90 dni prawdy. Na krawędzi rozstania z futbolem, gdy nawet Sergio Aguero przestaje się śmiać

Zobacz również:Memphis Depay działa na wyobraźnię. Uczucie z Barceloną od pierwszego wejrzenia
FC Barcelona v Deportivo Alaves - LaLiga Santander
Fot. Alex Caparros/Getty Images

Trudno nie zakochać się w Sergio Aguero przy takiej osobowości. Oto wnioski z pierwszych miesięcy Argentyńczyka w Barcelonie: człowiek do rany przyłóż, z wiecznym uśmiechem na twarzy, zaraźliwy optymista. Pokazywał to zarówno kiedy uczył się hymnu Katalończyków i chciał zająć najlepsze miejsce na ławce rezerwowych, jak i kiedy wchodził na boisko, przypominając, jak bardzo Blaugrana tęskni za środkowym napastnikiem. Planowana piękna przygoda 33-latka mocno się komplikuje. Przyszedł tam dla przyjaciela Messiego i został opuszczony, zanim zdążyli się przywitać. Teraz rozgrywa inną batalię, czy jeszcze kiedykolwiek wróci na boisko. U Aguero wykryto arytmię serca, przez 3 miesiące ma obserwować postępy, a w lutym przyjdzie decyzja, czy to przedwczesny koniec kariery, czy tylko wymuszona przerwa.

Obrazki ze spotkania z Deportivo Alaves (1:1) były bardzo niepokojące. Kun nie mógł złapać tchu. Łapał się za klatkę piersiową i bardzo ciężko oddychał. W końcu położył się na ziemię i potrzebował pomocy medycznej. Diagnoza była szybka: arytmia, czyli zaburzenie rytmu pracy serca. „Kun Aguero przeszedł zabieg diagnostyczno-terapeutyczny u dr Josepa Brugady. Będzie pauzował przez następne trzy miesiące i w tym czasie zostanie oceniona skuteczność leczenia, aby określić proces jego powrotu do zdrowia” – napisała Barcelona w oficjalnym komunikacie.

Listopad, grudzień i styczeń. Oto miesiące odpoczynku Sergio Aguero, które dadzą specjalistyczną ocenę, czy będzie mu dane jeszcze kiedykolwiek wrócić do piłki. Już kilka dni po tym incydencie pojawiły się doniesienia znajomych dziennikarzy, że arytmia jest złośliwa i może przynieść więcej problemów, niż spodziewano się na początku. Od razu określono, że luty będzie miesiącem decyzji, ale niekoniecznie należącej do Kuna. Przedwczesny koniec kariery 33-latka jak najbardziej wchodzi w grę, chociaż on od razu chciał uciąć szerzący się pesymizm. „Biorąc pod uwagę plotki, chciałem wam przekazać, że postępuję zgodnie ze wskazówkami klubowych lekarzy, robię badania i podjąłem leczenie. Efekty zobaczymy w ciągu 90 dni. Zawsze myślę pozytywnie” – skwitował argentyński napastnik.

Na pierwszym miejscu zawsze jest zdrowie. I jeśli tylko pojawią się wątpliwości, Aguero już nie dostanie zielonego światła na powrót. Pierwotnie lekarze założyli, że to arytmia niezłośliwa, bo przekazali mu, że jeszcze powinien wrócić na boisko w tym sezonie. Może skończyć się tak, że zostanie mu wszczepiony kardiowerter-defibrylator, czyli urządzenie do monitorowania pracy serca. Z takim gra chociażby defensor Ajaksu i podstawowy obrońca reprezentacji Holandii Daley Blind. W sierpniu zeszłego roku zasłabł w sparingu z Herthą, ale o własnych siłach opuścił boisko. Defibrylator za pomocą impulsów elektrycznych ma regulować niewłaściwą pracę serca, tylko że nie we wszystkich rozgrywkach ten wariant jest dozwolony. Taka Premier League nie dopuszcza możliwości gry z nim, w Eredivisie już nie widzą problemu.

To zaskakujące, że takie przypadki zdarzają się non stop w największych klubach świata. A przecież mówimy o piłkarzach badanych kompleksowo i regularnie. Sergio Aguero raczej nie był okazem zdrowia w ostatnich latach w Manchesterze City, więc latem przeprowadzano mu jeszcze bardziej specjalistyczne testy. I o problemach sercowych nie było mowy. To daje do myślenia, jak narażony jest „zwykły człowiek”, skoro na takim poziomie pewne rzeczy są nie do wychwycenia.

