I to nie na pojedyncze seanse – oba filmy wejdą do regularnego repertuaru. A to nie koniec atrakcji dla fanów klasycznego kina.
Najświeższy kinowy trend w Polsce? Ponowne wpuszczanie wcale nie najświeższych filmów na duże ekrany. Przykładów jest wiele: od pierwszej edycji Timeless Film Festivalu w Warszawie, przez pojedyncze pokazy w największych multipleksach (tylko w ostatnich miesiącach obejrzeliśmy dzięki nim m.in. Akirę czy Matrixa), cykl Krótka Historia Polskiego KIna, po działalność klubów filmowych i mniejszych dystrybutorów. Jeden z nich, Reset, specjalizuje się w przywracaniu klasycznych perełek – zrobił to już z Szamanką oraz Opętaniem Andrzeja Żuławskiego, Na samym dnie Jerzego Skolimowskiego i Rozmową Francisa Forda Coppoli. Wszystkie te tytuły cieszyły się dużym powodzeniem.
Najwidoczniej firma Reset upodobała sobie kinematografię Coppoli. Jak donosi serwis Pełna Sala, 23 sierpnia do polskich kin ponownie trafi Czas Apokalipsy. Czyli obraz dość powszechnie uważany za najlepszy film w historii kina, luźna adaptacja powieści Jądro Ciemności Josepha Conrada. To historia kapitana Willarda, który podczas wojny wietnamskiej dostaje misję odnalezienia i zlikwidowania pułkownika Kurtza, kryjącego się gdzieś w dżungli. Francis Ford Coppola penetrował traumę wywołaną przez wojnę wietnamską, ale tworzył przy tym piętrową metaforę. Po dwóch częściach Ojca chrzestnego Coppola dostał rekordowy budżet i mógł sobie w zasadzie pozwolić na wszystko, ale na planie Apocalypse Now wcale nie było kolorowo. Ekipa przeżyła tajfun na Filipinach, Martin Sheen dostał zawału, a Marlon Brando stawił się z taką nadwagą, że trzeba było kręcić go – nomen omen – niemal w ciemności. Ofiara złożona na ołtarzu sztuki została jednak przyjęta przez dziesiątą muzę. Czas apokalipsy to nie marka, Czas apokalipsy to arka – pisał na naszych łamach Marek Fall.
Swoją drogą to będzie piękny rok dla miłośników kina Francisa Forda Coppoli. Najpierw Rozmowa, potem Czas Apokalipsy, a na jesień planowana jest polska premiera głośnego Megalopolis, najnowszego filmu reżysera.
To nie koniec dobrych wiadomości dla tych, którzy wolą stare od nowego. Inny dystrybutor, firma Velvet Spoon, jesienią (nie znamy jeszcze dokładnych dat) wprowadza do kin dwa klasyki: Funny Games Michaela Hanekego i Oldboya Park Chan-Wooka. Ten pierwszy jest jednym z najbardziej przerażających filmów lat 90., arthouse'owym thrillerem i studium przemocy, w którym na zwykłą austriacką rodzinę, spędzającą wolny czas na prowincji, napadają brutalni bandyci. Drugiego chyba nie trzeba przedstawiać, bo to legenda azjatyckiego kina XXI wieku, jedna z trzech części słynnej trylogii zemsty i film, który przedstawił światu Park Chan-Wooka. Wspaniale będzie zobaczyć dwa tak ważne dla historii kinematografii filmy na dużym ekranie, chociaż najpierw tę przygodę przeżyją widzowie gdańskiego Octopus Film Festivalu, bo to na nim obejrzymy zremasterowane wersje Funny Games i Oldboya po raz pierwszy.
Zobacz także:
50 filmów, które najmocniej wpłynęły na kształt współczesnej popkultury
Jak koreański Tarantino rozkochał w swoich filmach prawdziwego Tarantino
Na seans do bunkra, supermarketu albo pod most. Oto najdziwniejszy festiwal filmowy w Polsce
Komentarze 0