Baskijska kuźnia talentów, czyli ulubione miejsce skautów. Real, do którego nie załapałby się nawet Maradona

Zobacz również:846 dni czekaliśmy na Polaka w LaLiga. Czego nauczyła nas pierwsza kolejka?
Real Sociedad v Getafe CF - La Liga Santander
Fot. Juan Manuel Serrano Arce/Getty Images

Przez siedem kolejek tego sezonu na szczycie ligi hiszpańskiej widniał Real Sociedad, czyli drużyna dająca mnóstwo argumentów, by się z nią utożsamiać. Baskowie mają najmłodszą ekipę w LaLiga, w jednym spotkaniu średnia wieku wynosiła 23,4, a przy tym zdobywają najwięcej bramek ze wszystkich. Kadrę oparli aż na 16 wychowankach Zubiety, a wszystkim zarządza Imanol Alguacil znający każdy zakątek klubowej akademii. Jakby atrakcyjny futbol i zdolna młodzież nie wystarczały, na Anoeta czaruje David Silva będący dziedzictwem hiszpańskiej piłki. W San Sebastian wiedzą, jak budować klub nowocześnie, a zarazem na sentymentach.

Liga Mistrzów miała być już w tym sezonie, jednak cały rozpęd Basków wstrzymał światowy lockdown. Kiedy wrócili do gry po miesiącach spędzonych w domu, Martin Odegaard wypisał się z wyścigu o MVP rozgrywek, a cały klub z gry o Champions League. Byli nie do poznania – na 11 kolejek zwyciężyli zaledwie dwa razy, a Imanol Alguacil przekonał się, że prawdziwą sztuką jest utrzymywanie zespołu pod prądem przez cały sezon. Teraz wyciąga wnioski, chociaż grudzień pokazuje mu boleśnie, że najtrudniej jest właśnie utrzymać równe tempo. Dopiero co zachwycaliśmy się 6 wygranymi z rzędu RSSS, by teraz rozmawiać o passie czterech meczów bez zwycięstwa.

Wieloletni symbol tej ekipy Xabi Prieto zawsze powtarzał: „Moim marzeniem nie było zostanie piłkarzem, tylko występowanie w Realu Sociedad, to wyjątkowe szczęście”. I chociaż największym, najbogatszym i najbardziej charakterystycznym klubem Kraju Basków jest Athletic, to derbowy rywal naprawdę nie ma się czego wstydzić. Na ważne mecze Alguacil potrafi wystawić w wyjściowej jedenastce 7 wychowanków szkolonych w Zubiecie. To pokazuje skalę talentu chłopaków z San Sebastian. Kiedy rzutem na taśmę zapewniali sobie awans do fazy pucharowej Ligi Europy, przeciwko Napoli połowę składu również stanowili wychowankowie, a średnia wieku wynosiła 24,4.

„Fundamentem jest Zubieta, czyli nasza szkółka i centrum rozwoju. Chcemy być identyfikowani z rozwojem talentów i aby ludzie tam szkoleni mogli identyfikować się z klubem. Wierzymy w młodość i siłę, jaką daje nam własna filozofia. Zauważcie, że z prawie 200 graczy szkolonych w Zubiecie, 80 procent stanowią chłopcy z Gipuzkoa, czyli naszej prowincji. Szukamy lokalnych talentów, ale nasz skauting zagraniczny też jest mocno rozwinięty. 20 procent przyjezdnych dostaje szansę, aby ulepszyć naszą grę. Muszą dawać coś więcej, ale przede wszystkim dostosować się do naszego systemu” – tłumaczył wnikliwie dyrektor sportowy Roberto Olabe, pokazując, jak ważna na północy Hiszpanii jest regionalna duma.

W efekcie świat zachwyca się umiejętnościami Mikela Oyarzabala (pochodzący z Eibaru), Mikela Merino (Pampeluna), Igora Zubeldii, Andera Barrenetxei, Martína Zubimendiego (wszyscy San Sebastian) czy Andera Guevary (Vitoria), a oni wszyscy zostali wypatrzeni w nie tak dalekiej okolicy Estadio Anoeta. Przy drenującym talenty Athletiku to naprawdę nie lada wyczyn – zresztą jeśli wzięlibyśmy pod lupę kluby z najsilniejszych lig świata, to właśnie dwaj przedstawiciele Kraju Basków są na szczycie listy najchętniej stawiających na wychowanków. Ich kadry przepełnione są „swoimi”. Nieprzypadkowo mówi się, że na północy kraju znajdziesz najlepsze charaktery do uprawiania sportu, ludzi chętnych do pracy i gotowych do poświęceń. To w Andaluzji częściej trafiamy na olśniewających egoistów, indywidualne perełki, w Kraju Basków natomiast wychowanie funkcjonuje wyraźnie bardziej w kulcie zespołowości.