Argentyńczyk zdążył rozegrać w Barcelonie 165 minut, zdobyć jedną bramkę z Realem Madryt i na tym może się skończyć ten epizod. Krytykowanie tego ruchu ze sportowego punktu widzenia nie ma najmniejszego sensu. Arytmia Kuna była zaskoczeniem dla wszystkich. On z pewnością też inaczej wyobrażał sobie czas w stolicy Katalonii. Przede wszystkim miał stworzyć duet z przyjacielem Leo Messim, zastąpić mu Luisa Suareza jako zaufany człowiek rodziny, a tymczasem nawet nie zdążyli nacieszyć się sobą na treningach. Leo przyleciał z wakacji i został pożegnany. To dwa skrajnie różne charaktery, lecz odkąd znaleźli się w jednym pokoju na młodzieżowym zgrupowaniu Argentyny, łączy ich specjalna więź. „To był szok. Leo był bardzo zły, gdy dowiedział się o odejściu. Nie mogłem w to uwierzyć. Poszedłem do niego do domu i, ze względu na to jaki jestem, starałem się, aby o tym zapomniał. Widziałem, że był nieobecny, jakby w połowie go tam nie było. Próbowałem to zmienić. Opowiadałem mu jakieś głupoty o mojej drużynie e-sportowej” – wspomina w swoim stylu Aguero.

Musielibyście posłuchać ich rozmowy telefonicznej na Twitchu, aby zrozumieć, jak różni są. Kun zadzwonił do Leo, zupełnie nieświadomego, że jest na wizji. Rozmawiali tak, jak robią to zwykle. Kun co chwilę zmieniał temat, opowiadał żarty, dopytywał o dzieci, śmiał się, jest jak maszyna do nowych bodźców, tymczasem Leo nadaje na zupełnie innych falach – wyciszony, wychillowany, skupiony na domowym życiu i rodzinie, żalił się, że nie rozumie mechanizmów streamingu, ale że ostatnio założył konto, ożywiał się dopiero w tematach dzieci i wychowania. Dwa żywioły. Ogień i woda. Ale rozdzielone już na starcie rozgrywek.

Mimo wszystko Aguero stał się dobrym duchem szatni. Musiał wyleczyć się z urazu łydki, ale warto było na niego czekać, bo pokazał różnicę między grą z dziewiątką oraz bez niej. Albo będąc nieco bardziej bezpośrednim: między napastnikiem dopiero łapiącym rytm a Luukem de Jongiem gotowym do gry. Sergio dawał zupełnie inne przesłanki, dochodził do sytuacji, trafił w El Clasico, lecz zanim zdążył się rozkręcić, znów został wysłany na listę absencji. Jakby w tym roku wszystko miało pójść nie po jego myśli.

Czy ktoś jest za Barceloną, czy nie, Sergio Aguero ma łatwość w skradaniu kibicowskich serc. Ma ponad 3,5 miliona obserwujących na Twitchu. A kiedy tylko zobaczy kamerę, od razu uruchamia się w nim wewnętrzny aktor. Tak było, kiedy przestawiał kolegów na ławce rezerwowych, mówiąc że chce sobie wygrzać najwygodniejsze miejsce na resztę sezonu. Puszcza oczko do sędziów, do kibiców, do młodszych kolegów z drużyny. To jak automatyczny przycisk z uśmiechem. Trudno było nie reagować sympatią, gdy kamery El Dia Despues pokazywały, jak uczył się hymnu Katalończyków.

Ale to wszystko należy odłożyć na bok, kiedy rodzi się pytanie, czy Sergio Aguero jeszcze wróci do gry. Czy zaraz nie zostanie po prostu streamerem, jak w ostatnich miesiącach, a nie napastnikiem Barcelony. Prognozy są niepokojące. Odkąd zobaczyliśmy tragiczny przypadek Christiana Eriksena, do tematu serca podchodzi się ze szczególną ostrożnością. Żaden lekarz nie chce dać zgody na grę na wyrost ani podpisać się pod niepewną sytuacją. To nieco inne przypadki niż Duńczyka, bo Sergio Aguero nie zemdlał, jedynie poczuł się gorzej, ale mimo wszystko należy podejść do niego z maksymalną uwagą.

Rzadko kiedy widzimy zatroskanego Kuna Aguero. To facet, który wszystko próbuje wyleczyć uśmiechem. Ale kiedy spojrzymy na jego ostatnie miesiące, nie są najłatwiejsze: odejście Messiego, mnożące się problemy zdrowotne, arytmia serca i szepty lekarzy, że bezpieczniej będzie zakończyć karierę, niż ryzykować. „Nikt nie zasługuje na znalezienie się w takiej sytuacji. Czekamy na niego, bo każdy wie, kim jest Kun. Trudno go traktować tylko w roli piłkarza” – twierdzi selekcjoner Argentyńczyków. Każdy uważa, że jest wartością dodaną jeszcze daleko poza murawą. I oby nie usłyszał w najbliższych miesiącach, że będzie musiał skupić się tylko na tym.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uwielbia opowiadać o świecie przez pryzmat piłki. A już najlepiej tej grającej mu w duszy, czyli latynoskiej. Wyznaje, że rozmowy trzeba się uczyć. Pasjonat futbolu i entuzjasta życia – w tej kolejności, pamiętajcie.