Radomianin raz po raz ucieka ze stereotypu mówiącego o raperach jako gościach, którzy widzą tylko czubek własnego nosa.
Z wyborami muzycznymi polskich MC można się zgadzać lub nie, zależnie od naszych własnych preferencji. Często wypadałoby jednak spojrzeć szerzej na ich działalność.
I tak jak z kawałkami Tymka nie jest nam zwykle po drodze, zawsze spropsujemy go za to, że za sprawą charytatywnego koncertu wspomógł 40 tysiącami złotych afrykańską fundację Harambe. Teraz piszemy o Kękę – człowieku, którego od paru lat może nie słuchamy za często, za to jego działalność pozamuzyczna to złoto. Wpłata 100 tysięcy złotych na radomski szpital jest tylko jedną z wielu takich rzeczy.
Wygrał z procentami
Po naszej obserwacji for i mediów społecznościowych możemy ostrożnie stwierdzić, że skończyły się już czasy, gdy ten czy tamten mówił coś z gatunku: eee, wolałem tego pijackiego Kę, fajniejszy był. Nie wiemy, czy takie opinie podnosiły raperowi ciśnienie, ale miło to mu pewnie nie było.
To, czego doświadczał w niektórych rejonach sieci, pozornie było krytyką jego muzyki, a właściwie uwagą, że lepiej by było, gdyby nadal latał po mieście zachlany i niszczył sobie życie, pikując ku ostatecznej destrukcji. Na szczęście nie poszedł za głosem części fanów, tylko w pocie czoła, krok po kroku walczył z odstawieniem, sennymi koszmarami i byciem wytrąconym z równowagi. Podjął kilka prób, a ostatnia z nich zakończyła się sukcesem. Oczywiście każdy, kto miał do czynienia z uzależnieniem od alkoholu słusznie powie wam, że alkoholikiem pozostaje się na całe życie, bo bycie suchym to praca 24 godziny na dobę. Ale nie wierzymy, że tak twardy i świadomy facet da się złamać.
A co to ma wspólnego z fanami? Wiadomo, że ci będący w dołku bardziej uwierzą Kękemu niż setkom psychoterapeutów, bo jest im bliższy. Skoro on mógł, to nam też się uda.
Spektakularnie wziął się za siebie
Nie będzie dużą kontrowersją powiedzenie, że kariera KęKę rozpędziła się jak bolid Formuły 1 wtedy, gdy flaszki poszły w odstawkę – podsumowaniem kluczowego momentu walki o życie stał się krążek-pamiętnik Trzecie Rzeczy, przez wielu uznawany za najlepszy w dorobku samego zainteresowanego.
Jedna zmiana pociągnęła za sobą kolejne, także ważne. Zmiana trybu życia i większa świadomość ruchów doprowadziła do tego, że grubasa zastąpił wyżyłowany typ, który dodatkowo dał sobie spokój z paleniem. Kolejne epizody tej opowieści o przemianie fani mogli obserwować za pośrednictwem Instagrama i choć niektórzy zarzucali mu posting w stylu fit-boya, należy pamiętać, że Kę ustrzegł się pułapki, jaką jest neofityzm wtłoczony w ramy muzyki. Inaczej niż choćby Mezo, który tematowi biegania, z uporem godnym lepszej sprawy, poświęcił cały, nie najlepszy krążek. I znowu - jesteśmy pewni, że odestek słuchaczy, którzy dzięki Kę zaczęli zrzucać opony, nie był mały.
Pozostał normalnym typem
Gdy podejmujesz wiele starań życiowych i artystycznych, po czym przynoszą one owoce, łatwo popaść w samozadowolenie, stając się przy okazji irytującym mędrkiem, który śpi na forsie i czuje się w obowiązku rzucać nią w fanów. Z KęKim nie było, nie ma i wszystko wskazuje na to, że nie będzie tego problemu. Dość powiedzieć, że swego czasu całkiem na poważnie, z braku laku dyskutowano o jego motoryzacyjnym zakupie, którym była nie wypimpowana, limitowana fura, tylko... rodzinny, miejski SUV.
To tylko jeden z przykładów udowadniających, że mowa o trzydziestoparolatku twardo stąpającym po ziemi. Czas burzy już dawno za nim, opowieści o bliskim spotkaniu z Tatianą za smażalnią to ciekawostki historyczne – mimo stania się majętnym, Piotrek nie zachłysnął się przypływem gotówki. Nie trwoni czasu i hajsu na głupoty i na pokaz, tylko skupia się na zapewnieniu jak najlepszego bytu stworzonej przez siebie rodzinie. Ostoja normalności w czasach pozy i przesytu? Jak najbardziej.
Daje przykład jak pomagać
Daleko nam do zaglądania komuś do kieszeni, ale znając realia płacowe w polskim rapie możemy z dużą pewnością stwierdzić, że odłożone 100 tysięcy złotych piechotą nie chodzi, tym bardziej, gdy każdy z osobna żyje w długotrwałym niepokoju o jutro.
Kwota, jaką bohater tego tekstu wsparł Radomski Szpital Specjalistyczny, robi więc duże wrażenie, bo przecież koncerty poleciały na łeb, na szyję. Wydaje się jednak, że ważniejszy od samej wpłaty jest fakt zachęcenia ogromnego przecież fanbase'u do dołożenia choćby kilku złotych od siebie. Warto również pokreślić spokojny ton i jasne zaznaczenie, że sam raper nie wirażkuje, lecz pozostaje w izolacji tak jak cała reszta. Tak to się robi.
Nadal jest szczery ze sobą i słuchaczami
Przy takich zawirowaniach w życiu osobistym mimowolnie musi się pojawić pokusa odbrązawiania własnych losów po latach i przemilczania niewygodnych kwestii tu i teraz. Co poradzić, taka natura ludzka – każdy z nas wolałby, żeby ludzie zapamiętali go tylko z dobrych rzeczy.
Tym bardziej trzeba docenić, że KęKę wydaje się nie mieć takich ciągotek. Ma to oczywiście związek nie tylko z dojrzałym braniem własnego życiorysu z dobrodziejstwem inwentarza, ale także wyrazistością przy jednoczesnym rozwijaniu się. Najjaskrawszy przykład: prawicowe poglądy, z którymi kojarzony jest radomski raper. W dawnych czasach jego tracki bywały pod względem światopoglądowym nieznoszące sprzeciwu, za to wspomniane już wcześniej Trzecie Rzeczy przyniosły zmianę retoryki – agresywny wydźwięk ustąpił miejsca spokojnym, zdecydowanie nie zero-jedynkowym przemyśleniom. Co jeszcze? Wspominaliśmy o zmianie w kulturystę, ale przecież chwilę później kryzys formy sprawił, że Piotrkowi znowu skoczyło na wadze. Jak każdemu, umówmy się - wariaci pokroju Cristiano Ronaldo to opcja jeden na milion. Co na to Kę? Oczywiście, że otwarcie opowiedział o tym swoim fanom. Duży props jak stąd do Radomia.