Julian Nagelsmann albo jest szaleńcem albo wizjonerem: już teraz mówi, że 17-letni Mathys Tel, nowy napastnik Bayernu strzeli kiedyś w sezonie 40 goli i że dlatego warto było zapłacić za niego prawie 30 mln euro. Nie będzie tego lata dziwniejszego transferu. Chłopak zagrał w Ligue 1 tylko 49 minut, nie weryfikował się na tle wielkich rywali, ale najwyraźniej ktoś mądry stwierdził, że wcale nie musiał.
Bayern gra ostro. Całe to okienko transferowe ma w sobie rozmach, jakby to była jakaś demonstracja, że na Robercie Lewandowskim świat się nie kończy. Mistrz Niemiec wydał już 137,5 mln euro, czyli najwięcej w Europie. Sadio Mane był ruchem, którego mało, kto się spodziewał, a teraz przyszła kolej na jeszcze większy fikołek prosto z akademii Rennes.
Bayern cztery razy ponawiał ofertę za Tela, a to znaczy, że naprawdę musi widzieć w nim drugiego Kyliana Mbappe. Dotąd najdroższym 17-latkiem w historii był Jude Bellingham, kosztujący Borussię 25 mln euro. Transfer Tela wraz z bonusami przebija te kwotę (20+8,5 mln euro).
Trzeba tutaj znowu pochwalić ludzi pociągających za sznurki w Rennes. Bretończycy w ostatnich latach wcześnie wypuścili w świat Ousmane’a Dembele i Edouardo Camavingę. Kilka tygodni temu sprzedali do West Hamu za 35 mln euro marokańskiego obrońcę Nayefa Aguerda, a gdybyśmy pokopali głębiej, to na liście gwiazdek znajdziemy Raphinhę wypchniętego do Leeds oraz Ismaila Sarra do Watfordu. Obaj kosztowali w sumie ok. 50 mln euro.
W przypadku Tela licytacja startowała od kwoty 7 mln, a upór Bayernu można jedynie uzasadnić tym jak były gracz akademii Clairefontaine spisywał się w reprezentacji Francji U-17.
Problem z Telem jest taki, że nawet osoby bacznie śledzące Ligue 1 niewiele mogą powiedzieć na jego temat. Rennes, owszem, w poprzednim sezonie słynęło z widowiskowej gry, ale zwykle działo się to za sprawą króla środka pola Lovro Majera albo wszędobylskiego Benjamina Bourigeaud. W ataku sezon życia rozegrał Martin Terrier, a Tel w tym czasie nawet nie oglądał meczów z ławki.
Dotąd tylko raz zrobiło się o nim głośno, gdy w wieku 16 lat i 3 miesięcy wszedł na boisko i pobił rekord Camavingi. Największe kluby szybko przepuszczają takich graczy przez własne bazy danych i ludzi z mikroskopem. Wiemy doskonale, jak bardzo Bundesliga lubi grzebać we Francji, by wydłubywać diamenty. Francja też to wie i zaczęła się cenić.
Transfer 17-latka, który nie zaistniał w Rennes, a ma zaraz strzelać dla Bayernu, dużo mówi o dzisiejszym świecie piłki. Młodzi gracze coraz szybciej programowani są na to, by z buta wchodzić do gry dorosłych. Strategia klubów też polega na tym, by takich ludzi jak najszybciej lokalizować i nie bać się mocno licytować, bo zysk w razie powodzenia jest przeogromny. Real Madryt zapłacił za Eduardo Camavingę 31 mln euro, gdy ten miał już za sobą mecze na tle poważnych rywali i kilka wybitnych meczów. Tel kosztuje podobną kwotę, choć jest niewiadomą i sporym ryzykiem dla Bayernu.
Jak łatwo można przejechać się na takich ruchach pokazało Monaco, gdy w 2018 roku za 20 mln euro wyciągnęło z Lyonu 17-letniego wówczas Willema Geubbelsa. To był zresztą bliźniaczy transfer, bo Francuz w momencie podpisania umowy miał na koncie 87 minut rozegranych w Ligue 1. Jego wartość podbijała dobra gra we francuskich młodzieżówkach, ale ostatecznie pierwszą asystę w lidze zaliczył cztery lata po debiucie, co chwilę odnosząc kontuzje i kończąc na wypożyczeniu w Nantes. Teoretycznie wciąż jest bardzo młody, ma ogromną wartość sprzedażową, ale trudno będzie mu odwrócić złą tendencję. Dla przyszłych klubów to dostatecznie mocna informacja.
Oczywiście Tel na razie idzie inną drogą: fizycznie wygląda tak dobrze, że trudno wywróżyć sytuację, w której nagle zaczyna się sypać. Hasan Salihamidzić ma rację, gdy nazywa go napastnikiem wielowymiarowym — takim, który rozepcha obrońców, ruszy dryblingiem z głębi pola, a kiedy trzeba, znakomicie wykończy akcję. Warto to wszystko pooglądać na licznych kompilacjach, gdzie 17-latek wygląda jakby pomylił klasy. Jest większy i pewniejszy siebie niż reszta, co można było zaobserwować też podczas niedawnego meczu Francji U-17 z Polską. Młoda ekipa Les Bleus naturalnie wygrała mistrzostwo Europy. Zachwycał choćby Warren Zaïre-Emery, nowa perełka PSG, no i oczywiście Tel.
Wbrew temu, co pisano przed finalizacją transferu, Francuz nie przejmie numeru 9 po Robercie Lewandowskim, tylko zagra z dobrze mu znanym 39. To też ważne, by z automatu nie narzucać na niego presji. Nagelsmann mówi, że chciałby, by Tel zagrał minimum 20 meczów w nowym sezonie i że jeśli strzeliłby 10 bramek, mówilibyśmy o znakomitym początku.
Osobną kwestią jest to, jak Niemiec chce dopasować klasycznego napastnika do systemu, który od dawna kształtował tak, by uniezależnić go od głównego killera. W Bayernie gole rozkładają się teraz na wielu piłkarzy. Młody będzie musiał wyszarpać swoje, co w towarzystwie Mané, Sané, Coman, Gnabry, Müller może okazać się skomplikowane.
Komentarze 0