Kilka dni temu dowiedzieliśmy się o tym, że VF Corporation przejmie Supreme za ponad 2 miliardy dolarów. Co ta transakcja oznacza dla polskich hajpbestii?
VF działa na rynku od ponad 120 lat. Pod swoimi skrzydłami ma takie marki, jak The North Face, Vans i Timberland. Prezes korporacji podkreślił, że dołączenie do VF daje Supreme możliwość zrównoważonego i długoterminowego rozwoju, zarówno w kwestii globalnego łańcucha dostaw, międzynarodowych platform, jak i zrozumienia konsumentów - pisaliśmy zaraz po ogłoszeniu zakupu. Transakcja, która zostanie sfinalizowana pod koniec 2020 roku, zakłada zwiększenie sprzedaży internetowej oraz otwarcie nowych sklepów stacjonarnych. W ten sposób VF Corp planuje zarobić na Supreme minimum 500 milionów dolarów w ciągu dwóch lat. Już po przejęciu brandu akcje korporacji wzrosły o ponad 11 procent. Co w praktyce oznacza to dla marki słynącej z wprowadzenia systemu ekskluzywnego niedoboru produktów?
Prognozy są różne. Niektórzy zapowiadają śmierć streetwearowego giganta, a inni (w tym sam James Jebbia) - możliwość dynamicznego rozwoju i nowych współprac. Dlatego o opinię poprosiliśmy eksperta z naszego podwórka - Instabaksa:
VF będzie miało lepszy dostęp do kolekcji od Supreme i zobaczymy więcej kolaboracyjnych projektów z brandami z ich oferty, a może nawet szerszą dystrybucję marki Jamesa Jebbii. Wysyp collabów z oferty VF może skutkować ograniczeniem innych marek, które do teraz regularnie wydawały swoje produkty z Supreme. Jedyne, czego się obawiam, to że korporacja będzie dyktowała warunki dropów pod siebie, a straci na tym wizerunek marki. Po cichu liczę jednak, że plusem tej sytuacji będzie podniesienie jakości produktów, które w przypadku regularnej kolekcji Supreme nie są zbyt mocną stroną.
W dalekiej perspektywie istnieje ryzyko pewnego utracenia tożsamości, gdy za chwilę inna firma przejmie 100% udziałów marki, a Jebbia nie będzie pełnił nad nią pełnej kontroli (choć pozostanie w firmie). W związku z planowanym wzrostem przychodów od 8 do 10 procent do 2024 roku można spodziewać się wprowadzenia na rynek kolejnych sklepów stacjonarnych i zwiększenia produkcji. Czyli dwóch punktów, które do tej pory były przeciwieństwem działania Supreme. Szersza oferta i ewentualna nadprodukcja owszem, mogą zagrozić statusowi marki, ale nie muszą.
Gdy dowiedziałem się o dealu, od razu podpytałem ludzi, którzy są związani z VF o pojawienie się Supreme w naszym kraju. Ale jeszcze nic nie wiadomo w tym temacie. Przypuszczam, że mogą postąpić podobnie, jak w przypadku Nike i wyznaczyć kluczowe miasta, gdzie będą odbywać się dodatkowe dropy ubrań, a z drugiej strony korzystać z magazynów VF rozlokowanych na całym świecie, co prawdopodobnie mocno zmniejszy koszta logistyczne - kontynuuje Baks.
Complex, w artykule zatytułowanym Will Supreme End Up in TJ Maxx?, zwrócił uwagę na case Vansa. W 2004 roku VF Corp kupiło markę za 396 milionów dolarów, a od 2008 do 2013 roku jej przychody wzrosły z 750 milionów do 1,7 miliarda dolarów. Na gigantyczny wzrost wpłynęła przemyślana strategia VF, która zakładała nie tylko utrzymanie stosunkowo niskich cen i otwarcie kolejnych sklepów, ale też redefinicję grupy docelowej - większe skupienie na streetwearze niż jedynie na skaterach.
Podobnie może być z Supreme. Już po kupieniu brandu przez Carlyle Group, brand otworzył punkty stacjonarne w San Francisco i nowojorskim Williamsburgu. Na ten moment marka ma 12 store’ów na całym świecie. Prawdopodobnie ich itemy pojawią się w kolejnych miastach, ale niekoniecznie musi oznaczać to rezygnację z niedoboru produktów.
Zamiast tworzyć złowróżbne scenariusze dla marki z czerwoną metką, warto na ten moment zwrócić uwagę, co ten olbrzymi deal oznacza dla mody najbliższych kilku lat. Wraz z podpisaniem umowy, jedna z największych marek streetwearowych udowodniła, że moda uliczna należy do branży luksusowej i jest wielkim biznesem przede wszystkim w rękach korporacyjnych rekinów, ale też dzieciaków (nie obrażajcie się za to określenie), którzy pozostają wiernymi konsumentami kultowego brandu. Co dalej z Supreme? Sami jesteśmy ciekawi.