Koszykówka dawno temu podbiła modowy świat, a w ostatnim czasie jej wpływ na tę branżę jeszcze rośnie.
Zaczęło się od Michaela Jordana, który łamał zasady NBA, pojawiając się na boisku w - kultowych już - czerwono-czarnych sneakersach. Po aferze o zakazane buty, która doprowadziła do podpisania przez niego kontraktu z Nike i stworzenia modelu Air Jordan 1 - przyszedł czas na jeszcze większą rewolucję. Tym razem w wykonaniu Allena Iversona. W czasach znacznie bardziej ograniczonego dress code’u, koszykarz był jednym z pierwszych trendsetterów hip-hopowego stylu w świecie sportu. Kiedy pojawiał się na konferencjach prasowych w - zabronionych wówczas - złotych łańcuchach, oversize’owych ciuchach i kolorowych snapbackach, wszyscy patrzyli na niego z niedowierzaniem. Zarówno gracze, jak i fani szybko zaczęli jednak naśladować jego styl, redefiniując pojęcie ikony NBA.
Przełamywanie modowych barier i zmiany zasad, dotyczących ubioru doprowadziły do tego, że amerykańska liga ma obecnie ogromny wpływ na trendy. A skoro gwiazdy NBA wyciągają ręce w stronę luksusowych marek, te chętnie podejmują z nimi współprace. Nikogo więc nie dziwi, że gracze zakładają własne brandy, tworzą dedykowane kolekcje i coraz częściej zyskują miano ikon stylu. Trudno właściwie znaleźć inną dyscyplinę, której tak wielu przedstawicieli trafiałoby na okładki magazynów ze względu na swoje outfity na ławkach, konferencjach prasowych lub w samolotach na mecz wyjazdowy. Dla zawodników NBA to nowe pokazy mody.
W gronie najbardziej wpływowych trendsetterów znajduje się choćby Russell Westbrook: niezależnie od poziomu sportowego zachwycał swoim podejściem do wizerunku i do tego, jak ubierał się w dniach meczowych, ale i poza boiskiem - np. podczas fashion weeków, których był regularnym uczestnikiem. Emblematyczne, pokazowe wyjście koszykarzy z autokarów zawożących ich pod halę zawsze była dla Westbrooka momentem, w którym mógł zaprezentować światu swój wysublimowany styl. A tych - mniej lub bardziej - zwariowanych stylówek uzbierało się przez lata całkiem sporo.
Na równi z nim można postawić jednego z niewielu koszykarzy, który nie korzysta z pomocy stylistów, samodzielnie odkrywając swój ekstrawagancki styl. Nick Young był pierwszym graczem NBA, który założył niezależną linię odzieżową (Most Hated). Zamiast sięgać po najbardziej rozpoznawalne nazwy, wybiera Engineered Garments czy Wales Bonner. Porównuje się przy tym do Kanye'ego Westa i Pharrella Williamsa, a w jednym z wywiadów stwierdza: wszyscy w NBA czujemy się jak modowi guru, królowie mody.
Coraz odważniejszy styl zawodników i lansowanie przez nich trendów nie uszło uwadze projektantów. Nieprzypadkowo w ostatnich latach kilka marek powróciło do tworzenia koszykarskich modeli. Pomimo dominacji Nike i niesprzyjających danych, które wskazują na spadek sprzedaży tego typu obuwia. Dawno niewidziane logo Converse’a zaistniało na boiskach po dłuższej przerwie za sprawą odświeżenia sylwetki Pro Leather z 1917 roku.
W lutym 2019 roku - podczas All-Star Weekend - Puma zaprosiła do współpracy Meek Milla, Yo Gottiego i Nipseya Hussle’a, chcąc ogłosić powrót na rynek sneakersów do koszykówki i prezentując model Uproar. Nie zapominajmy też o kontrakcie New Balance z Kawhi Leonardem czy trwałym collabie z Aimé Leon Dore. Stąd zmiana wyglądu zapomnianego modelu New Balance 550 z 1989 roku.
Oprócz licznych powrotów do korzeni, ważnym wydarzeniem na linii koszykówka-streetwear było porzucenie Nike przez założyciela marki Fear of God, Jerry’ego Lorenzo i wejście w długoletnią współpracę z adidas Basketball. Od początku tego roku zadaniem Lorrenzo jest kierowanie globalną strategią kreatywną i biznesową dla adidas Basketball oraz stworzenia nowego sublabelu Fear of God Athletics.
Wnioski? Koszykówka atakuje ze wszystkich stron. A przecież zaraz jeszcze premiera drugiej odsłony Kosmicznego Meczu!