Symbolicznym przykładem szkolenia w San Sebastian jest Mikel Oyarzabal, czyli kapitan, najlepszy strzelec drużyny, topowy wykonawca jedenastek w lidze. Na pierwszy rzut oka nie wskażemy u niego wiodącej cechy, bo nie jest ani królem szybkości, ani wybitnym, efektownym dryblerem, za to doskonale kontroluje piłkę i korzysta z mózgu skuteczniej niż inni zawodnicy. Wyróżnia się mądrością. O takich jak on szkoleniowiec Eibaru Jose Luis Mendilibar mawiał: „Nie jest najszybszy ani najsilniejszy, mamy tyle różnych maszyn do pomiarów, ale on nie wpisze się w takie parametry. Nimi nie zmierzysz, jak dobrym jest piłkarzem. Po prostu jest przygotowany do zawody, gotowym graczem, zawsze wybierze właściwie”. Akurat bezpośrednio odnosił się do Marka Cucurelli, ale cytat ten doskonale pasuje także do 23-latka, który w takim wieku ma już 211 spotkań w Realu Sociedad.

Wspomniany Mendilibar niedawno zatrzymał baskijski klub, ale przed spotkaniem trafnie scharakteryzował jeden z największych atutów klubu z Anoeta. „Myślę, że nie można wyobrazić sobie lepszego trenera niż Alguacil. U niego wszyscy grają, wykorzystuje każdego zawodnika. Ten, który ma najmniej minut, nadal ma ich sporo i może być zadowolony. Do tego robi zmiany bez żadnych kompleksów, nie boi się nikomu dać szansy. To jest najważniejsze dla każdego trenera, móc przeprowadzić jakąkolwiek zmianę, wprowadzić kogo chcesz, bez jakiejkolwiek obawy i strachu. Bez zastanawiania się, w jakiej jest formie, jak sobie poradzi. Takie zarządzanie drużyną, jakie proponuje, jest najtrudniejsze” – zachwalał go szkoleniowiec Eibaru, zanim odebrał mu punkty w bezpośrednim starciu (1:1).

Teraz Real Sociedad rzeczywiście złapał delikatną zadyszkę, ale nadal odważnie zgłasza się, aby zagrać w przyszłym sezonie w Champions League. Proponuje bardzo atrakcyjny, nowoczesny styl gry, zapewne jeden z najładniejszych dla oka w całej Hiszpanii. Wielu graczy opiera się właśnie na intensywności, chociaż zmiana rozrywającego z Odegaarda na Davida Silvę też zaoferowała nowy pomysł na konstruowanie ataków. Norweg był zdecydowanie odważniejszy i bardziej bezpośredni, po byłej gwieździe Manchesteru City widzimy większy pragmatyzm. Raczej chęć poszanowania piłki, rozciągnięcia rywala, rozegrania do boku oraz inteligentnego wykorzystywania przestrzeni niż częstszych prób prostopadłego podania od razu w szesnastkę. Odegaard był efektowniejszy, Silva daje większe bezpieczeństwo i balans.

Pierwszy skład jest odbiciem lustrzanym całego klubu i akademii. Ma być spójnie i nowocześnie. Jeśli przychodzi ktoś z zewnątrz, musi oferować coś ekstra tak jak Alexander Isak czy Adnan Januzaj. Identycznie sprawa ma się ze sprowadzonymi Portu czy Davidem Silvą. Każdy o zupełnie innej charakterystyce, ale wspólnie dają przeciekawą mieszankę kreatywnej ofensywy. Roberto Olabe śmieje się, że życzyłby sobie wychowanków wpatrzonych w Portu, czyli nudziarzy takich jak on. „Mam na myśli, że trening jest jego sposobem na życie. Widzisz po nim, że do każdej minuty treningu podchodzi, jakby miała być jego ostatnią w życiu. Później widzisz to samo w meczu. Nie istnieje takie pojęcia jak stracona piłka. Nie odpuści żadnej. To idealny wyznawca szkoły, że kiedy ty śpisz, inni pracują” – uważa dyrektor sportowy Basków.

