Inaki Williams jest definicją zdrowia i profesjonalizmu, bo zagrał w 238 meczach ligi hiszpańskiej z rzędu, nie opuszczając ani jednej kolejki od kwietnia 2016 roku. Zniechęcony czekaniem na szansę w drużynie narodowej zdecydował się jednak reprezentować barwy Ghany. Być może na mundialu spotka się z bratem po dwóch różnych stronach, bo 20-letni Nico Williams właśnie został powołany do kadry Hiszpanii przez Luisa Enrique. Wybory Lucho zawsze wzbudzają mnóstwo dyskusji, ale tu akurat skrzydłowy z Bilbao wpisuje się w jego poszukiwany profil odważnego, bezczelnego dryblera. Tak jak Yeremi Pino czy Ferran Torres.
Ostatnie zgrupowanie przed mistrzostwami świata i Luis Enrique dokonuje bardzo logicznych wyborów. Ale tradycyjnie niektórymi musiał zaskoczyć: tak jak powołaniem Hugo Guillamona z Valencii, Borjy Iglesiasa z Betisu czy Nico Williamsa z Athletiku. Zwłaszcza ten ostatni jest niespodzianką. Nie mógł zauroczyć selekcjonera tylko cudownym trafieniem w ostatniej kolejce z Elche (4:1), ale z pewnością czymś więcej. Luis Enrique od dawna poszukuej młodego, nieograniczonego taktycznym futbolem skrzydłowego, który może zmienić obraz gry swoją nieprzewidywalnością.
Najchętniej sięgnąłby po takiego Ousmane'a Dembele, gdyby tylko chodziło o piłkę klubową. W tym przypadku poszukiwania trwają – próbował wcześniej nastoletniego Bryana Gila na skrzydle, później spodobała mu się kanaryjska fantazja Yeremiego Pino z Villarrealu, a teraz chce sprawdzić w bojach młodszego z braci Williamsów. „Ważne jest to, co piłkarze pokazują w klubach, ale dla mnie ważniejsze jest, co pokażą u mnie na reprezentacji” – tłumaczy swoje wybory Lucho. I dlatego będzie się chciał przyjrzeć 20-latkowi, który u Ernesto Valverde zaczął sezon z bramką i dwoma asystami.
Oczywiście, że chodziło w pewnym stopniu również o namowy kadry Ghany i chęć powołania go do afrykańskiej drużyny na mistrzostwa świata, ale mając przed sobą znacznie większe perspektywy, Nico reprezentował dotąd hiszpańską młodzieżówkę. Luisowi Enrique raczej nie można zarzucać „rezerwowania” piłkarzy przy dzisiejszych zasadach. Owszem, dał bardzo młodo szansę Ansu Fatiemu, ale tak samo zrobił z Pedrim czy niemającym pełnego meczu w pierwszej lidze Gavim. Nico Williams jest kolejnym krokiem „wynajdywania” graczy do ukształtowania samodzielnie. Tak jak 19-letni Pino czy choćby wcześniej Eric Garcia.
Inaki Williams w 2016 roku był powołany na sparingi hiszpańskiej kadry, ale zrozumiał, że pewnej granicy już nie przeskoczy. Występy w Bilbao to zarówno błogosławieństwo, jak i przekleństwo. Reprezentujesz romantyczny futbol i klub z wielkimi wartościami, ale realnie przez wiele lat nie masz poważnej konkurencji. Wybór między Baskami jest tak ograniczony, że Inaki od dawna nie ma poważnych rywali o skład. Mógłby być pod formą, ale i tak zagra. Więc jego rekordową serię można tłumaczyć zdrowiem, ale również ograniczonym wyborem. I być może nigdy nie został superstrzelcem, bo nie miał ku temu predyspozycji, ale brak nacisku w walce o skład też musiał mieć tutaj znaczenie.
Jego brat również ma niesamowitą szybkość i drybling. Podpatrywał z bliska karierę brata i chciał iść jego śladami. Może się okazać, że wyciągnie wnioski z pewnych jego błędów kariery. Póki jest tak młody i przebojowy, trenerzy chcą go kształtować po swojemu, aby skorzystać z jego atutów. Takie przynajmniej ma podejście Luis Enrique. Kiwa i drybluje jak w juniorskiej piłce, więc można go wsadzić w drobne ramy taktyczne, zażądać dwóch-trzech zadań i to może zrobić różnicę z rywalem, który gra zamkniętą, osadzoną w defensywie piłkę. Skoro Hiszpanie są przyzwyczajeni do dominacji, potrzebują graczy zmieniających schematy i nie do przeczytania.
Prawdopodobnie Nico Williams miał też pobudzić do rywalizacji Yeremiego Pino, bo między nimi może rozegrać się rywalizacja o wyjazd na mistrzostwa świata. Hiszpania potrzebuje takich bezczelnych, obrzydzających przeciwnikom życie skrzydłowych. A rzeczywiście skok jakościowy u Nico jest bardzo widoczny – najpierw w trakcie pracy z Marcelino Garcią Toralem, a teraz przez kilka tygodni z Ernesto Valverde.
Tak jak kiedyś bracia Boateng, Xhaka czy Alcantara, bracia Williams również decydują się reprezentować różne kraje. Wrzesień może być decydujący, aby młody Bask zapracował na bilet do Kataru. Przed podobną szansą stają rozgrywający obrońca lub defensywny pomocnik Guillamon oraz klasyczna dziewiątka Borja Iglesias. Widzimy, że Luis Enrique chce kreować swoje postaci. Dla wielu oczywistością byłoby powołanie Iago Aspasa czy powrót do kadry Sergio Ramosa, ale on nie patrzy na nazwiska. Chce reprezentacji swojej i nieprzewidywalnej, stąd postawienie na energię Nico Williamsa. Jedna niespodzianka więcej, ale z Lucho przywykliśmy do jego autonomicznych wyborów.