Coś się kończy. Coś z dużą pewnością się także zaczyna. Jak pokazał cykl Saturation, ten kolektyw to uroboros, który w jakiś sposób będzie trwał wiecznie.
Był kwiecień 2018 roku. Na scenie Mojave stała atrapa helikoptera, z której wyskoczyła grupa chłopaków ubranych w kamizelki kuloodporne z nadrukowanymi inwektywami i epitetami. Towarzyszyła im sekcja smyczkowa, a podekscytowana publiczność w trakcie obu weekendów składających się na kalifornijski festiwal wylewała się z namiotu. BROCKHAMPTON pojawili się na tej głośnej imprezie, by zaprezentować materiał ze skompletowanej kilka miesięcy wcześniej trylogii Saturation, która ukazywała się przez cały 2017 rok. Tym wielkim wydarzeniem, najlepszy boy band od czasu One Direction, zademonstrował, że cały ten hype był uzasadniony. Pięć lat później cała ta historia, przynajmniej na jakiś czas, zakończy się także w wielu aspektach właśnie na Coachelli. W miniony piątek, 14 stycznia, zespół ogłosił za pośrednictwem swojego Instagrama, że zawiesza działalność na czas nieokreślony, a ostatnie trzy występy da w Londynie (dzień po dniu, 7 i 8 lutego w Brixton Academy) oraz właśnie w Indio. Wiadomość ta nie jest więc stuprocentowo równoznaczna z rozpadem innowacyjnej formacji, ale o tym przekonamy się z czasem. BROCKHAMPTON warto więc wspomnieć i docenić już teraz.
Historia boybandowego boomu lat 90. zna sporo przypadków, w których dane grupy formowały się z pomocą castingów i ogłoszeń w prasie. Tutaj w sumie nie było inaczej. Kevin Abstract, nieformalny lider bandy, rekrutował poszczególne osoby za pomocą forum dyskusyjnego fanów Kanye'ego Westa. Pozszywany ze znajomych z liceum oraz osób, które odpowiedziały na wspomniany post, kolektyw uformował się na przełomie 2014 oraz 2015 roku na gruzach grupy AliveSinceForever i potrzebował trochę czasu, by w pełni się rozkręcić. Najlepiej udowadnia to mixtape All American Trash, który ma przyjemne momenty, ale dopiero zapowiada interdyscyplinarną i personalną synergię, która będzie charakteryzować pięć lat działalności zespołu. Wspomnienie tych początków jest jednak kluczowe w docenieniu wkładu BROCKHAMPTON jako tworu, który narodził się w internecie i przez całą swoją działalność korzystał z socialmediowych dróg dotarcia, by wykreować jak najbardziej ludzką i intymną relację ze swoimi odbiorcami. Abstract i reszta stworzyli rodzinę i postanowili zaprosić do niej miliony osób na całym świecie.
Wspomniany już tryptyk Saturation od swojej pierwszej odsłony zaczął budować ogromny hype wokół kolektywu. Kluczem do sukcesu wydaje się otwarta formuła całej jednostki, która poprzez zebranie w jednym domu (bo chłopaki przez jakiś czas mieszkali wspólnie w LA) raperów, beatmakerów, instrumentalistów, twórców wideo, producentów zajmujacych się sprawami logistycznymi, a nawet programistów, stała się pod wieloma względami samowystarczalna. Wszystkie trzy, wydane w 2017 roku, albumy charakteryzowała konceptualna spójność. Tytuły zawierające stałą liczbę liter, konsekwentna oprawa wizualna oraz reflektory kierowane na coraz to kolejne osobowości przełożyły się na stworzenie zaangażowanego fanbase’u. Takiego, który wypatruje nowości i obserwuje dynamicznie postępujące progres, ale, niczym fandom serialu czy komiksu, doszukuje się prawideł rządzących całą narracją. Granie z boybandową formułą wzmacniało z kolei ludzki komponent całego przedsięwzięcia. Przygodę z BROCKHAMPTON zaczynało się od posiadania jednego ulubieńca, a kończyło na uwielbieniu dla wszystkich członków.