To jedno z najchętniej odwiedzanych miejsc przez światowych skautów. Najczęściej przeglądanych, bo przecież w aktualnej rzeczywistości można zapomnieć o obserwacjach na żywo. Połączenie młodości i fantazji. Jest moc fizyczna Isaka, intensywność Portu, inteligencja Odegaarda, elegancja Merino, klasa Zubimendiego czy przebojowość Barrenetxei. I co najważniejsze – każdy po kolei dostaje szansę, aby się wykazać. Imanol Alguacil wykorzystuje całkowicie głębię składu, o minuty nie trzeba się prosić, nawet Martín Merquelanz czy młodziutki Robert Navarro dostają swoje dni, aby zmienić optykę trenera na hierarchię, gdyby wszyscy byli zdrowi i wypoczęci.

Baskowie bazują na własnej tożsamości, ale zarazem chcą pędzić z duchem czasu. Zatrudnili czterech dziennikarz-analityków przed trzydziestką, aby zagwarantować pierwszej drużynie nowe spojrzenie. Postawili bardzo mocno na dział cyfryzacji: zaczęło się od banałów jak zadbanie o poziom Wi-Fi i jej dostępności na terenie klubu, później odświeżono możliwości członkowskie dla kibiców, którzy za pomocą kodu QR ułatwiają sobie całe życie na stadionie, efekty widzimy w wielu sektorach, bo przeprojektowanie sklepu internetowego i systemu sprzedaży doprowadziło do wzrostu dochodów o ponad 80 procent.

Wszystkie drużyny młodzieżowe grają według tej samej filozofii, a trener jedynki Alguacil doskonale zna tamtejsze realia, bo sam pracował w akademii. Tylko trzech graczy w jego drużynie ma ponad trzydziestkę, bo wie, że dzisiaj futbolem rządzi energia i dynamika. Śmiało można powiedzieć, że Real Sociedad wygrywa szaloną rywalizację o zdolną młodzież, mimo że tam szkolenie na poważnie zaczyna się dopiero w wieku 12 lat. „Jesteśmy projektem wyjątkowym i każdy zdaje sobie z tego sprawę. Kiedy świat pędzi i chce podpisywać kontrakty z 4-latkami, 6-latkami, 8-latkami, my myślimy rozsądnie. Dajemy im polę do zabawy, a później wprowadzamy poważniejsze zasady. Ktoś powie, że na tym tracimy, ale ja myślę, że inni doceniają naszą metodykę, jaką wprowadziliśmy dla nastolatków i najmłodszych. Efekty widać” – twierdzi Olabe.

Kiedy połączy się to wszystko w całość, trudno nie sympatyzować z Realem Sociedad. A najbardziej widząc, jak przyjemnie dla oka grają w piłkę. Nad wszystkim z perspektywy boiska czuwa David Silva, mistrz świata, będący autorytetem dla pozostałych. Dość odważnie wypowiedział się o nim Alguacil, kiedy chciał podgrzać atmosferę przed rywalizacją z Napoli: „Maradona miałby problemy, aby zagrać w naszym Realu Sociedad. Tu trzeba biegać i pracować. Poza tym mamy Silvę, który ma prawie taką samą jakość jak on, ale znacznie przewyższa go kultem pracy. Na pewno Diego miałby problemy, aby się przebić, mimo że był jednym z największych w historii”. I jakkolwiek to nie brzmi, w słowach Alguacila jest dużo rozsądku. Baskijska maszynka nie funkcjonowałaby tak dobrze, gdyby nie ten wspólny kierunek, umiłowanie do pracy i siły kolektywu. Przykład jednak idzie z góry. Roberto Olabe nazywa drużynę z San Sebastian „klubem rzemieślniczym”, a sympatyków tej ekipy przybywa z każdym miesiącem.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uwielbia opowiadać o świecie przez pryzmat piłki. A już najlepiej tej grającej mu w duszy, czyli latynoskiej. Wyznaje, że rozmowy trzeba się uczyć. Pasjonat futbolu i entuzjasta życia – w tej kolejności, pamiętajcie.