Zrobię sobie wszystkie zęby złote, a później je wyj**ię i oddam na cele charytatywne - mówił swego czasu Popek w jednym ze swoich niesławnych, nagrywanych w Londynie vlogów. O ile jednak to stwierdzenie było dosyć obrazową oznaką radykalizmu, to likwidacja dziar za pomocą lasera pikosekundowego wydaje nam się ruchem dalece bardziej zachowawczym.
Na ten trop nakierowuje nas odsiadka, którą Mały Pompka zaliczył niedawno za naruszenie warunków nadzoru sądowego, a że tatuaże na twarzy - zanim jeszcze zaczęły być popularne wśród różnej maści celebrytów - były domeną gangusów, to się teraz zastanawiamy, czy przypadkiem Gazzy Garcia nie doszedł pod celą do wniosku, że może licha nie warto kusić, zdjąć maskę, spuścić wodę i pokazać swoją prawdziwą twarz. Bo choć Lil Pump nieraz na trackach mocno kozaczył, to jedyna organizacja przestępcza o charakterze zbrojnym, do której należy ten 18latek, nazywa się… Gucci Gang. A że Quebo z własnego doświadczenia wie, co nawija, gdy w Odyseuszu rapuje, że: Wczoraj mylili mnie z gangiem w Auckland / Maorysi to się lubią bujać / Choć intencje mamy tylko dobre / Uważaj, co wrzucasz na tatuaż, to może autor hitowego Harvard Dropout w swojej ostrożności poszedł o krok dalej i pozbył się z własnej facjaty symboli, które ktoś inny mógłby kiedyś spróbować usunąć w dalece bardziej bolesny sposób.
Równie prawdopodobne jednak wydaje nam się to, że to kolejny żarcik jednego z naczelnych tricksterów współczesnego rynku rapowego i może przykrył on tylko swoje dziaby skrzętnie dobraną tapetą. Prędzej niż później przyjdzie pewnie czas, w którym tatuaże z twarzy dorastających raperów zaczną znikać. Bo kiedy wszyscy są dzisiaj mniej lub bardziej wydziarani, swój radykalizm można już tylko poprzeć wpuszczając sobie tusz na mordę czy łapy. A gdy już i ten sposób upiększania stanie się normą, największym ekstremizmem będzie pewnie... pozostać w stanie naturalnym.