Formuła hivemindu sprawiła z kolei, że cały projekt na tym etapie kipiał od rozmaitych muzycznych pomysłów. Na wysokości Saturation I bardzo czytelne były inspiracje twórczością Tylera i całego Odd Future, OutKast oraz, oczywiście, Ye. Poszczególne tematy były jednak destylowane do formy esencji i zamykane w formie pojedynczego numeru stanowiącego część większej całości – wszystkie trzy płyty egzystowały więc na podobnej zasadzie jak sam zespół. Saturation III, na którego trackliście znalazły się numery o 6-literowych tytułach, kończy się utworem nazwanym TEAM. Celebracją jedności różnorodnej zgrai, ale także dźwiękową i konceptualną pętlą, odsyłającą słuchaczy do samego początku pierwszej płyty.
Od tego momentu Abstract, JOBA, Matt Champion, Merlyn Wood, Dom McLennon, Bearface i Ameer Vann oraz wszyscy kryjący się w kuluarach mieli utorowaną drogę do wielkiej sławy.
Niemal natychmiastowo ogłosili następny album – Team Effort. Niedługo później w jego miejsce zapowiedzieli Puppy. Fabryka nie zwalniała. Do momentu, w którym w sieci nie pojawiły się oskarżenia dotyczące Ameera Vanna sformułowane przez jego byłą partnerkę. Oskarżyła rapera o przemoc psychiczną, werbalną oraz molestowanie seksualne. Vann przyznał się do stosowania dwóch pierwszych, ale zaprzeczył ostatniemu zarzutowi. Po rozmowach z całym zespołem, opuścił go, a BROCKHAMPTON ledwie 5 miesięcy po wydaniu ostatniej części Saturation i świeżo po wspomnianym występie na Coachelli, musieli rozpocząć jakby od nowa. W koszu wylądowały wcześniejsze nagrywki, a kolektyw rozpoczął pracę nad zupełnie nowym materiałem, który będzie też okazją do opowiedzenia ich historii. Efektem było Iridescence, wydany nakładem majorsa, album, który podzielił fanów (chociaż nadal przyjęty został co najmniej życzliwie), spodobał się krytyce i, przede wszystkim, sensacyjnie w tygodniu premiery stał się najchętniej kupowanym wydawnictwem w USA. Jedynka Billboardu dla BROCKHAMPTON pokazała jak skuteczna okazała się przyjęta przez zespół strategia bliskiego kontaktu ze swoimi fanami. Udało się, chłopaki pokazali, że można zrekonfigurować formułę boy bandu i stworzyć w jej ramach coś naprawdę wartościowego.
W 2019 roku projekt kolejny raz zmienił dynamikę wydając Ginger, zdecydowanie najbardziej sentymentalny oraz skręcający w stronę R&B album w swoim dorobku. W wypadku niestroniących od okazywania emocji artystów, jest to naprawdę osiągnięcie. Stylistyczne przełamanie zaproponowali zeszłej wiosny za sprawą Roadrunner: New Light, New Machine – longplaya dużo brudniejszego i bardziej psychodelicznego, na którym w wycieczkach w stronę eksperymentalnego rapu towarzyszą im m.in. Danny Brown, JPEGMAFIA, A$AP Rocky i A$AP Ferg.
Wszystko zdawało się iść dobrym torem. Grupa przygotowywała się do wyczekiwanej i przekładanej z powodu pandemii, światowej trasy. Jednym z przystanków na niej miała być także Polska, do której nie zdążyli wcześniej zawitać. I z dużym prawdopodobieństwem, nie zawitają. Na chwilę obecną historia BROCKHAMPTON dobiega końca. Ale jak pokazuje przykład Odd Future, które dało nam m.in. Tylera, Earla, Franka czy Syd, jest to także historia rozdziałów być może jeszcze bardziej ekscytujących. Kevin Abstract nadal wydaje się predestynowany do wielkiej sławy i tworzenia rzeczy epokowych. Merlyn posiada charakterystyczny styl, który ciężko podrobić. Joba i Matt mają dryg do łączenia piosenkowych struktur ze sprawnymi zwrotkami. Dom z łatwością może wejść w świat undergroundowej alternatywy powiązanej z Earlem i Navy Blue. Kto wie, jaki pomysł będzie miał na siebie Bearface? No i nie możemy się doczekać kolejnych produkcji autorstwa Romila i Jabariego. Świetnie już było i trzeba być przede wszystkim wdzięcznym za to, że można było w tym uczestniczyć. Teraz może być tylko lepiej.