się właśnie od tego kawałka, a dodatkowo zagraniczne, ważne featy nie są wyłącznie transakcją bankową, lecz pewnym porozumieniem na linii my-oni. Nawet jeśli wycięcie bluzgów ze zwroty Rytmusa tragicznie ogołociłoby jego wersy.

10
VNM x Kuba Knap x W.E.N.A. x Kuban – Tour Of The Year

Mieszanka wybuchowa to już tak wyświechtany frazes, że szkoda go nawet pisać. Jest jedno ale – żadne zestawienie słów nie oddaje lepiej tego, co wydarzyło się na tracku promującym wspólną trasę koncertową raperów, którzy parę lat temu byli ciągle nienasyconymi sztosiarzami. Tour Of The Year nie był nim tylko z nazwy; V, Knap, WudoE i Kuban polecieli tu zwrotki na tak wiarygodnej przewózce, że aż chciało się im zbić piątkę za pewność siebie i klarowność karierowych celów.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Pisze przede wszystkim o muzyce - tej lokalnej i zagranicznej.