21 lutego 2001 roku, w trakcie 43. rozdania nagród Grammy na scenie pojawił się jeden z najbardziej przełomowych duetów w historii muzyki.
W trakcie wykonywania numeru Stan, do autora The Marshall Mathers LP dołączył Elton John, który - ubrany w garnitur w różowe grochy - zaśpiewał refren Dido. Spotkanie dwóch legend i wspólny występ, zwieńczony owacjami na stojąco i uściskiem, to jeden z pierwszych momentów, w których rap wystąpił przeciwko homofobii.
Slim Shady w tamtym czasie był niezwykle kontrowersyjną postacią na muzycznej scenie. Trzeci album Ema z jednej strony zdobył szereg nagród i był kamieniem milowym w jego karierze, a z drugiej - wielu krytyków uznało zawarte w nim teksty za homofobiczne i mizoginiczne. Zdecydowane stanowisko wobec promocji niedopuszczalnych zachowań zajęli nawet politycy i urzędnicy państwowi, wydając oficjalne oświadczenia i próbując uniemożliwić Eminemowi publiczne występy. Australijskie władze nie chciały wpuścić go do kraju, brytyjskie uniwersytety występowały przeciwko reklamowaniu jego twórczości, a stowarzyszenie Gay & Lesbian Alliance Against Defamation nawoływało do bojkotu albumu jako głoszącego mowę nienawiści - pisaliśmy przy okazji 20. rocznicy wydania płyty.
Raper, wówczas kojarzony przez szersze grono głównie ze względu na skandalizujące teksty The Marshall Mathers LP, tym symbolicznym występem miał zmienić podejście do swojej twórczości wśród tych, którzy dotychczas krzywili się na ksywę Eminem. Nic więc dziwnego, że to on wyszedł z inicjatywą połączenia sił w trakcie rozdania nagród Grammy. Oprócz poprawy wizerunku, Mathersowi zależało na współpracy z muzykiem, który docenia jego twórczość - bez względu na swoje poglądy. Otwarcie homoseksualny piosenkarz w roli adwokata diabła sprawdził się idealnie.
Uhonorowanie Eminema nagrodą Grammy wywołało protesty ze strony grup aktywistów - część z nich zebrała się nawet przed Staples Center w noc rozdania nagród Grammy, aby wyrazić swoje niezadowolenie. Jednak kiedy oni stali przed budynkiem z plakatami z podpisem: Award Music, Not Hate, ponad 26 milionów widzów oglądało przełomowy występ.
Głos w sprawie zabrała także wspomniana organizacja GLAAD, która potępiła Eltona Johna za to, że dzielił scenę z artystą, którego słowa i czyny promują nienawiść i przemoc wobec gejów i lesbijek. Na głosy oburzenia brytyjski piosenkarz odpowiedział, że woli burzyć mury między ludźmi niż je budować.
Elton John, który kilkukrotnie nawiązywał współprace z kontrowersyjnymi artystami, kibicował Eminemowi jeszcze zanim stanął z nim na jednej scenie, a wszelkie ekstremalne wersy traktował jako konwencję, której ucieleśnieniem był Slim Shady. W ramach poparcia zgodził się więc wspólnie wykonać Stan. Najbardziej wyczekiwany występ 43. gali Grammy okazał się nie tylko punktem zwrotnym w historii muzyki, ale także… w relacji Eminema i Eltona Johna. Raper-skandalista oraz piosenkarz-ikona, a jednocześnie dyplomata społeczności LGBT nadal pozostają przyjaciółmi.