Koncert w Zielonej Górze zapoczątkował starcie gigantów, które śmiało możemy określić najdłuższym i najbardziej zapalczywym beefem w historii Polski.
Wszystko wskazywało na to, że występ Peji na zielonogórskim Winobraniu będzie standardową sztuką – ot, weteran wyjdzie na scenę, zagra swoje najlepsze kawałki, a jego fani dadzą mu w zamian trochę tej mitycznej energii. I zapewne by tak było, gdyby nie zachowanie jednego nastolatka, które na dobre połączyło dwie wielkie postaci rodzimego rapu.
Wspomniany chłopak zaczął pokazywać fucki w kierunku poznaniaka, a ten nie miał zamiaru udawać, że to nie plucie w ryj, tylko przelotny deszcz. Co tu kryć – zagotował się, w przypływie emocji puścił bardzo nieelegancką wiązankę w kierunku dzieciaka, a swoimi słowami i gestami zachęcił publikę do zlinczowania małolata. I to dosłownie, bo temu oberwało się nie tylko werbalnie, ale i fizycznie.
Zareagował na to na Facebooku Tede, wystukując na klawiaturze legendarne już zdania: Gratulacje Rysiu, naprawdę jestem kurwa dumny, że biorę udział w tym samym przedsięwzięciu pt. „polski hip-hop”. Żenada, kurwa…). Tak oto zaczął się beef, którego dziesięcioletnia historia ma w sobie wszystko, by zostać zekranizowana i stać się kinowym hitem.
Puszczanie w obieg dissów, odwoływanie koncertów, słanie panczlajnów w wypowiedziach medialnych, szukanie zaczepki nawet wtedy, gdy wydawało się, że mamy tu już wyłącznie niemą, zimną wojnę. Naprawdę – zdarzyło się wszystko i jeszcze więcej, a coś nam mówi, że brakuje ledwie malutkiej iskry, żeby Rychu i Tedzik na nowo chwycili za majki i zaczęli się okładać nowymi argumentami. Tytułu najdłuższej telenoweli świata raczej nie będzie (w końcu Guiding Light było nadawane przez 72 lata!), ale już najdłuższy ogon w rapie? Czemu nie!